Strony

sobota, 23 czerwca 2018

Jak dzięki Freudowi glosolalia opanowała współczesne nauki humanistyczne



Dlaczego w tekście o fabrykowaniu obsesji ścigania antysemitów tyle miejsca poświęciłem psychoanalizie? Z dwóch powodów. Po pierwsze: maksymalnie lobbowana pseudonauka o ściganiu uprzedzeń narodowościowych i deprecjonowaniu ruchów narodowych jako patologii (ze szczególnym wskazaniem uprzedzeń wobec Żydów) ma „profil” żydowski (czyli została stworzona w środowisku żydowskim, przez Żydów i dla walki o ich cele cywilizacyjne skierowanej przeciw aksjologii chrystianizmu). Po drugie:

więcej>>> http://niepoprawni.pl/blog/wawel24/doktor-nie-cyganka-mingowin-czyli-w-kleszczach-antychrzescijanskiego-mesjanizmu-i







ponieważ cała ta dzisiejsza paranoidalna walka z wyimaginowanym faszyzmem i antysemityzmem ma swój podkład światopoglądowy właśnie w dywagacjach żydowskiego kręgu Freuda i jego towarzyszy i w kanonicznych pojęciach i twierdzeniach tego świeckiego judaizmu: „represja”, „ucisk”, „patologia represji”, „wolność dla każdego”, „chrześcijaństwo jako neuroza”, chrześcijaństwo jako faszyzm („odkrycie” T.W.Adorno). Oczywiście freudowskie dogmaty są popłuczynami po intelektualnych trikach Marksa, dlatego freudyzm tak pięknie się wkomponował w fundament odnowicieli, wskrzeszycieli Marksa – frankfurtczyków. Streszczając: Freud przechował Marksa w miarę nieuszkodzonym stanie w kostnicy swej niezbyt zdrowej teorii zdrowia i chorób. Wraz z wygasaniem wojny bojowi chłopcy z Frankfurtu poczęli wskrzeszać Marksa przy pomocy żydowskich soli trzeźwiących doktora Freuda. Marks został odnowiony Freudem, Freud Marksem i Adorno przeżył "oświecenie" (trudne do rozróżnienia od orgazmu intelektualnego), co opisał później w Dialektyce Oświecenia. Mamy więc jak gdyby Marksa do kwadratu, Marksa do drugiej potęgi. Jak spora część sekciarskich, ekstatycznych objawień mistycznych objawienia Adorno i Horkheimera dały się wyrazić jedynie w języku niezrozumiałym. Był to pierwszy raz w historii, gdy ludzie podający się za myślicieli, zaczęli... „mówić językami”, niczym zielonoświątkowcy. Byłby to ich osobisty problem, ale stało się tak, że z ich powodu glosolalia opanowała nauki humanistyczne, język potoczny i język mediów. I z wnętrza tej oto synagogi marksizmu kulturowego wznosimy dziś wołanie o ratunek, wołanie do internowanego Logosu. Który był na początku. A zmienia się obecnie w zielonoświątkowe jęki, wrzaski, piski i wycia.

żródło>>> http://niepoprawni.pl/blog/wawel24/doktor-nie-cyganka-mingowin-czyli-w-kleszczach-antychrzescijanskiego-mesjanizmu-i

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust