Strony

wtorek, 7 czerwca 2022

Choć Polacy bronili Wielkiej Brytanii, zdobywali Monte Cassino i wyzwalali Bredę, nie było ich wśród zwycięskich oddziałów na wielkiej paradzie w Londynie 8 czerwca 1946 roku. 

 

NIE DRAŻNIĆ STALINA. PARADA ZWYCIĘSTWA BEZ POLAKÓW. 

Nie było biało-czerwonych, to chyba niczyja wina. Anglicy to dżentelmeni, nie chcieli drażnić Stalina. W rok po zakończeniu II wojny światowej 8 czerwca 1946 r.- ulicami Londynu przeszła wielka Parada Zwycięzców. Zabrakło Polaków.. Żołnierze walczący na Zachodzie nie mogli po wojnie wrócić do ojczyzny. Czekały ich prześladowania z rąk komunistów, dla wielu powrót oznaczał pokazowe procesy, a później więzienie lub śmierć z rąk oprawców uzurpujących sobie prawo do sądzenia członków Polskich Sił Zbrojnych. Koniec II wojny światowej był zatem szczególnie gorzki dla żołnierzy z Armii Andersa, lotników z kilkunastu polskich dywizjonów myśliwskich i bombowych czy członków załóg polskich okrętów. Jakby gwoździem do trumny, a przy tym honorowym policzkiem był brak zaproszenia na Paradę Zwycięstwa.


Brytyjczycy nie chcieli drażnić Stalina, co w okresie napiętych relacji między niedawnymi sojusznikami ma oczywiście jakiś sens, nie da się jednak ukryć, że fakt niezaproszenia reprezentantów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie był przejawem zwyczajnego tchórzostwa. Dość ironicznie brzmieć może informacja, że w orszaku znaleźli się przedstawiciele Meksyku czy maleńkiej Fidżi. Nikt nie odbiera im bohaterstwa, bo także oni złożyli daninę krwi. Ich obecność wobec braku Polaków, którzy jako pierwsi stanęli do walki z III Rzeszą, może być określana mianem popularnego "chichotu historii".


Wielu Polaków pozostałych po wojnie w Wielkiej Brytanii - a przecież niedawno mieli tu status bohaterów - w milczeniu przyglądało się uroczystości. A ta była niezwykła. Defiladę odbierał król Jerzy VI wraz z rodziną królewską. Kolumna maszerujących wojsk liczyła kilkanaście kilometrów. W gronie defilujących znaleźli się przedstawiciele blisko 30 krajów. Obecnym w tłumie Polakom trudno było ukryć rozgoryczenie. Sojusznicy zapomnieli o krwi przelewanej przez polskich żołnierzy, spychając ich na margines historii. Nie liczyły się już zestrzelone samoloty i zdobyte linie nieprzyjaciela.


Zapomniano o podziękowaniu i choćby symbolicznej nagrodzie. Spóźnione zaproszenie, brak oficjalnych pism umożliwiających wzięcie udziału przedstawicieli marynarki czy sił lądowych zakrawało na ironię, a w gruncie rzeczy pokazywało, że polityczne konwenanse brytyjski rząd stawiał wyżej niż wieloletni sojusz i braterstwo broni. Odebrano Polakom godność, ale nie zabito w nich woli walki. Oto w momencie powszechnego entuzjazmu, w chwili ogólnoświatowej radości Polska rozpoczynała kolejny etap walki o niepodległość. Złośliwość losu chciała, że moment ten nastąpił w chwili, gdy świat świętował zwycięstwo.


Nieobecność przedstawicieli Polskich Sił Zbrojnych na paradzie zwycięzców wpisuje się w szereg wielu upokorzeń, jakich Polacy doznali po zakończeniu wojny...



Post Basia Brzezińska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust