Strony

czwartek, 14 czerwca 2018

Instytut Niepamięci Narodowej o Ludobójstwie Polaków w KL Warschau


Przykłady z ostatnich lat:

Były naczelnik archiwum IPN, historyk Stanisław Biernacki, były sekretarz Egzekutywy POP PZPR d/s Ideologicznych w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie posiadający żadnego liczącego się dorobku naukowego w dziedzinie historii, na naradzie Kierownictwa IPN w 1991 powrócił "do linii" całkowitego zanegowania KL Warschau, nazywając go "utopią", a następnie wersję tę jako stanowisko IPN upowszechniał w mediach, na Radzie Naukowej i wśród historyków na zewnątrz. Przyniosło to sprawie niepowetowaną szkodę, czyniła ją niewiarygodną, co utrudniło dalsze prowadzenie śledztwa w odniesieniu do jakoby "nie istniejącego" obozu.




Z jego inicjatywy została rozwiązana Warszawska Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich! W następstwie tego Warszawa, która była największym ośrodkiem zbrodni hitlerowskich w kraju i której straty ludzkie były większe od strat całej Wielkiej Brytanii i Francji razem wziętych, pozbawiona została organu do ich badania i ścigania...


Pani prokurator Krystyna Smardzewska została Naczelnikiem Wydziału Śledczego d/s Zbrodni Hitlerowskich IPN. Tę pracę załatwił jej mąż: dyrektor Departamentu Nadzoru w Ministerstwie Sprawiedliwości. Pani prokurator nigdy nie zajmowała się zawodowo dziejami II wojny światowej, okupacją hitlerowską ziem polskich, Gestapo, policją niemiecką, zbrodniami NKWD, nie znała nawet nazewnictwa tych formacji. Nie czytała nigdy historii Warszawy...
Nie posiadając wymaganej wiedzy i kompetencji do pozytywnego kierowania takim wydziałem, dołączyła do tych "kompetentnych", którzy negowali istnienie KL Warschau lub pomniejszali jego wielkość. Z dokumentacji przygotowanej do wysłania do Niemieckiej Prokuratury w Hamburgu usunęła całą grupę dokumentów, w tym:

- Protokół Norymberski w części stwierdzającej funkcjonowanie KL Warschau od października 1942,

- "Specjalny rozkaz" Heinricha Himmlera z 31 lipca 1942 skierowany do dowódców SS i policji, zakazujący używania słowa "partyzanci" i nakazujący zastąpienie go słowem "bandyci".




Na podstawie m.in. tego rozkazu członkowie polskiej konspiracji, polscy patrioci walczący o niepodległość Polski, traceni byli w komorach gazowych KL Warschau jako "kryminalni bandyci" nie podlegający ochronie prawa międzynarodowego,

- ekspertyzę biegłych dotyczącą komór gazowych w KL Warschau.


Stanisław Kaniewski, zastępca dyrektora d/s śledczych IPN w latach 90., były prokurator stalinowski, którego "idolem" przywoływanym jako wzór do naśladowania był twórca CzK Feliks Edmundowicz Dzierżyński. Pan prokurator Kaniewski prowadził śledztwo przeciwko Prymasowi Polski kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, on też w roku 1974 został wydalony z Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce "za udział w świadomym udzielaniu pomocy w oszustwie" - w związku ze staraniami jednej z byłych więźniarek o uznanie jej za ofiarę eksperymentów pseudomedycznych i wypłatę odszkodowania...

W 1992, po powrocie do IPN, zażądał od sędziego prowadzącego śledztwo w sprawie KL Warschau nieprzesyłania do niemieckiej prokuratury jeszcze innych dokumentów poza tymi, które zatrzymała pani Krystyna Smardzewska. A mianowicie:

-  głównego rozkazu Himmlera z 16 lutego 1943 wyznaczającego cel jaki przez KL Warschau miał być spełniony tj. zmniejszenie liczby mieszkańców miasta do 500 tys. osób

- protokołu przesłuchania Paula Ottona Geibla, w którym zeznał on, że w Warszawie likwidowano po 400 osób dziennie.

Kiedy manipulacje z dokumentami nie powiodły się, pan Kaniewski przerwał śledztwo w sprawie KL Warschau na dwa lata [a było ono już przerywane trzykrotnie], odebrał akta sędziemu i zamknął je w szafie pancernej, całkowicie uniemożliwiając dalsze badania.

Kolejne działania pana Kaniewskiego w Instytucie Niepamięci Narodowej:
- nie dopuścił do przyjazdu do IPN niemieckich prokuratorów chcących zapoznać się na miejscu z polską dokumentacją
- blokował przekazanie przez IPN materiałów dowodowych do Niemieckiej Prokuratury,

- polecił wyłączyć z akt KL Warschau materiały dotyczące egzekucji ulicznych. Akta te "wrzucono" do niedomykającej się szafy na otwartym balkonie, gdzie uległy "zniszczeniu i zaginięciu". A były to cenne materiały, akta egzekucji, w sprawie których toczyły się śledztwa w prokuraturze w Hamburgu.
W tym samym czasie okazało się nagle, że "zniknęła" z archiwum GKBZHwP dokumentacja KL Warschau zebrana i skompletowana w nieistniejącej już Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Owe "zaginione" dokumenty miały ogromną wartość historyczną i procesową. Były to materiały zawierające zeznania naocznych świadków wydarzeń z okresu funkcjonowania KL Warschau. Zeznania te zostały złożone we wczesnych latach powojennych, kiedy pamięć wydarzeń jeszcze była świeża, dlatego miały pierwszorzędnie znaczenie. Obecnie większość świadków już nie żyje...

Te wszystkie manipulacje spowodowały bardzo poważne uszczuplenie materiałów dowodowych dotyczących całego kompleksu KL Warschau. Wtedy właśnie pan Kaniewski osobiście przygotował wniosek o... umorzenie śledztwa! W jego uzasadnieniu przedstawił stan faktyczny, w którym potraktował KL Warschau [gdzie wymordowano 200 tys. ludzi] jako "jednolagrowy obóz pracy przeznaczony do rozbiórki getta", marginalizując i minimalizując dokonane w nim masowe mordy. W ten sposób śledztwo zostało umorzone bez wiedzy i zgody sędziego prowadzącego...

W dniu 6 lutego 2004 Sąd Apelacyjny w Warszawie Wydział V Lustracyjny wydał orzeczenie stwierdzające, że prokurator w stanie spoczynku Stanisław Kaniewski złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne...




Dyrektorem IPN do roku 1998 był dr Ryszard Walczak, były pracownik kadrowy Akademii Nauk Społecznych KC PZPR. Znane mu były pokrętne działania prokuratorów pp Smardzewskiej i Kaniewskiego. Akceptował je. Nie uwzględnił wniosku sędziego prowadzącego o wyłączenie tej dwójki od nadzoru nad śledztwem, nie uwzględnił też odwołania sędziego od postanowienia o umorzeniu śledztwa i wnioskującego jego wznowienie celem uzupełnienia. Co więcej, sam inspirował działania sprzeczne z przepisami KPK. Kiedy próba zatarcia istnienia KL Warschau nie powiodła się, wówczas grupa skupiona wokół dyrektora Ryszarda Walczaka podjęła forsowanie wersji, jakoby to Polacy dokonali zbrodni na... Niemcach i po wojnie założyli w obiektach "Gęsiówki" obóz dla Niemców.

W latach 1995-97 Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie zwrócili się pisemnie do Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich - IPN o przekazanie właściwych informacji dotyczących faktografii KL Warschau, potrzebnych do podjęcia stosownych kroków zmierzających do upamiętnienia ofiar tego Obozu. Wówczas prokuratorzy S. Kaniewski i K. Smardzewska przekazali urzędom następującą odpowiedź, zaakceptowaną przez pana dyrektora Walczaka:

"Główna Komisja informuje, że:

1) Nie posiada dokumentacji świadczącej o lokalizacji KL Warschau I, II, III w tunelu pod Dworcem Zachodnim,
2) Nie dysponuje materiałami mogącymi potwierdzić przypuszczenie, że tunel ów był używany jako komora gazowa w celu ludobójczym".
Funkcjonariusze IPN udzielili takiego wyjaśnienia w czasie, kiedy w IPN znajdowało się 41 tomów akt dokumentacji dotyczącej KL Warschau. W ten sposób funkcjonariusze IPN uniemożliwili upamiętnienia ofiar KL Warschau. A przecież ofiary KL Warschau były jednymi z nas. Zamordowane w komorach gazowych i spalone w krematoriach w ramach zagłady ich miasta. Ich prochów nie kryją mogiły. Ich prochy zostały rozsiane na gruntach miejskich i upłynnione kanałami do Wisły. A Instytut Pamięci Narodowej odmówił Im choćby skromnego Pomnika, który byłby symbolicznie Ich wspólną mogiłą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust