Różne narody tworzą sobie swoje prywatne bożki, idole, demony, fałszywych bogów (por. Czerkawski 1992, s.147). Wraz z zstąpieniem Syna Bożego kult demonów nie upadł, niestety. Magia demoniczna istnieje, świętuje wciąż jeszcze swe dni chwały na większości uniwersytetów. Dzisiejsze grymuary są zamaskowane. Musimy zacząć je rozpoznawać. Wypuszczone z pirackich butelek złośliwe duchy (baumany, bilewicze, derridy) same do nich nie wrócą... Ale nie wciśnie ich tam na powrót na pewno minister Gliński wraz z min.Gowinem (obydwaj postawieni wicepremierami, chyba przez sam... negatyw Opatrzności). Nie po to objęli funkcje strażników progu... To zadanie dla nas i naszych dzieci, które trzeba zacząć jak najprędzej, nawet od małych kroków. W przeciwnym razie zawartość kosmicznego, emaliowanego naczynia o niewymownej nazwie (dawniej zwanego „szczak”), naczynia trzymanego w szponach jakichś centaurycznych bożyszcz – wyleje się z góry na nas i podtopi wszystkie zalążki właściwego sensu.
więcej>>> http://niepoprawni.pl/blog/wawel24/doktor-nie-cyganka-mingowin-czyli-w-kleszczach-antychrzescijanskiego-mesjanizmu-i
Po czym najprędzej poznajemy fałszywego boga? Po tym, że obiecując absolutną wolność sankcjonuje świat, w którym człowiek pozostaje zamknięty w swoich ciasnych granicach naturalnych, świat, w którym umysł ludzki mający przecież boski rodowód – nie wykracza poza potrzeby ciała (por. Suchodolski 1963, s.180). Zwodzony obietnicami wyzwolenia od wszelkiego ucisku (u Marksa – ucisku ekonomicznego, w Szkole Frankfurckiej – ucisku uniwersalnej moralności) człowiek budzi się nagle za prętami krat swej nieopanowanej zwierzęcej natury. Prowadzony ze śpiewem („radości, iskro bogów...”) budzi się jako podwójny niewolnik. Niewolnik przebiegłych jak węże prawodawców perwertowanego prawa, niewolnik porządku opacznego. A z drugiej strony niewolnik samego siebie, swych żądzy, które wyzwoliwszy z pouszczenia sprytnych – nie był w stanie okiełznać. I pożarły go – jak żałosnego Akteona – jego własne psy. Z homo sapiens powstaje homo sovieticus. Zaś homo sovieticus ostatkiem magicznych mocy zoperowuje się plastycznie do fircykowatej postaci homo semiticus. Wydaje się, że więcej metamorfoz Czarny Demiurg nie przewidział. Gdy ongiś potężny demon zamienia się w wytykanego palcami na ulicy przez dzieci pustaka, świstaka, petit-maître, który brak najwyższego czakramu musi zakrywać małą, niezgrabną czapeczko-pokrywką przyklejaną do czubka głowy – znak to dobry, że Zły w tym eonie wyczerpał swoją moc. Lecz kres jego planów musimy zacząć intensywnie przyspieszać.
W pierwszej fazie Zly zawierzał swojej krwi. Było to, gdy w niby wspólnej ojczyźnie dwóch narodów, dwóch krwi, dwóch duchów zwanej państwem niemieckim (a może... jednego i tego samego ducha, tylko że w dwóch izotopach, gdyż jak pisał prof. Koneczny na przełomie XIX i XX w. w Niemczech z niemieckości pozostało niewiele, zastępować zaczęła ją żydowskość) – zaczęła się rozpowszechniać trucizna poczucia wyższości etnicznej. Wtedy napisał był Tuwim szczere, mało znane (czysto rasistowskie) słowa :
"Że się coś czasem nagłym, zwierzęcym odruchem
Buntuje we krwi mojej, dziko, nieświadomie,
I walczy krew semicka z jakimś innym Duchem”.
Gdy było już po starciu dwóch izotopów owego „soku wyższości”, „rasowego soku wybranych panów”, gdy wojna się skończyła – wyparł się Tuwim wiary w mistycyzm krwi i skoczył w objęcia komunizmu. Zamienił stryjek siekierkę na kijek... Ale nie o nim tu mowa, tylko o tej „dzikiej i nieświadomej mocy”, tym samym gnieździe demonów, które eksplorować wybrał się doktór Freud w otoczce naukowości. Gnieździe z którego wylęgłe sukkuby, inkuby hasają po korytarzach naszych uczelni, teatrów, naszej literatury i języka.
żródło>>> http://niepoprawni.pl/blog/wawel24/doktor-nie-cyganka-mingowin-czyli-w-kleszczach-antychrzescijanskiego-mesjanizmu-i
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust