Strony

wtorek, 20 grudnia 2022

❗️21 grudnia 1943 r. - Stara Huta pow. Kostopol - "Przyjacielskie" spotkanie z sowieckim oddziałem Michaiła Naumowa - z którym wcześniej oddział Kochańskiego współpracował, z którym przeprowadzał akcje zbrojne przeciwko Niemcom oraz UPA - kończy się sowiecką zasadzką.



❗️21 grudnia 1943 r. - Stara Huta pow. Kostopol - dowódca oddziału partyzanckiego AK por. Władysław Kochański "Bomba", "Wujek" zostaje zaproszony wraz ze swoim sztabem na "czaj" (popijawa) do sowieckiego zgrupowania partyzanckiego gen. Michaiła Naumowa w sąsiedniej kol. Zawołocze, gdzie sowieci kwaterują. Jedzie 5 oficerów, 13 podoficerów i 2 szeregowych. Przed północą do Peresiek (obok Starej Huty), w miejscu stacjonowania sztabu polskich partyzantów, wdziera się około 30 partyzantów sowieckich ze zgrupowania "Naumowa" pod dowództwem "Bohuna". Powołując się na rozkaz Kochańskiego "Bomby" chcą zabrać ze sobą pozostałych oficerów i podoficerów. Dowiedziawszy się, że wyruszyli oni w teren, sowieci odjeżdżają, próbując jeszcze zamordować polskiego wartownika.


"Przyjacielskie" spotkanie z sowieckim oddziałem Michaiła Naumowa - z którym wcześniej oddział Kochańskiego współpracował, z którym przeprowadzał akcje zbrojne przeciwko Niemcom oraz UPA - kończy się sowiecką zasadzką. "Bomba" oraz jego podkomendni zostają obezwładnieni i uwięzieni, kilku żołnierzy zostaje na miejscu zastrzelonych. Kochański z resztą swoich ludzi trafia do więzienia w Kijowie, potem na Łubiankę, gdzie odbył się ich proces. "Bomba-Wujek" skazany został na 25 lat, do Polski powrócił z kopalni miedzi na Kołymie w 1956 roku.


Dowództwo nad oddziałem partyzanckim AK "Bomby" objął ppor. Feliks Szczepaniak "Słucki". Bojąc się, że sowieci będą dążyć do ostatecznej likwidacji polskiego oddziału, opuścił rejon Starej Huty. 


Kochański zmarł 12 grudnia 1980 r. w Krakowie. Przyczyną zgonu była choroba serca, której nabawił się zapewne wskutek kilkunastoletniej "gościnności" sowieckiej. Za swoje wojenne dokonania został odznaczony m.in.: Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych oraz Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

-------------------------

✔️Prawda o zbrodni sowieckich partyzantów została ujawniona dopiero po 1989 r. Lucjan Paczewski "Staszek" pozostawił spisaną w rękopisie relację z porwania. Oto fragment:


"W Zawołoczu zabili oni 5 polskich partyzantów. Pozostałych powiązanych sznurami i szczelnie przykrytych wieźli saniami cały dzień i noc w nieznanym kierunku. 23 grudnia nad ranem zrobiono nam postój. Po jakimś czasie zaczęto nas brać po dwóch i pod automatami prowadzić na łąkę w kierunku lasu w odstępach co 20 minut. /.../ Modliłem się żarliwie do Matki Boskiej, słysząc pojedyncze strzały oddawane w lesie. Widziałem, jak kilku Rosjan szło w tym kierunku z łopatami".


Po przesłuchaniu Paczewski jak i jego kolega Witkowski, nie zostali zamordowani. W dalszych wspomnieniach czytamy:


"Do dziś dnia nie wiem, co nas uratowało od śmierci. /.../ Wieczorem kolację jedliśmy na podłodze. Ksiądz Śpiewak przypomniał nam, że dziś jest wigilia Bożego Narodzenia i zaproponował podzielenie się opłatkiem. „Wujek” ze skórki chleba zrobił opłatek, a ksiądz pobłogosławił tę skórkę i tak dzieliliśmy się jak opłatkiem. W tej wsi staliśmy przez kilka dni".

-----------------------------

✔️Czesław Piotrowski, żołnierz oddziału partyzanckiego Władysława Kochańskiego "Bomby" w swojej książce "Przez Wołyń i Polesie na Podole" wspomina:


"Nad ranem przyszliśmy do opuszczonych zabudowań kolonii polskiej Folwark – Osty. W ten sposób w wigilię Bożego Narodzenia znaleźliśmy się ponownie w odległości 10 km od Sarn. Byliśmy wszyscy bardzo zmęczeni. /.../ Po względnym uporządkowaniu zajmowanych chałup i krótkiej drzemce, zaczęliśmy się szykować do obchodu Wigilii. Nie mieliśmy opłatków, ale pozostało jeszcze trochę suchego chleba. Podporucznik „Słucki” wziąwszy kromkę chleba, chodził po chałupach od plutonu do plutonu i dzielił się z nami jak opłatkiem. Składając sobie wzajemne życzenia, niektórzy płakali. Tyle przecież tragedii w ciągu minionego roku przeżyliśmy. /.../ Zasiedliśmy potem przy rozpalonym piecu i zaczęliśmy śpiewać kolędy, których znaliśmy wszyscy wiele. Zrobiło nam się wtedy jakoś lżej. Po północy poszedłem z kolegą szkolnym Stefanem Zielińskim na wartę i tak rozpoczęły się dla nas Święta Bożego Narodzenia".

Post Agnieszka Marciniuk.

#Polishholokaust #AK #sowieckieZbrodnie #NKWD #SovietInvasion #ArmiaCzerwona #komunizm #NewerForget #RedArmy #JewishNKWD #Stalin #17września1939 #1września1939 #RibbentropMołotow #swołocz #Rosja #светскиесволочи #ПамятаємоПравду #Нацисты #Россия #краснаяармия #Нквд #ZiemieUtracone 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust