Strony

piątek, 31 marca 2023

Białystok, 1 kwietnia 1950 roku...



Białystok, 1 kwietnia 1950 roku...


Sobota, ten sam dzień tygodnia co pół roku temu, 1 października 1949 roku, kiedy dwóch więźniów z podniesionymi wysoko głowami, z dumą i hardością w oczach, wysłuchiwało haniebnych wyroków wydanych przez morderców w togach.

Jeden ze skazanych wtedy oficerów już okupił pragnienie Polski wolnej swym życiem, a krew gorąca kapitana "Burego" zbroczyła piwnice białostockiej katowni. 

Leży zatem Oficer Rzeczpospolitej od trzech miesięcy w "dole śmierci", gdy czerwoni, komunistyczni zbrodniarze znowu upomnieli się o kolejnego polskiego żołnierza.


Dzień dobiegał końca, dzień trochę inny jak zwykle, bo primaaprilisowy. W domach, na podwórkach, nawet na białostockich ulicach i w sklepach można było usłyszeć żarty i gromkie śmiechy.

Ludzie cieszyli się nadchodzącą wielkimi krokami wiosną, ciepłymi powiewami wiatru. W takich chwilach zdawali zapominać o ciężkich czasach w jakich przyszło im żyć. Teraz powoli dzień chyli się ku końcowi, nadciąga mrok wieczoru. Zbliża się niedziela...chwila wypoczynku.


Ponury gmach więzienia tonie w ciemniejącym z minuty na minutę zmierzchu. Jego wnętrza rozbrzmiewają głosami, jakże innych od tych z zewnątrz. Szepty modlitwy, wrzaski śledczych, jęki katowanych. Tu, w tym piekle, nikt nie myśli o żartach na prima aprilis.

Szczególnie jeden więzień siedzący w celi śmierci i oczekujący na swą ostatnią drogę, drogę ku przeznaczeniu jakim będzie strzał w tył głowy kończący młode, liczące niespełna dwadzieścia pięć wiosen, życie.

Jego ciało wciąż odzywa się wielkim bólem po brutalnych torturach jakie przeszedł w śledztwie. Do głosu dochodzą dawne rany otrzymane w walce z wrogami Polski, obudzone fatalnymi więziennymi warunkami, wilgocią i ziąbem, przysparzając jeszcze więcej cierpień.

Na każdy odgłos kroków za odrapanymi drzwiami, serce podporucznika Kazimierza Chmielowskiego "Rekina" zaczyna mimowolnie przyspieszać. Wie, co oznacza nagłe zatrzymanie ich właściciela pod celą.

Znowu stukot podkutych butów... coraz głośniejszy, coraz bliższy. Cisza.

To dziwne, teraz gdy kroki zatrzymały się pod drzwiami jego celi, gdy z łoskotem otworzyła je dłoń zadająca ciosy, gdy przepity głos strażnika wywołał go po literze, Kazik czuł spokój. 

Zaraz powiodą go ku kresowi ziemskiej drogi... niedługo wszystko spowije cisza, a śmierć da ukojenie od czekania, strachu, bólu.


Stanął Kazimierz Chmielowski "Rekin" przed swoim oprawcą, ma bose stopy i związane do tyłu ręce.

Żołnierz odznaczony Krzyżem Walecznych, jeden z najdzielniejszych żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady AK kpt. Gracjana Fróga "Szczerbca" i 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", zaufany oficer i zastępca dowódcy 3. Wieleńskiej Brygady NZW kpt. Romualda Rajsa "Burego", za moment dołączy do swego dowódcy i kolegów, którzy przed nim przeszli na wieczną wartę. 

Patrzy w złe, okrutne oczy Jana Sierakowskiego, kata białostockiego więzienia, nie dostrzega w nich nic, bo jest w nich tylko pustka.

Jednym szarpnięciem kat odwraca Kazika tyłem do siebie.

"Panie, przyjmij ducha mego"... Huk i chwila ciszy. 

Ciało podporucznika "Rekina" osuwa się na skrwawioną podłogę, a krew powoli wypływa z głowy polskiego żołnierza. Jest godzina 21.00...


Sobotni primaaprilisowy dzień powoli dobiega końca.

Jeno żartem nie jest ciało ppor. "Rekina", młodego chłopaka jak malowanego, leżącego bez życia w zatęchłej celi, patrzącego niewidzącymi, pół otwartymi oczami w nieodgadnioną dal.

Może zobaczył na końcu tej dali zobaczył Polskę wolną, taką o jaką przelewał krew, i za którą aż do dziś spoczywa w niepoświęconym "dole śmierci"...?

Post Kpt Romuald Rajs ps. ,,Bury " i Wileńskie Brygady AK - NZW

#Polishholokaust #komunizm #KomunistyczneZbrodnie #NeverAgain #WeRememberTheFact #MBP #ŻydowskiAparatBezpieczeństwa #MorercyPolaków #PolskaNiePolin #Jewishmurdered #NewerForget #UB #SB #MO #Wyklęci #WyklętaPamięć #Niezłomni #Temida #WolneSądy #MordercyWTogach #CzerwoneParchy #SowieckaSwołocz 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust