Strony

wtorek, 30 sierpnia 2022

❗31 sierpnia 1943 r. o świcie Ukraińcy dokonali napadu na wieś Swojczów pow. Włodzimierz Wołyński, mordujac co najmniej 96 Polaków. 

 Służba prawdzie jest najpiękniejszym, ale zarazem najtrudniejszym wyzwaniem stawianym człowiekowi w każdym pokoleniu, w każdej kulturze i pod każdą szerokością geograficzną...



❗31 sierpnia 1943 r. o świcie Ukraińcy dokonali napadu na wieś Swojczów pow. Włodzimierz Wołyński, mordujac co najmniej 96 Polaków. 


Józefa Rusieckiego i jego ciotecznego brata zastrzelił sąsiad Ukrainiec, zabrawszy im najpierw złote obrączki, zegarek i złote pięciorublówki (zwane "świnkami"), a na pytanie jak ma sumienie jako sąsiad ich zabijać, powiedział, że - "Ja teraz dla was nie sąsiad". Ukraińcy zniszczyli też przy pomocy dynamitu kościół parafialny pw. Narodzenia NMP z 1797 roku. 

-------------------------------------------------------

✔️Stanisława Sobczuk z d. Rusiecka miała wtedy zaledwie 11 lat kiedy wraz z rodzoną siostrą Jadwigą uciekały, próbując wydostać się z matni. W środku nocy obudził je ogromny huk, potężna eksplozja. Na początku nie wiedziały co się stało, ale po chwili wszyscy zobaczyli w oknie wielką łunę ognia i poznali, że to pali się ich Kościół. Niektórzy wybiegli na zewnątrz i zrobiło się małe zamieszanie, które szybko przerodziło się w panikę. Wspominają siostry - Stanisława i Jadwiga Rusieckie:


"Ja z siostrą Jadwigą weszłyśmy na strych domu Iwana i tam ukryłyśmy się. Siedziałyśmy tam cichutko, drżąc całe ze strachu, płakałyśmy i co chwilę nerwowo wyglądałyśmy przez szpary na podwórko i obserwowałyśmy okolicę. [...] Po pewnym czasie wydaje mi się, że to było już około południa, usłyszałyśmy zbliżających się ludzi, po głosach poznałyśmy, że to Ukraińcy i niemal od początku wiedziałyśmy, ze to rezuni, którzy właśnie wracają z pogromu, którego dokonali na naszych rodzinach. Zachowywali się bowiem bardzo głośno, a ich radosne okrzyki zlewały się w jedną całość. Rozgościli się w izbie pod nami, bowiem było to mieszkanie jednoizbowe. Przyjmował ich sam syn gospodarza Ukrainiec Wołodka. Zaczęli pić samogon i gościć się w najlepsze, dużo przy tym wykrzykiwali, wprost okazując radość z dokonanego właśnie mordu na ludności polskiej Swojczowa. Krzyczeli przy tym na cały głos takie oto zdania: ‘Aleśmy Lachom dali. Zabiliśmy wielu, a reszta uciekła! Vivat Samostijna Ukraina! ‘ Pamiętam również, że podczas tej pijackiej libacji, właściwie każdy z nich, jeden przez drugiego, przechwalali się nawzajem, jak osobiście mordowali swoje ofiary. Opisywali przy tym jak to robili, było to dla nas dzieci dość makabryczne doświadczenie. [...] Na skraju wsi mieszkała babcia mojej kuzynki Zosi. Dała nam wody i kazała się schować w fasolę tyczkową. W tym czasie, gdy nasza grupa chowała się, na podwórze wjechało czterech Ukraińców na koniach. Zaczęli wykrzykiwać: „Znajdziemy te polskie bachory!!” Jeden z Ukraińców zobaczył babcię, podjechał do niej na koniu i zastrzelił. Poszłyśmy do popa i udawałyśmy, że jesteśmy dziećmi ukraińskimi. Żeby popa w tym bardziej utwierdzić, wzięłam jego płaczące dziecko na ręce i zaczęłam śpiewać po ukraińsku. Batiuszka być może uwierzył, albo tylko udawał. Jego dom stał w jednym końcu wsi, a chlew ze świniami w drugim, w pobliżu cerkwi. Dwa razy woził swojej trzodzie jedzenie. Właśnie wtedy już miał wyruszyć furmanką. Poprosiłam, żeby nas wziął ze sobą i wysadził koło domu. Zgodził się. Pamiętam kiedy wiózł, na drodze stali czwórkami Ukraińcy, już po rzezi, a było tych czwórek co najmniej dwadzieścia. Na czele oddziału był nasz sołtys o nazwisku Cebula. Jechaliśmy wzdłuż tego szeregu mając dusze na ramieniu, a nasz sołtys, którego minęliśmy o metr, patrzył na nas uważnie bardzo długo, ale nic nie mówił. Zeszłyśmy z wozu, już niedaleko naszego domu i spotkałyśmy naszą babcię, wspólnie postanowiliśmy uciekać do Włodzimierza Wołyńskiego".

........................................

✔️Wspomnienia Petroneli Władygi, mieszkanki wsi Swojczów:


"Stog siana, w którym nas ukryli, stał zaraz za zabudowaniem, dlatego dobrze słyszałam, jak ‘ryzuny’ wpadli do domu, wyciągnęli Skosalasową i przebili ją bagnetem. Trzymali ją tak nadzianą na ostrze, aż skonała, a jej przeraźliwy krzyk do dziś dzwięczy mi w uszach. Jeszcze jakby dziś słyszę jej rozpaczliwe wołanie: ‘Zabijcie mnie już, a nie męczcie!’. Jej męża Skosalasa zarąbali siekierą w domu. Rzeź mieszkańców naszej wsi trwała całą noc i następny dzień, w tym czasie dochodziły do nas ogromne jęki mordowanych, męczonych i pokaleczonych ludzi, które mieszały się z różnymi wyzwiskami oprawców i innymi krzykami. Wieczorem Katia przysłała małą Haluszkę do stogu, niby to po siano dla bydła, a Haluszka przyniosła chleb i wodę. Trwało to kilka dni, ale dalsze ukrywanie nas było niemożliwe, ponieważ bandyci kłuli widłami stogi z sianem, wciąż szukając ukrywających się. Na szczęście my byliśmy ukryci dość głęboko i znów ocaleliśmy od pewnej śmierci. Jednak i to nie gwarantowało przeżycia, gdyż bandery podejrzane stogi palili, palili także całe polskie zabudowania.” Miała ciocia szczęście, że spotkała Ukraińców z ludzkim sercem. Zaczęli ją chować po zabudowaniach ukraińskich, aż do chwili kiedy to rezuni upewnili się, że: „Teper nie ma Lachiw!”. Przechowywali tak ciocię Zosię Hasiak z synkiem Rysiem, w piwnicach, na strychach, przebierali ją za Ukrainkę, zawsze była w chustce, głęboko zakrywając twarz, w bluzce, spódnicy i obowiązkowo z zapaską (fartuchem). Ciocia umiała mówić po ukraińsku, Rysiek nie umiał, więc udawał niemowę. Katia opowiadała, że przywiozła swoją kuzynkę Ukrainkę znad ruskiej granicy i dodawała znacząco: „Może to budit niwistka dla Laszuka.”. A miało to sens, gdyż ojciec Haluszki był wdowcem. Tak się stało, że postawili maszyny do szycia u Laszuka i tam przychodzili Ukraińcy, przynosząc ubrania zdobyte na Polakach, by im sprawnie przerabiać. Ciocia mi się wtedy z bólem zwierzała: „Szyłam z musu i często poznawałam, czyje są rzeczy, a gdy przynieśli kostium twojej babci Karoliny Rusieckiej, która mi w tych ciężkich czasach dużo pomogła, zaczęłam mimowolnie drżeć i cała trząść się. Ukrainka pyta mnie na to: ‘ Soniu co tobie? ’ . Bałam się i spiesznie odpowiedziałam: ‘Chora jestem i nie mogę tego zrobić.’”. Podczas tej naszej rozmowy stanęły jej też, przed oczyma różne przechwałki, jak to oni rezuni mordowali Polaków. Dla przykładu raz była w ukryciu za dużym piecem i słyszała, jak Ukrainiec Wołodia mówił: „Przybiegła do mnie moja sąsiadka, koleżanka do której zachodziłem czasem, wołając, błagając: ‘Wołodia ratuj!’, a za nią wpada druga dziewczyna, też Polka. A ja, jak chwycę je w ręce i głowami trzasnę jedna o drugą, to tylko krew się rozbryzła i po nich koniec.”. Opowiadali także rezuny, jak to małe dzieci zabijali i wyrzucali na śmietnisko, zasypując je byle czym, aby było mniej grzebania w ziemi. Innym razem przechwalali się jak to mordował i czym i z jakim skutkiem. Usłyszała jak zamordowali mojego dziadka Karola Rusieckiego, który po kilku dniach wyszedł z ukrycia, przyszedł na podwórze Jędrycha Rusieckiego. Mówiła mi tak: „Naśmiewali się z Karola, że żal mu było ‘chodoby’, aby czasem nie popalili zwierząt, tymczasem oni wszystko wypędzili z obory, a potem szukali zakopanych rzeczy i kosztowności. Kiedy go zobaczyli, zaraz pochwycili i bardzo się nad nim znęcali, tak okrutnie, aż dziadek nie wytrzymał i wyjawił im miejsce ukrytych rzeczy. Na te przechwałki wszedł inny ryzun, który nazywał się Korczak, a słysząc o czym tak raźno rozprawiają, mówi: „Patrzę, a to Rusieckiego Karola biją, a ja jak nie doskoczu i nie bachnę mu w brzuch, tak przeciąłem go na pół, tylko bebechy wypłynęły. Następnie wrzuciliśmy go do wody do sadzawki.” Ciocia mówiła, że słuchając tego wyobrażała sobie, że Korczak przeciął dziadka dużym nożem, skoro przechwalał się: „Zaszlachtowałem go!”. Posłyszała także i to, że moją babcię Karolinę Rusiecką zastrzelili, gdy była w ogrodzie, tam też została pochowana pod drzewem. Ciocia zwierzała mi się dalej serdecznie: „Ja to tylko gorąco modliłam się o śmierć, dla mnie i dla Rysia przez zastrzelenie, nawet nie przypuszczałam, że przeżyję 8,5 miesiąca w takim stresie i w takich warunkach".

Post Agnieszka Marciniuk 

#Barbarian #UkrainianBarbarian #ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства

#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust