Strony

wtorek, 13 września 2022

Dramat mieszkańców Marymontu jest mniej znany niż rzeź Woli czy masowe mordy na Ochocie z początku powstania warszawskiego. W dniach 14–15 września 1944 szturmujące Marymont formacje Wehrmachtu i wschodnich jednostek ochotniczych zamordowały kilkuset polskich cywilów, jak również wielu rannych i wziętych do niewoli żołnierzy Armii Krajowej.



Dramat mieszkańców Marymontu jest mniej znany niż rzeź Woli czy masowe mordy na Ochocie z początku powstania warszawskiego.



,, Już w rowie dobiegowym daje się odczuć mdlący zapach i swąd spalenizny. W pierwszym korytarzu piwnicznym domu przy ul. Gdańskiej 4 potykam się o coś, co po zapaleniu zapałki okazuje się do połowy zwęgloną nogą ludzką. W następnym korytarzu zagradza mi drogę trup nagiej kobiety lat około 30, zgwałconej przed śmiercią. Domyślam się tego po szeroko rozstawionych nogach i zakrytej ręką przerażonej twarzy. Przy wyjściu z korytarza piwnicznego na wyższe kondygnacje oczom mym ukazuje się następujący widok: po lewej stronie w niszy piwnicznej, ogrodzonej cegłami do wysokości około 75 cm, znajduje się duże palenisko, dookoła którego porozrzucane są nadpalone członki ludzkie. Palenisko to – jak wnioskuję, służyło Niemcom jako tymczasowe krematorium, mające ukryć przed światem rozmiar i potworność ich zbrodni. Na wprost mnie leży grupa złożona z kilku osób, zamordowanych w bestialski sposób. Bezbronne kobiety i jakiś mężczyzna – cywil, pokłuty nożem. Wszystkie twarze wykrzywione przerażeniem. W głębi piwnicy trup nagiej dziewczynki w wieku około 8 lat ze śladami gwałcenia. Brzuch rozpruty, wnętrzności na wierzchu. Całość oświetlona czerwonawym blaskiem dogasającego paleniska, nad którą unosi się straszliwy zapach, spotęgowany wysoką temperaturą, wywołaną płonącym paleniskiem jak również rozgrzaniem murów podpalonego od piwnic domu przez ustępujących Niemców. Na zwłokach ofiar roje much. Na półpiętrze klatki schodowej leży trup dziecka (wiek 5–6 lat) z roztrzaskaną o mur głową. Mieszkania zupełnie zdemolowane. Dobytek, który nie mógł być zabrany przez nieprzyjaciela, został całkowicie przez niego zniszczony"

Niemcy uaktywnili się wraz z początkiem sowieckiego natarcia na Pragę.

13 września nieprzyjaciel rozpoczął intensywny ostrzał Marymontu, a następnego dnia przystąpił do szturmu na marymonckie osiedla. Po dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim na Marymont ruszyło natarcie niemieckiej piechoty wspartej silnymi zespołami broni pancernej. Niemcy atakowali z dwóch stron – wzdłuż ulic Marymonckiej i Gdańskiej oraz wzdłuż ulicy Kamedułów, wałem wiślanym do Cytadeli. W natarciu uczestniczyły dwa bataliony 25. Dywizji Pancernej (25. oddział rozpoznawczy oraz 87. batalion saperów). Zacięte walki trwały blisko osiem godzin i zakończyły się dopiero około godziny 20:00.


Tego dnia Niemcom udało się opanować niemal cały Marymont – w tym zdobyte dwa tygodnie wcześniej przez Polaków budynki „Olejarni” przy ul. Gdańskiej 33 oraz Szkoły Gazowej przy ul. Gdańskiej 6. Powstańcy byli zmuszeni wycofać się na linię ul. Potockiej i ul. Elżbiety Drużbackiej.


W pododdziałach Zgrupowań AK „Żubr” i „Żmija” straty były bardzo duże – dochodzące do 30% zabitych i rannych. Oddziały niemieckie również poniosły poważne straty. Zginął m.in. dowódca 25. oddziału rozpoznawczego, dwóch dowódców kompanii oraz kilkudziesięciu żołnierzy. Powstańcy zdołali prawdopodobnie uszkodzić 6 niemieckich pojazdów pancernych.


Na zajętym przez siebie terenie żołnierze niemieccy palili domy oraz systematycznie mordowali ludność cywilną – w tym kobiety i dzieci. Według protokołów PCK tego dnia zamordowano co najmniej 363 mieszkańców Marymontu, w tym 25 dzieci w wieku od 3 miesięcy do 14 lat. Adam Borkiewicz szacował z kolei liczbę ofiar na ponad 500.

Pacyfikacja Marymontu przebiegała według ustalonego z góry schematu. Niemcy i ich wschodni kolaboranci brutalnie wypędzali ludność z domów i schronów. Po rewizji, której zazwyczaj towarzyszyła grabież wszystkich cennych przedmiotów osobistych, Polaków pędzono do gmachu CIWF na Bielanach (punkt etapowy gdzie odbywała się „selekcja” schwytanych) lub rozstrzeliwano na miejscu.


Masowe egzekucje miały miejsce w kilku miejscach przy ulicy Marii Kazimiery – przede wszystkim na placu przed tzw. pałacykiem Marysieńki, w pobliżu stawów marymonckich, jak również przy ul. Gdańskiej na rogu ul. Kaskadowej oraz w domu magistrackim Dyrekcji Wodociągów przy ul. Potockiej. Ofiarą masakry padli przede wszystkim mieszkańcy ulic: Marii Kazimiery (około 120 ofiar), Dembińskiego (około 50 ofiar), Rymkiewicza (około 35 ofiar), Morawskiej (około 10 ofiar), Gdańskiej (około 10 ofiar) i Słowackiego (kilku zabitych).


,, Zaprowadzono nas nad stawy, kazano klęknąć (…). Ukraińcy zaczęli odbierać od nas biżuterię i bardziej wartościowe przedmioty. Z grupki mężczyzn zabrał kolejno młody Ukrainiec trzy czy cztery czwórki mężczyzn i za każdym razem odprowadzał za wzgórze skąd słyszałem odgłosy strzałów z karabinu, następnie Ukrainiec wracał sam". 


Piwnice, w których chroniła się ludność cywilna obrzucano granatami. Według zeznań niektórych świadków Niemcy mieli także wykorzystywać cywilów w charakterze „żywych tarcz”, pędząc ich przed swoimi czołgami.


Rotmistrz „Żmija” (Adam Rzeszotarski) znalazłszy przed pałacykiem Marysieńki ciała swej matki, żony i syna doznał załamania nerwowego i nie był w stanie dalej dowodzić zgrupowaniem.

Mordowano też rannych oraz wziętych do niewoli powstańców. W parterowym domu przy ulicy Rajszewskiej 12 Niemcy przy użyciu granatów i miotaczy płomieni wymordowali czternastu rannych z plutonu 224 (zgrupowanie „Żmija”) oraz trzy opiekujące się nimi sanitariuszki. Ocalało jedynie dwóch rannych; jednym z nich był Wacław Gluth-Nowowiejski. W powstańczym punkcie sanitarnym przy ulicy Rudzkiej 4 zamordowali z kolei 20 rannych oraz nieustaloną liczbę personelu medycznego.


15 września Niemcy kontynuowali natarcie na Marymoncie, lecz mimo wsparcia lotnictwa nie zdołali przełamać obrony powstańczej (w polskich rękach pozostały m.in. budynki zakładów Opla). Udało im się zdobyć jedynie kwartał ograniczony ulicami Mickiewicza–Potocką–Bohomolca oraz przejściowo wyprzeć żołnierzy kapitana „Żubra” z domów przy ulicach Gdańskiej i Bieniewickiej. W opanowanych domach przy ul. Gdańskiej 4 i 4A Niemcy rozstrzelali około 30 osób, w tym kobiety i dzieci. Tego dnia zamordowano również około 20 mieszkańców ulicy Bieniewickiej.

Ocalałych mieszkańców Marymontu Niemcy spędzili do gmachu CIWF na Bielanach, gdzie rosyjskojęzyczni kolaboranci dopuścili się licznych gwałtów na kobietach. Po krótkim pobycie w gmachu CIWF zgromadzona tam ludność została wywieziona do obozu przejściowego w Pruszkowie.


Należy podkreślić, iż podczas walk o Marymont zbrodni na jeńcach i ludności cywilnej dokonywali przede wszystkim żołnierze Wehrmachtu (25. Dywizja Pancerna), z dużym udziałem kolaborantów ze wschodnich jednostek ochotniczych. Odróżnia to Marymont od innych dzielnic Warszawy, gdzie największych okrucieństw wobec ludności cywilnej dopuszczały się zazwyczaj formacje SS i policji niemieckiej.

    Za➡️ https://www.wykop.pl/wpis/19694689/pacyfikacja-marymontu-dramat-mieszkancow-marymontu/

#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion #PowstanieWarszawskie #PW #IIWŚ #RzeźMarymontu #Barbarian #UkrainianBarbarian #ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства

#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!!  #UkrainianMurdered #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie #Ukrainiancollaborators #powstaniewarszawskie #historia #iiwojnaswiatowa #zdjeciazwojny #fotohistoria #ciekawostkihistoryczne #wehrmacht #warszawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust