Strony

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Cichy Holokaust Polaków w ruinach warszawskiego getta






Fakt rozstrzeliwania mieszkańców Warszawy "w ruinach Getta" był znany niemal powszechnie jeszcze w czasie okupacji. Nikt jednak nie łączył go z istnieniem KL Warschau. "Obóz ścisły"
, założony w nie istniejącym już getcie, zlokalizowany został między ulicami: Zamenhofa, Okopową, Wołyńską, Ostrowską i Glinianą wzdłuż Gęsiej. Tereny przylegające do "obozu ścisłego" obejmowały tzw. "strefę zamkniętą", która rozciągała się szeroko pomiędzy murem "obozu ścisłego" a murem zamykającym teren dawnego getta. Z uwagi na to, że przyobozowa "strefa zamknięta" rozprzestrzeniała się na terenie zrujnowanego getta, dokonywane na niej rozstrzeliwania określano jako "egzekucje w ruinach Getta", co zaciemniało ich obraz, gdyż były to mordy obozowe wykonywane na więźniach obozu lub Pawiaka, przynależnego do obozu, i dokonywane na terenie obozowym. Egzekucje przez rozstrzelanie przeprowadzano zarówno w "obozie ścisłym", jak i w jego "strefie zamkniętej". Stałe miejsca mordów znajdowały się:

więcej>>>http://abelikain.blogspot.com/2013/08/kl-warschau-prawdziwa-przyczyna.html?view=classic




- w Lagrze przy ul. Gęsiej
- w Lagrze przy ul. Bonifraterskiej
- na czterech podwórkach dawnego więzienia wojskowego.

W "strefie zamkniętej" stałe miejsca mordów usytuowane były w podwórzach wyludnionych posesji:

- przy ul. Nowolipki 25-31
- przy ul. Nowolipie 32-36
- przy ul. Dzikiej 3
- przy ul. Dzielnej 27 i przy ul. Pawiej
- na dawnym boisku "Skry" przy ul. Okopowej.

Miejsca egzekucji w podwórkach nie były przypadkowymi zaułkami. Zostały one do tych celów przystosowane. Prowadziły do nich wyznaczone bramy wjazdowe przeznaczone dla transportów z ofiarami. Na murach zniszczonych budynków okalających podwórza-studnie widniały napisy ostrzegawcze: "Uwaga! Strefa neutralna - strzela się bez ostrzeżenia". Miejsca te były dozorowane przez SS-manów z załogi KL Warschau. We wszystkich tych miejscach rozstrzeliwano więźniów KL Warschau, więźniów Pawiaka, Gestapo z al. Szucha oraz ludność z łapanek. Zaś na podwórkach 3. i 4. dawnego więzienia wojskowego rozstrzeliwano Żydów, ocalałych po zagładzie getta w maju 1943. W piwnicach, schronach i gruzach ukrywali się jeszcze pojedynczo Żydzi, ich rodziny albo niewielkie grupy. "Białe kolumny egzekucyjne SS", przebrane w białe brezentowe uniformy przypominające służby medyczne, wywabiały z kryjówek chroniących się bezbronnych Żydów, obiecując im pomoc medyczną i bezpieczną dalszą egzystencję w mieście. Kiedy ujawnili się oni i wychodzili na zewnątrz, byli rozstrzeliwani w obozie lub bezpośrednio na miejscu ujęcia. KL Warschau działał po zagładzie getta i ofiarami jego byli głównie Polacy, w szczególności mieszkańcy Warszawy.
Masowe rozstrzeliwania w Lagrze na Kole rozpoczęto jesienią 1942, natomiast w Lagrze w dawnym getcie egzekucje masowe rozpoczęły się w maju 1943 i trwały bez przerwy do wybuchu Powstania Warszawskiego. Kogo obejmowały egzekucje? Czy tylko członków organizacji podziemnych? Nic podobnego! Tu nie chodziło o walkę z podziemiem. Tu chodziło o zlikwidowanie połowy mieszkańców milionowego miasta. Wystarczyło wyjść z domu po papierosy, aby po kilku godzinach trafić przed szereg plutonu egzekucyjnego...

Świadek Józef Marchel, przypadkowo zatrzymany z gronem znajomych w "zwykłej łapance" przeprowadzonej w maju 1943, wspomina:

"[...] przewieziono nas na posterunek policji na ul. Targową, skąd po 2-3 godzinach odwieziono nas na Gestapo w al. Szucha. Tu przetrzymano nas do rana w tzw. «tramwaju», po czym wywieźli nas do więzienia Pawiak. Na Pawiaku zabrali nam ubrania do dezynfekcji, ostrzygli włosy i po kąpieli przeprowadzono nas do obozu pracy na ul. Gęsią, który znajdował się na terenie istniejącego już i działającego obozu koncentracyjnego Warszawa. Z Pawiaka do obozu prowadzono nas ulicą Lubeckiego. Razem ze mną prowadzono innych 20 mężczyzn z tej samej łapanki. [...] Obóz koncentracyjny ogrodzony był murem z drutem kolczastym. W murze, który łączył się z dawnym więzieniem wojskowym była brama, a nad nią jakiś niemiecki napis. Na zewnątrz obozu pomiędzy naszym barakiem, a więzieniem przy ul. Gęsiej więźniowie z naszego bloku pracowali przy rozbiórce murów zrujnowanej tej części getta. Więzienie wchodziło do ścisłej części obozu koncentracyjnego. Vis-à-vis tego więzienia, w sąsiedztwie miejsca naszej pracy był zrujnowany dom, a wśród jego ruin wewnątrz jakby wybetonowany plac o wymiarach ok. 40 x 40 m. Na placu tym czy też podwórku tego domu była masa ludzkich zwłok, niektóre już w rozkładzie. Powiedziałem masa ludzkich zwłok, ponieważ cały plac wypełniony był nimi wielowarstwowo, w ten sposób, że jedne zwłoki powrzucane były na drugie [...]. W gmachu więzienia przy zbiegu ulic Gęsiej i Zamenhofa był korytarz wylotowy na dziedziniec od strony ul. Zamenhofa. Na korytarz ten więźniowie wśród nich i ja zaglądali, bo znajdowały się tam części bielizny pościelowej opróżnionej z pierzy. Więźniowie zabierali je i dawali furmanom, żeby nam za to przywieźli chleba, gdyż w obozie panował głód. Z korytarza tego na wymienionym dziedzińcu więziennym od strony ul. Zamenhofa widzieliśmy masowe rozstrzeliwania ludzi. Rozstrzeliwania te SS-mani przeprowadzali codziennie od godz. 8:00 do 11:00, po czym po niewielkiej przerwie zwłoki uśmierconych ofiar palono na stosach drzewa. W obozie przebywałem od 8 maja 1943 do 25 sierpnia 1943. Przez cały okres mojego pobytu w obozie takie mordy dokonywano codziennie. Ofiary tracono w pozycji klęczącej. Stosy z drzewa do palenia zwłok układali Żydzi z zakładu pogrzebowego Pinkerta. W obozie koncentracyjnym na wymienionym dziedzińcu więziennym rozstrzeliwano Polaków z łapanek [wśród nich najliczniej warszawiaków], więźniów Pawiaka oraz więźniów samego Obozu Koncentracyjnego. My sami obawialiśmy się, że nas również stracą pod jakimś wynalezionym pretekstem. [...] Ostatnio przed zwolnieniem pracowałem w kotłowni Elektrowni Warszawskiej przy wywożeniu żużlu. Z robót tych każdego dnia ktoś z więźniów nie wracał, gdyż dozorujący kapo rozstrzeliwali więźniów za najmniejsze uchybienia lub pod pretekstem takich uchybień. Jednego z naszych współwięźniów rozstrzelano na terenie samego obozu dlatego, że widział rozstrzeliwania dokonywane na dziedzińcu więzienia przy ul. Zamenhofa. On tez został rozstrzelany przez SS-manów. [...]".



Natychmiast po zdławieniu powstania w getcie, Niemcy, z właściwą sobie pedanterią, przystąpili do burzenia dawnej dzielnicy żydowskiej. Wszystkie domy kolejno wysadzano w powietrze. Cegły, złom, deski - słowem wszystko to, co przedstawiało jakąkolwiek wartość wywożono do Rzeszy. Wkrótce centrum Warszawy, kwitnące kiedyś życiem, "nadludzie" zamienili w morze ruin. Teren "strefy zamkniętej", nadal otoczony wysokim murem, stał się wkrótce idealnym miejscem do przeprowadzania codziennych "cichych egzekucji".
Po wygranej wojnie [oczywiście wygranej przez Hitlera] na tym terenie miał powstać gigantyczny park. Tak to zaplanował niemiecki "urbanista" Friedrich Pabst, który jednak nie doczekał realizacji swojego projektu...
13 grudnia 1943 zastrzelił go "Kastor" - żołnierz "Parasola".

Świadek Ewa Królikiewicz, żołnierz wywiadu AK, zeznała:

"[...] W listopadzie 1943 około godz. 7:30 rano widziałam jak czterech lub pięciu SS-manów z obozu «Gęsiówka»prowadziło ulicą Smoczą na Nowolipki grupę więźniów żydowskich z obozu «Gęsiówka» w ilości ok. 10-15 osób. Więźniowie odznaczali się od innych przechodniów, gdyż ubrani byli w pasiaki i rzucali się w oczy. Doprowadzeni na plac na Nowolipiu więźniowie ci przygotowali stosy z drzewa z rozbiórki ze zburzonych domów. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęto na plac zwozić ciężarową "budą" więźniów z Pawiaka. "Budą" tą dowożono każdorazowo po 50-60  więźniów, mężczyzn. Na placu poza SS-manami z obozu «Gęsiówka» znajdowali się już SS-mani, którzy przybyli na egzekucję z zewnątrz [byli to prawdopodobnie policjanci z III/SS-Polizei Regiment 23]. Każdy dowieziony transport 50-60 więźniów ustawiano szeregiem i funkcjonariusze SS-mani i razem z nimi SS-mani z obozu «Gęsiówka» rozstrzeliwali tych więźniów z karabinów maszynowych. Tego dnia "buda" ciężarowa obróciła około 10 razy i kolejno więźniów z każdego transportu w powyższy sposób rozstrzelano. W sumie rozstrzelano wtedy około 500-600 Polaków z Pawiaka. Po rozstrzelaniu dowiezionych "budą" więźniów z Pawiaka [...] doprowadzeni więźniowie Żydzi z obozu «Gęsiówka» powrzucali ciała zamordowanych na przygotowane wcześniej stosy z drzewa, które obkładano nową warstwą drzewa i rzucano na nie zwłoki dalszych świeżo zastrzelonych więźniów. Po rozstrzelaniu całego transportu [...] SS-mani, którzy przybyli na egzekucję z zewnątrz, rozjechali się. Na miejscu egzekucji pozostali tylko SS-mani z obozu «Gęsiówka», na rozkaz których więźniowie Żydzi z obozu «Gęsiówka» polali te stosy trupów benzyną i podpalili je. W czasie palenia się stosów zwłok widziałam, jak SS-mani z obozu «Gęsiówka» zastrzelili na końcu więźniów Żydów z obozu «Gęsiówka», których doprowadzili do układania stosów. Więźniowie ci próbowali uciekać i kryć się. Wyłapano ich krzyczących i bezbronnych i zastrzelono. Zwłoki zastrzelonych [...] SS-mani sami osobiście już powrzucali na palące się stosy, po czym powrócili już bez więźniów przez ulicę Smoczą.

[...] Czterokrotnie widziałam sama, że przy wywożeniu na egzekucję więźniów z Pawiaka uczestniczył osobiście Hahn. Przyjeżdżał on 2 czarnymi wozami z kilkoma funkcjonariuszami Gestapo. Pamiętam, że Hahn był średniego wzrostu, krępy i chodził w czarnym skórzanym płaszczu. Osobisty udział Hahna w transportach na egzekucje potwierdził gestapowiec Szulc [Schultz] z Pawiaka, który po pijanemu wygadywał, że «jutro będzie lepsza zabawa, bo przyjedzie sam Hahn». Na placu na Nowolipiu byli rozstrzeliwaniu również więźniowie z al. Szucha w Warszawie. Tych więźniów przywożono na Nowolipie samochodami osobowymi, po kilka osób jednorazowo. Wśród takich więźniów były również kobiety. W okresie od stycznia do czerwca 1944 dowieziono i stracono takich małych transportów ponad 20. Więźniowie z al. Szucha konwojowani byli przez funkcjonariuszy Gestapo z al. Szucha i przez nich na Nowolipiu osobiście rozstrzeliwani strzałami z ręcznej broni krótkiej w tył głowy [...]".

źródło>>>http://abelikain.blogspot.com/2013/08/kl-warschau-prawdziwa-przyczyna.html?view=classic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust