wtorek, 23 maja 2023

24 maja 1945 roku w oddalonej od Kazimierza Dolnego zaledwie 20 minut jazdy wsi Las Stocki rozegrała się jedna z największych bitew Polskiego Podziemia Niepodległościowego z komunistycznymi siłami. Pomimo elementu zaskoczenia i wsparcia kilku pojazdów pancernych siły resortowe poniosły sromotną klęskę, pozostawiając na polu walki wielu zabitych.

 


24 maja 1945 roku w oddalonej od Kazimierza Dolnego zaledwie 20 minut jazdy wsi Las Stocki rozegrała się jedna z największych bitew Polskiego Podziemia Niepodległościowego z komunistycznymi siłami. Pomimo elementu zaskoczenia i wsparcia kilku pojazdów pancernych siły resortowe poniosły sromotną klęskę, pozostawiając na polu walki wielu zabitych.

Dzień wcześniej Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Puławach został poinformowany o pojawieniu się w okolicy wsi Cholewianka dużego oddziału partyzanckiego. We wskazany rejon pośpiesznie wysłano grupy pościgowe składające się z wojsk NKWD dowodzonych przez st. lejtn. Karpiuka oraz funkcjonariuszy UB, na czele których stanął naczelnik Wydziału do Walki z Bandytyzmem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie kpt. Henryk Deresiewicz.

W ten sposób komuniści dysponowali ponad 200 ludźmi, jednak pozyskane przez nich informacje okazały się nieprecyzyjne i w toku operacji nie natrafiono na żołnierzy Podziemia Niepodległościowego. Dopiero następnego dnia do grup pościgowych dołączył komendant MO w Puławach Antoni Morgut, przywożąc wiadomość o pobycie partyzantów w nieodległym Lesie Stockim. Tym razem informacja była sprawdzona, a we wsi faktycznie odpoczywało 120 żołnierzy mjr. Mariana Bernaciaka "Orlika" i kolejnych 70 ludzi ppor. Czesława Szlendaka "Maksa". Siły resortowe dotarły do celu przed godziną 14.00 i postanowiły zaatakować od wschodu, zachodu i południa. Dodatkowo wystawione przez partyzantów czujki zawiodły, wskutek czego uderzenie komunistów zostało wyprowadzone z zaskoczenia. We wsi rozgorzała chaotyczna walka, a wśród huku strzałów oraz łoskotu gąsienic pojazdów opancerzonych zaczęły płonąć domostwa. Ppor. "Maks" został ranny, a jego żołnierze, na których spadł pierwszy atak, ulegli rozproszeniu. Dopiero zniszczenie jednego z pojazdów pancernych chwilowo wstrzymało wrogie natarcie. Wówczas mjr "Orlik" podjął decyzje o wykorzystaniu okolicznych wąwozów i przeprowadzeniu kontrataku. Jak się okazało, był to słuszny krok, ponieważ już w początkowej fazie natarcia od kul żołnierzy Podziemia zginęli kpt. Deresiewicz i por. Aleksander Ligęza. Pozbawieni dowództwa enkawudziści i ubowcy zaczęli się wycofywać. Również we wschodniej części wsi sowieccy żołnierze zostali pobici, a ich dowódca poległ. Późnym wieczorem walka dobiegała końca, a resztki sił komunistycznych broniły się zamknięte w okrążeniu. Od całkowitej zagłady uratowała je informacja o nadciągających posiłkach.

Mjr "Orlik" podjął decyzje o podzieleniu zgrupowania na dwie grupy, które bez przeszkód opuściły wieś przed dotarciem nowych jednostek wroga.

W trackie bitwy w Lesie Stockim poległo kilkunastu żołnierzy Podziemia Niepodległościowego, natomiast Sowieci i komuniści wg oficjalnej wersji stracili od 40 do 70 zabitych.


Wieczna Chwała Polskim Bohaterom! 


Na fot.: Mjr Marian Bernaciak "Orlik".

Post Historia Wczoraj i dziś 

                                           

#Polishholokaust #komunizm #KomunistyczneZbrodnie #NeverAgain #WeRememberTheFact #MBP #ŻydowskiAparatBezpieczeństwa #MorercyPolaków #PolskaNiePolin #Jewishmurdered #NewerForget #UB #SB #MO #NKWD #SovietInvasion #ArmiaCzerwona 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust