W nocy z 5 na 6 września w okolicach Kajetanowic pojawił się II batalion 42 pułku 46 Dywizji Piechoty. Doszło wówczas do gwałtownej wymiany strzałów, która nie spowodowała jednak żadnych ofiar w ludziach (batalion stracił tylko dwa konie)[a]. W oficjalnych meldunkach za przyczynę strzelaniny uznano atak polskich partyzantów, którzy jakoby mieli urządzić zasadzkę na niemieckich żołnierzy i ostrzelać ich od strony wsi i pobliskiego lasu. W owym czasie nie istniał jednak w Polsce masowy ruch oporu. W wielu miejscach w strefie przyfrontowej dochodziło natomiast do niekontrolowanej wymiany strzałów, spowodowanej nerwowością i niedoświadczeniem niemieckich rekrutów. Zdaniem niemieckiego historyka Jochena Böhlera podobna była również przyczyna strzelaniny w Kajetanowicach[3].
Przebieg masakry
Po zakończeniu strzelaniny Niemcy rozpoczęli pacyfikację wsi. Dzień wcześniej żołnierze 42 pułku piechoty w podobnych okolicznościach rozstrzelali kilkuset mieszkańców Częstochowy. W dzienniku działań bojowych tej jednostki zapisano, że także w Kajetanowicach zostały przedsięwzięte „środki, które (...) z powodzeniem zastosowano w Częstochowie”[3].
Wieś oświetlono rakietami, po czym żołnierze wkroczyli w szyku bojowym. Mieszkańcom zabroniono opuszczać domy, jednak chwilę później Niemcy przystąpili do palenia i ostrzeliwania zabudowań. Otwierano również ogień do uciekających w panice mieszkańców. Miały miejsce wypadki, gdy Niemcy nie pozwalali na wyciągniecie dzieci lub starców z płonących budynków. Jeden ze świadków słyszał żołnierza mówiącego, że „Polaków trzeba tu wymordować od kołyski”. Niemcy przeprowadzali także doraźne egzekucje. W pewnym momencie wydano komendę „mężczyźni wystąp, tylko szybko, bo nie mamy czasu”, po czym wyciągnięto z tłumu kilkunastu mieszkańców. Żołnierze zabrali ich na pobliskie pole i tam rozstrzelali[b]. Ciała ofiar egzekucji zmiażdżono następnie kołami dział. Po zakończeniu pacyfikacji jeden z żołnierzy rozdał dzieciom chleb, przyznając przy tym w rozmowie z polską kobietą, że wie, iż ofiary egzekucji były niewinne, jednak jego oddział otrzymał rozkaz ich zabicia[3][4].
W dzienniku działań bojowych 42 pułku piechoty zapisano, że w czasie „akcji” wyróżnił się m.in. strzelec M. z 8 kompanii, który „wykończył przywódców nieprzyjaciela w Kajetanowicach”. Z kolei dowódca tej samej kompanii „osobiście przedostał się do mieszczącego się w jednym z domów gniazda oporu wroga i wykurzył go stamtąd za pomocą granatów”[3].
Tej nocy licząca ok. 215 mieszkańców wieś została doszczętnie spalona. Zdaniem Barbary Bojarskiej w płomieniach lub od niemieckich kul zginęło ok. 80 osób – z czego 17 miało pochodzić spoza Kajetanowic[5]. Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Łodzi szacowała liczbę zamordowanych na 79[6]. Jochen Böhler pisał o 72 „zidentyfikowanych ofiarach”, wśród których miało znaleźć się niemowlę, pięcioro małych dzieci, czternaścioro młodocianych, dwanaście kobiet oraz sześcioro osób starszych[7]. Z kolei zdaniem Józefa Fajkowskiego i Jana Religi, Niemcy zamordowali we wsi „kilkadziesiąt osób”, a także spalili 47 budynków mieszkalnych, 62 budynki gospodarcze oraz 117 sztuk bydła. Obaj autorzy wymienili w swojej książce nazwiska 63 zidentyfikowanych ofiar pacyfikacji, w tym ośmiu kobiet i sześciorga dzieci poniżej 15. roku życia[
Zdj. 1. Na zdjęciu widoczna przydrożna, zbiorowa mogiła pomordowanych mieszkańców Kajetanowic. 2 Poglądowe.
#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion #Kajetanowice #Werhmacht
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust