Strony

środa, 7 grudnia 2022

8 grudnia 1989r. Zmarł Szymon Datner, historyk, partyzant, znawca tematyki Holokaustu. ,,Ratownictwo Żydów w Polsce należy do najpiękniejszych kart humanitarnego i braterskiego stosunku Polaków do prześladowanych współobywateli. Udzielanie pomocy, ukrywanie i ratowanie od zagłady Żydów, narażało Polaków ze strony okupanta na nieludzkie represje i na śmierć.

 


8 grudnia 1989r. Zmarł Szymon Datner, historyk, partyzant, znawca tematyki Holokaustu.

,,Ratownictwo Żydów w Polsce należy do najpiękniejszych kart humanitarnego i braterskiego stosunku Polaków do prześladowanych współobywateli. Udzielanie pomocy, ukrywanie i ratowanie od zagłady Żydów, narażało Polaków ze strony okupanta na nieludzkie represje i na śmierć. Mimo to, wielu Polaków przejawiało bezprzykładne bohaterstwo, ratując życie żydowskim ofiarom rasizmu i terroru hitlerowskiego. Wielu Polaków, w tym znaczna liczba nieznanych dotąd z imienia i nazwiska bohaterów, przypłaciło życiem swoją szlachetną, godną najgłębszego szacunku postawę. Wielu zostało za swój bohaterski, głęboko ludzki odruch i heroiczne przeciwstawienie się hitlerowskiej metodzie zagłady, częstokroć z cała rodziną i dziećmi, bestialsko zamordowanych przez stosującego wściekły terror okupanta."


 ,,Częstokroć w czasie długoletnich badań nad zbrodniami hitlerowskimi zastanawiały mnie okoliczności, dzięki którym dziesiątki tysięcy Żydów uniknęły zagłady w gettach lub obozach śmierci. Liczbę ocalonych trudno sprecyzować z matematyczną dokładnością. Przypuszczam, że najbliższą prawdy jest liczba oscylująca między 80 000 a 100 000 osób."


Kilkadziesiąt lat temu żydowski historyk zastanawiał się jakim cudem Polakom - z narażaniem własnego życia - w tej perfekcyjnej niemieckiej biurokratycznej maszynie do zabijania udało się uratować aż tak wielu ludzi.


Dziś żydowscy historykanci i histErycy pokroju Grossa, Grabowskiego, Engelking czy Śpiewaka zastanawiają się tylko nad tym jak to możliwe, że Niemcom udało się zamordować w Polsce tak wielu Żydów. I że to musiało wynikać z polskiej żądzy zabijania. I antysemityzmu wyssanego z mlekiem matki.


Poumierali ze starości świadkowie mogący zeznawać jak było naprawdę, więc narracja historyczna obróciła się nagle o 180 stopni (a to dopiero początek - lawina kłamstw dopiero się rozkręca, dzięki bierności milionów zidiociałych, otumanionych propagandą Polaków). Nie ma świadków tamtych wydarzeń? Nie ma komu bronić Polski i prawdy. Można przypuścić zmasowany atak opluwania jadem. Kto ma media, ten ma władzę. I monopol na ,,prawdę".


Wiecie kim był żydowski historyk Szymon Datner? Nauczycielem w Gimnazjum Hebrajskim w Białymstoku, a w czasie wojny partyzantem, któremu życie uratowali POLACY. 


Jego córka, Helena Datner z Żydowskiego Instytutu Historycznego, 3 lata temu łaskawie pojawiła się na uroczystościach ku czci mieszkańców wsi Dworzysk, którzy karmili i ukrywali żydowskich partyzantów przed niemieckimi mordercami.


Nawet nie ukrywała, jak strasznie ją piecze, że musi oddawać hołd Polakom, którym zawdzięcza swoje istnienie. ,,Jest do dzień ważny, ale zarazem bardzo trudny. Z jednej strony czuję, że spłacam ten dług wobec ojca. W końcu napisanie wniosku o odznaczenie było jego wolą. Natomiast w czasie takich uroczystości poświęconych Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata niestety „włącza” się irytacja. Wiem, że ta uroczystość może być bardzo łatwo dołączona do tendencji: „Wara od Polski! Bo my jesteśmy cudowni, mamy Sprawiedliwych”.


Czyli babka jedzie uhonorować pamięć ludzi, dzięki którym przeżył facet, który ją spłodził... a dla niej najważniejsze w tym momencie jest, żeby ktoś przypadkiem nie pomyślał, że Polacy byli dobrzy.


Nazwijcie to jak chcecie, mi cenzuralnych słów zabrakło już kilka miesięcy temu.


Żydowska histeryczka ciągnie dalej: ,,Ale dlaczego oni są Sprawiedliwymi? Dlatego, że to było tak rzadkie i tak trudne. Oni byli bohaterami dlatego, że tak mało ich było. I działali w skrajnie trudnej sytuacji nie ze względu na Niemców, tylko ze względu na otoczenie." Na otoczenie, czyli na Polaków. Jej ojciec, który był bezpośrednim świadkiem tamtych wydarzeń, akcentował z wielkim uznaniem fakt, że Polacy z narażaniem własnych rodzin uratowali 100 tysięcy Żydów, a jego córka bełkocze, że ,,BYŁO ICH TAK MAŁO". I że w ogóle to nie przez Niemców znaleźli się w takim położeniu, tylko przez Polaków.


Jeśli w kimś po czytaniu czegoś tak bezczelnego nie budzą się odruchy, które lewica każe nazywać ,,antysemickimi", to ten ktoś może i nie jest antysemitą, za to z całą pewnością jest skończonym kretynem. Propaganda, którą dzisiejsi, współcześni nam Żydzi zajmujący najwyższe stanowiska, opluwają nasz kraj, jest co najmniej równie obleśna, a bardzo prawdopodobne że jeszcze GORSZA i bardziej cyniczna od tej, którą uprawiali wobec Polski komuniści. Zresztą, nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę czyimi dziećmi było wiele spośród dzisiejszych autorytetów salonu III RP. Zmiana pokoleniowa.


Gdy dziennikarka portalu wspolczesna.pl zapytała Helenę Datner jak to się udało, że cała wieś osiągnęła taką solidarność wobec prześladowanych Żydów, których obecność w ich pobliżu stanowiła przecież śmiertelne zagrożenie dla każdego mieszkańca wioski (bo wiele wiosek hitlerowcy spalili właśnie za ukrywanie partyzantów) - Datner odpowiada wręcz rozczulająco... ,,Nie wiem. Tak się dobrze złożyło".


TAK SIĘ, K***A, ZŁOŻYŁO. No naprawdę... Brakuje słów.


I jeszcze w tym samym wywiadzie zdążyła poddać w wątpliwość, czy ta bohaterska wieś to w ogóle była polska czy białoruska, bo tak w sumie to nie wiadomo, a jak nie wiadomo, to można też zastanowić się, czy nie zamieszkiwali jej Hindusi, Aborygeni albo Eskimosi. I nie przeszkadzało jej w tych wątpliwościach to, że jej ojca ocalił znany z imienia i nazwiska Polak Alfons Radziwanowski, który zresztą odwiedzał i ją i jej ojca jeszcze po wojnie. Polak. Nie Białorusin, nie Aborygen, nie Wietnamczyk. Niezależnie od tego jak bardzo żal ściska historyczkę Helenę - życie jej ojcu ocalił POLAK.


Pomyślicie - no ale co ma do tego legendarny już (dzięki kompromitacji z memem i Messim w roli głównej) profesor Śpiewak?


A no ma. Bo tak się składa, że ten zawodowy oczerniacz Polski na arenie międzynarodowej ożenił się z... Heleną Datner.


I nieważne, że gdyby Polacy nie ocalili Szymona Datnera z narażaniem własnego życia - pan profesorek nigdy by swojej żonki nie poznał. 


Nieważne, że Szymon Datner pisał: ,,Wielu Polaków przejawiało bezprzykładne bohaterstwo, ratując życie żydowskim ofiarom rasizmu i terroru hitlerowskiego. Wielu Polaków, w tym znaczna liczba nieznanych dotąd z imienia i nazwiska bohaterów, przypłaciło życiem swoją szlachetną, godną najgłębszego szacunku postawę. Wielu zostało za swój bohaterski, głęboko ludzki odruch i heroiczne przeciwstawienie się hitlerowskiej metodzie zagłady, częstokroć z cała rodziną i dziećmi, bestialsko zamordowanych przez stosującego wściekły terror okupanta."


Datner już nie żyje, więc jego zdanie się nie liczy. Żyje za to Śpiewak. A on swoje wie.


Dlatego wczoraj poszedł do mediów Agory i publicznie wyżalił się, że ,,nie może znieść narracji o Polakach ratujących Żydów".


Kurtyna.

Razprozak. 2019 rok.

                                         ⬇️

https://polishholokaust.blogspot.com/2019/02/dlaczego-tak-mao-zydow-przezyo-gowne.html?m=1

#Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #GermanDeathCamps #jews #JewishTruth #PolacyRatującyŻydów 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust