niedziela, 10 lipca 2022

❗11 lipca 1943 r. w osadzie Chrynów pow. Włodzimierz Wołyński upowcy wymordowali w kościele i wokół kościoła podczas ucieczki około 150 Polaków. Zastrzelili też księdza Jana Kotwickiego. 

 


❗11 lipca 1943 r. w osadzie Chrynów pow. Włodzimierz Wołyński upowcy wymordowali w kościele i wokół kościoła podczas ucieczki około 150 Polaków. Zastrzelili też księdza Jana Kotwickiego. 


✔️Relacja Zygmunta Abramowskiego:


"Dnia 11 lipca 1943 r. służyłem do mszy świętej o godz. 9.00. Ksiądz Jan Kotwicki zaniepokojony również wytworzoną sytuacją, bez kazania odprawił szybko mszę świętą i powrócił na plebanię. Ludność wyszła z kaplicy i niebawem zaczęła powracać strwożona, że posterunki banderowców nie pozwalają jej powrócić do domów, zawracając z powrotem do kaplicy. Dodatkowo zaczęła jeszcze przybywać następna ludność na sumę na godz. 11.00. /.../ Ksiądz rozpoczął sumę. Ja z moim kolegą Jankiem Żebrowskim, stanęliśmy za drzwiami kaplicy, które otwierały się do wewnątrz. W kaplicy, razem z ludnością zawróconą z poprzedniej mszy świętej, było około 200 osób, przeważnie kobiet i dzieci. Po podniesieniu zauważyłem, stojąc obok drzwi, podejrzany ruch. Zobaczyłem, że kilku banderowców ustawiło ręczny karabin maszynowy typu Diechtiarewa i poczęli strzelać do ludzi seriami i z pojedynczych karabinów; rzucono również dwa granaty, które jednak nie wybuchły. Schowałem się z kolegą za grube drzwi kapliczne. W świątyni zaś zaczął się popłoch i wrzask rannych. Ludzie zaczęli uciekać drzwiami bocznymi obok zakrystii i chóru. Kaplica jednak była otoczona szczelnie i bez przerwy rozlegały się strzały. W świątyni, bez przerwy ostrzeliwanej z rkm-u i broni pojedynczej, trwał krzyk, jęki i rozdzierający uszy wrzask dzieci. Ksiądz od ołtarza, w szatach liturgicznych, wraz z innymi kobietami uciekał przez zakrystię, ale na zewnątrz wszyscy zostali zabici. Ojciec mój, który był organistą, uciekał z ludźmi przez drzwi przy chórze. Banderowski bandyta podbiegł i czterokrotnie strzelał do ojca, na szczęście był to niewypał i ojciec zdołał uciec. Po jakimś czasie w kaplicy pozostali już tylko zabici i ranni. Banderowcy, widocznie czymś spłoszeni, wycofali się do lasu w pobliżu kaplicy".


✔️Zygmunt Maguza wspomina:


"Gdy przybyłem do Włodzimierza, był on już cały zapchany uchodźcami. Przedstawiali straszliwy widok. Byli zakrwawieni, mieli odrąbane ręce, niektórzy wykłute oczy. Znajdowali się w szoku, a od tego, co mówili włosy stawały dęba. Zezwierzęcenie Ukraińców przerastało wszystkie ludzkie wyobrażenia. Dowiedziałem się nawet, co działo się w Chrynowie, do którego tego dnia, bo była to niedziela, wybierałem się do kościoła. Banderowcy napadli na kościół podczas Mszy św. Zabili księdza Jana Kotwickiego przy ołtarzu. Ich ofiarą padło też wiele moich koleżanek. Bestialsko zabito m.in. Elizę Kruczyńską. Ranna w rękę została Aniela Janusz. Janinę mieszkającą obok Mrozów banderowiec trafił najpierw w nogę, gdy uciekała w stronę lasu. Padła na plecy i banderowiec chciał ją dobić i trafił w oko. Oblaną krwią znalazł Mróz i zaniósł do rodziców. Ci wpadli w popłoch i uznali, że naprawdę trzeba uciekać do Włodzimierza".


▶️Każdy z ocalonych z rzezi wołyńskiej dźwiga swoją historię. Ma swój własny koszmar, który powraca do niego, gdy zamyka oczy... Maguza nie może powstrzymać łez, gdy mówi o rzezi w rodzinnym Chrynowie, kontynuuje:


"Była tam siedmioletnia dziewczynka. Mamusia ubrała ją w ładną sukienkę do kościoła, zaplotła warkoczyki i zawiązała kokardę. Ukrainiec zatłukł dziewczynkę kolbą karabinu przed kościołem. Po latach potrafię wyrecytować listę krewnych, którzy zginęli na Wołyniu. Jest ona długa, zawiera kilkadziesiąt nazwisk. Jest na niej zastrzelony drugi dziadek, Ignacy Girgilewicz, zarąbani siekierą rodzice chrzestni i ich troje dzieci wrzuconych do studni. Najmłodsza z ofiar ma zaledwie kilka miesięcy. Dziecko rozerwano i położono na stole, na urągowisko Lachom. Matkę zostawiono z rozprutym brzuchem na podłodze. Ojciec był na polu, ocalał. Był ze mną potem w dywizji. Kiedy mówił o tym, co zobaczył w domu, miał nieprzytomne oczy, z ust leciała mu piana".

Post Agnieszka Marciniuk 

#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства

#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust