Strony

sobota, 27 sierpnia 2022

Niezmordowanie służył wiernym w konfesjonale i na ambonie, zachęcając wszystkich do ufności w pośrednictwo Maryi. Zginął rozstrzelany przez Niemców 28 sierpnia 1944 roku w Nawojowej Górze koło Krzeszowic, z modlitwą na ustach i z różańcem w dłoniach. Beatyfikował go, wraz z gronem stu siedmiu Męczenników Polskich, papież Jan Paweł II 13 czerwca 1999 roku. Błogosławiony Alfons Maria od Ducha Świętego (Józef Mazurek)1891 – 1944

 



28 sierpnia przypada rocznica męczeńskiej śmierci błogosławionego Ojca Alfonsa Marii Mazurka – przeora czerneńskiego klasztoru, beatyfikowanego w 1999 r. przez św. Jana Pawła II w Warszawie. 

O. Alfons Maria wiedział, że "życie doczesne jest walką, i to twardą, bezpardonową walką". Przed tą walką nie można uciec, ale tej walki nie można też przegrać. Trzeba w niej szukać sprzymierzeńca. Jest nim Maryja. Ona jest "wieżą warowną, tą wieżą Dawidową, uzbrojoną we wszelką broń, przy pomocy której wszyscy nieustraszeni mocarze ducha tryumfują nad potężnymi swymi wrogami... Jeśli z Nią zawrzemy przymierze, jeżeli wspólnie z Nią będziemy walczyć, bądźmy spokojni. Zwycięstwo jest nasze".


O. Alfons Maria kochał Maryję sercem dziecka. Kochał Jej Zakon z całą jego tradycją, z miłą sercu legendą o eliańskim pochodzeniu. Także ta legenda przybliżała mu postać Maryi. Czyż nie było to miłe, że Maryja odwiedzała uczniów Eliasza na górze Karmel? Czyż każda matka nie odwiedza swoich dzieci w ich domach? Do dzisiaj na Karmelu pokazują kamień, na którym przysiadała, aby odpocząć. Czyż wyrazem Jej macierzyńskiej troski nie było obdarowanie swoich dzieci szkaplerzem, własną suknią? Był to gest Matki, zatroskanej o dobro duchowe dzieci. Zwrócił na to uwagę Ojciec św. w jednym z przemówień do młodzieży: "Gdy dzieci rosną, gdy wyrastają ze swych ubrań..., matka stara się temu zaradzić... I właśnie Ona, Dziewica Karmelu, Matka Szkaplerza świętego, mówi nam o swej macierzyńskiej trosce, o swym zatroskaniu o nasze odzienie... w sensie duchowym, o odzianiu nas łaską Bożą..." To jest właśnie istotą nabożeństwa szkaplerznego.

Przed uprowadzeniem z klasztoru poszedł do kościoła, by się polecić Jezusowi i Matce w Jej obrazie. W drodze przez cały czas odmawiał różaniec. Czynił to także wtedy, gdy padły śmiertelne strzały. Na różańcu zacisnęły się jego palce w śmiertelnym skurczu, mówiąc - zamiast ust - "módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę naszej śmierci".

 http://karmelczerna.pl/bl-alfons-m-mazurek/


Dnia 24 sierpnia 1944 roku w Czernej został zastrzelony przez Niemców nowicjusz, brat Franciszek Powiertowski. Pochodził z Warszawy. Bardzo przeżywał Powstanie Warszawskie. Prosił Boga, aby nikt z jego rodziny nie zginął bez stanu łaski i w tej intencji ofiarował swoje życie. Cała rodzina ocalała, a zginął tylko on, w bezpiecznym czerneńskim klasztorze. 

O. Alfons jako przełożony odprowadził swojego najmłodszego syna na cmentarz. Kilka dni później został pochowany obok niego.


W każdej epoce męczeństwo było darem Boga dla nielicznych, "wszyscy jednak muszą być przygotowani - mówił Jan Paweł II z okazji beatyfikacji karmelitanek hiszpańskich - do wyznania Chrystusa przed ludźmi, przede wszystkim w czasach próby, których w Kościele nigdy nie brakuje, dzisiaj też! Kościół czcząc męczenników traktuje ich równocześnie jako znak wierności do śmierci i jako cudowny znak ich bezgranicznego pragnienia przebaczenia i pokoju, a także jedności i wzajemnego zrozumienia".


Męczeństwo jest darem Boga dla konkretnego człowieka. Jest także darem dla Kościoła, czyli dla nas. Jest wezwaniem do codziennej wierności w małym, by być przygotowanym na czas próby. Takim darem jest także męczeństwo o. Alfonsa Marii - jednego spośród 108 Męczenników polskich 1939-1945.


" Ojciec Alfons został zastrzelony przez Niemców na przydrożnej łące w Nawojowej Górze. Po bestialskim mordzie wydali oni także polecenie, by zmarłego pochować na cmentarzu w Rudawie. Pogrzeb odbył się jednak następnego dnia na klasztornym cmentarzu w Czernej. Ceremonie sprawowano wieczorem i w tajemnicy, ponieważ ciało zmarłego przeora ojciec Hadrian Gut wykradł i przewiózł potajemnie na wozie, bez zgody Niemców, z cmentarnej kostnicy w Rudawie do klasztoru. Mimo potajemnego pogrzebu – wspomina ojciec Rudolf – uczestniczyła w nim „spora gromada wiernych, pogrążonych w smutku i płaczu. Ale chyba i w poczuciu wewnętrznego przekonania, że ta śmierć kapłana jest świadectwem życia wierności Chrystusowi i Kościołowi; że ma coś z piękna i wspomnienia śmierci pierwszych chrześcijan, męczenników oraz ich pogrzebu w katakumbach”. " Jerzy Zieliński OCD

https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=https://archivecarmel.pl/wp-content/uploads/2019/04/VAR47.pdf&ved=2ahUKEwju6YGD9KPkAhVspYsKHViuADsQFjAAegQIAhAB&usg=AOvVaw1EodwQev1Bm6YeCgbSsMOe

#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion #kler 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust