1 maja 1944r. W KL Auschwitz zamordowany został Icchak Kacenelson, żydowski poeta i dramaturg, autor poematu „Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie” - z pomocą Żydów.
ICCHAK KACENELSON 1886–1944
Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska/Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych/ Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał...
Urodził się w 1886 roku w Kareliczach koło Nowogródka. Kształcił się pod kierunkiem ojca, Jakuba Beniamina Kacenelsona, pisarza hebrajskiego. Odebrał tradycyjne wychowanie religijne. Wiedzę świecką zdobywał jako samouk. W młodości wraz z rodziną przeniósł się do Warszawy, gdzie współpracował z pismami „Ha-Cefira”, „Ha-Dor” oraz z Jidisze Bibliotek, wydawaną przez Icchoka Lejbusza Pereca. Następnie zamieszkał w Łodzi. W 1904 roku debiutował jako pisarz. Rozgłos przyniósł mu napisany prozą w języku hebrajskim poemat Bi-g(e)wulot Lita (hebr., W granicach Litwy, 1909), poświęcony doświadczeniom młodości spędzonej na Litwie. Potem opublikował jeszcze kilka tomów poetyckich w języku hebrajskim. Pisał także utwory poetyckie i prozatorskie dla dzieci. Wiele jego wierszy, opatrzonych muzyką, weszło do kanonu żydowskich pieśni ludowych i dziecięcych. Tłumaczył na język hebrajski m.in. utwory Heinego.
Przed I wojną światową, razem z Szoszaną Feinstein, prowadził freblówkę, a potem także hebrajską szkołę powszechną. Założył świeckie I Gimnazjum Hebrajskie w Łodzi i w okresie międzywojennym kierował nim. Interesował się też teatrem hebrajskim, dla którego napisał wiele utworów, m.in. poemat sceniczny Ha-Nawi (hebr., Prorok, 1922). W 1907 roku próbował założyć stałą scenę hebrajską. Od 1928 roku – wraz z Icchakiem Lewim – kierował Hebrajskim Studiem Dramatycznym w Łodzi.
Od stycznia 1940 roku przebywał w getcie warszawskim, gdzie współpracował z Archiwum Ringelbluma. Uczestniczył w tajnym nauczaniu, w seminariach ruchu chalucowego (He-Chaluc), kierował kołem dramatycznym organizacji młodzieżowej Dror; pisał do konspiracyjnych czasopism i wydawnictw.
Tu powstały m.in. jego poematy w języku jidysz: Biada mi, Pieśń o Szlomie Żelichowskim, Śmiał się Żyd i wiele innych utworów, które – zakopane wraz z Archiwum Ringelbluma w 1942 roku – po wojnie zostały odnalezione.
Po wywiezieniu żony i dwóch synów w sierpniu 1942 roku, podczas Wielkiej Akcji, do obozu zagłady w Treblince, poeta został wyprowadzony z getta i wraz z trzecim synem ukrywał się po „stronie aryjskiej”. W wyniku tzw. akcji Hotelu Polskiego wraz z synem, zostali wywiezieni do Francji. Tam, w obozie w Vittel napisał m.in. Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie. Ostatecznie został deportowany przez Niemców do Oświęcimia II – Brzezinki, gdzie zginął w komorze gazowej na początku maja 1944 roku.
Przedstawiamy fragment Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie opatrzony tytułem „O bólu mój”:
Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,
Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych
Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.
Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy –
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…
I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby –
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!
Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy
Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli
Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,
Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli.
Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,
Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą.
Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych
Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.
Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,
I klęli: „Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!”
Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,
By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.
A na ulicy – oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto
Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą –
Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd –
Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom…
W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce.
Niektórzy milczą – ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.
Patrzą… Ich wzrok… Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej?
Przy nich żydowska policja – zbiry okrutne i dzikie!
A z boku – Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,
Niemiec przystanął z daleka i patrzy – on się nie wtrąca,
On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami!
Icchak Kacenelson, Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie, Warszawa 1982, s. 23.
Post Historia o której się nie mówi
#PowstanieWGetcie #getto #jews #JewishTruth #PolacyRatującyŻydów #USA #JTA #TheTimesOfIzrael #TheJerusalemPost #WW2 #WorldWarTwo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust