Drugiego dnia powstania Powstańcy zdobywają dwa niemieckie czołgi!
"2 sierpnia 1944 nie wiadomo skąd znalazły się na Karolkowej trzy "Pantery". Jechały one sobie Karolkową w kierunku Żytniej i Mireckiego. Przejechały Mireckiego i wjechały na Okopową. Tu zostały obrzucone granatami przez żołnierzy batalionu AK "Zośka".
Czołgi zapaliły się, ale jeden z nich zdołał uciec przez plac Kercelego. Nie wiadomo, co się z nim stało, bo wraku nie znaleziono. Pozostałe dwie "Pantery" zostały zdobyte przez powstańców. Jedna z nich została poważnie uszkodzona, bo dostała zrzutowym angielskim granatem, który powstańcy nazywali Gamonem. Był to bardzo ciężki granat przeciwczołgowy kumulacyjny, który robił w pancerzu dziurę, przez którą mógł przejść człowiek.
Powstańcy bardzo chcieli uruchomić zdobyte czołgi, które w międzyczasie zostały ugaszone. Nie bardzo wiedzieli, jak to zrobić. W końcu znalazł się człowiek, który znał się na tym. Razem z jednym z jeńców, który był chyba z pochodzenia Słowakiem lub Austriakiem i trochę mówił po polsku, uruchomili jeden z czołgów. Zdobyczny czołg został nazwany "Magda". Drugi czołg był poważnie trafiony, miał uszkodzoną instalację elektryczną i trudno go było uruchomić. Zarówno w jednym i drugim czołgu były poważne problemy z akumulatorami. Powstańczy jeździli po całej dzielnicy, szukali stojących samochodów i zabierali z nich akumulatory i benzynę.
Wreszcie udało się uruchomić oba czołgi. Drugi z nich miał pewne ograniczenia z racji doznanych uszkodzeń. "Magda" prezentowała się natomiast zupełnie dobrze. 4 sierpnia rano powstańcy chcieli przestrzelać w "Magdzie" działo. Jest taka procedura, że aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku z lufą, należy wystrzelić z działa choć jeden raz.
Nie chcąc marnować na darmo pocisku, postanowili wycelować w gniazdo karabinu maszynowego umieszczone na wieży kościoła św. Augustyna stojącego w ruinach getta. Strzał był całkowicie udany, gniazdo karabinu maszynowego zostało całkowicie zniszczone.
Tego samego dnia po południu oddziały AK zorganizowały atak na szpital św. Zofii i szkołę na rogu ul. Żelaznej i Leszna, do której jeszcze 2 miesiące wcześniej chodziłem. Atak był źle skoordynowany i powstańcy nie osiągnęli zamierzonego celu. Jednak "Pantera" spisywała się bardzo dzielnie i zmusiła Niemców do przejścia ze szkoły do szpitala św. Zofii."
Co się dalej działo z tymi czołgami jest dokładnie opisane w literaturze.
Źródło: http://www.sppw1944.org/index.html...
Fotografia: zdjęcie własne zrobione podczas rekonstrukcji zdobycia "Gęsiówki", Warszawa, Wola, 2014 r.
Post Marcin Opiłowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust