9 kwietnia
- 1943 roku:
W miasteczku Boremel pow. Dubno Ukraińcy zamordowali 10 Polaków. „Doktor Wadiusz Kiesz, legenda starachowickiej służby zdrowia, wychowawca wielu pokoleń lekarzy, wojnę spędził w rodzinnym miasteczku Boremlu na Wołyniu. /.../ Od 1943 roku zaczęły się mordy na Polakach. Coraz częściej płonęły wsie. - Widziałem rzeczy straszne. 5-6 letnie dzieci wbite na sztachety w płocie, płynące rzeką Styr ludzkie zwłoki. Raz wyciągnęliśmy z kolegami w Łucku "tratwę" z trzech kobiet związanych drutem kolczastym z rozpłatanymi brzuchami, obciętymi piersiami bez oczu. Przynajmniej ich ciała zostały pochowane w Łucku - mówi doktor Kiesz. W Boremlu po wywózkach na Sybir i ucieczkach zostało może około 60 Polaków. Nie miał ich kto bronić bo z miejscowej policji tylko komendant, były podoficer Wojska Polskiego i jeden policjant nie byli nacjonalistami. 9 kwietnia 1943 roku na Boremel napadli bandyci z Ukraińskiej Narodnej Armii. Wcześniej policjanci udusili i zakopali w piwnicy posterunku swojego komendanta. Najpierw napadli na dom Sienkiewiczów. Zabili seniora rodu. Julia Sienkiewicz uciekła, dobiegła do centrum miasteczka, opowiedziała o bandzie. Na szczęście w miasteczku był niemiecki oficer gospodarczy. Zadzwonił do niedalekiej Demodówki po pomoc. Gdy nadjechali Niemcy, Ukraińcy uciekli furmankami. Zabili wówczas 10 Polaków. Rannymi zajął się felczer Kiesz - W jednym zabito ojca rodziny. Zostało 4 synków. Gdy mój ojciec wszedł zobaczył jak najstarszy, może 10 letni zasłania sobą młodszych braci. Miał łzy w oczach jak to zobaczył - mówi doktor Kiesz”. (Marek Maciągowski: Musieliśmy uciekać z Wołynia. W: http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/artykuly-archiwalne/art/8636201,musielismy-uciekac-z-wolynia,id,t.html, 7 grudnia 2009). Inni:„Dnia 8 kwietnia napadli w Boremlu na rodzinę Marmuckich, okrążyli dookoła dom, oblali benzyną i zapalili o północy. Pokładli się po dwóch przy każdym oknie i celowali. Tam była zamężna moja siostra Mania z domu Zawilska i co zaglądną do okna, to wszędzie leży bandyta, a mąż Stasio trzyma 7-miesięczną córeczkę na ręku i patrzą którędy uciec z tego ognia i mama chora krzyczy: nie rzucajcie mnie w tym ogniu, wynieście mnie na dwór. Tymczasem Mania zabrała od męża dziecko, którego on jej nie chciał dać, bo trzymał je przy sercu swoim, ukochaną Terenię, ale Mania słysząc głos mamy jego, że zabierzcie mnie, nie rzucajcie, to krzyknęła do Stasia: daj mi dziecko, a ty weź mamę pod pachę i wyprowadź z ognia. I Stasiu oddał dziecko Mani, a sam wziął mamę i wychodzili przez werandę, bo tam nikt jakoś nie leżał z karabinem. Mania zawołała: Matko Boska Częstochowska, ratuj nas! I pierwsza skoczyła z dzieckiem ze schodów werandy i biegła w stronę wsi, a lecąc z dzieckiem na ręku co chwilę widziała kulę zapalającą, lecącą w kierunku jej, ot, ot jedna przed drugą i z górki biegła, a pod górkę szła powoli i bez przerwy za nią strzelali. Oglądnęła się Mania za Stasiem i teściową i zobaczyła w blasku ognia leżącego z mamą pod lipą przy werandzie zabitego. O Boże! - westchnęła i idąc powoli z myślą, że niech i mnie zabiją, a kule jedna za drugą gwizdały obok niej i żadna nie trafiła. Weszła na pagóreczek do jednej chaty ukraińskiej i puka, aby otworzyli, to powiedzieli, że jak uciekłaś im, to uciekaj dalej, bo nam nie wolno ciebie puścić do domu. Poszła do drugiej z myślą, aby dziecko zostawić i sama chciała wrócić do męża i do matki jego, co z nimi się dzieje, może żyją, są ranni i potrzebują pomocy? Ale i ta Ukrainka krzyczy przez okno, że „utikaj”, jak uciekłaś. Poszła do trzeciej Ukrainki, a ta powiedziała, że do chaty nie mogę cię przyjąć, ale idź do chlewa i tam jest siano, schowaj się do siana. Poszła do tej stajni, przykryła się sianem, a była to godzina chyba już 3 nad ranem i przesiedziała do rana. Było to 8 kwietnia, deszcz ze śniegiem nabijał w twarz, a ona była z gołymi nogami w butach męża i w nocnej koszuli, i męża marynarkę ślubną chwyciła z szafy i dziecko z łóżeczka wzięte w kocyku. Rano Ukrainka przyszła do szopy, dała jej płachtę taką jakąś brudną i mleka dziecku. Poszła na to swoje pogorzelisko, to już Stasiu nie leżał na swoim miejscu pod lipą tylko z mamą był zaciągnięty do ognia, nogi miał opalone, a widocznie był żywy, tylko ciężko ranny, bo koszulą twarz sobie zasłonił, a mama była na wpół spalona, a teść wartował ich i siedział w ubikacji przy stajni i bandyci tak podeszli, że nie mógł dać znać im w domu. Sam uciekł do trzciny przy rzece Styrze i tam siedział. Jak Mania przyszła z dzieckiem i położyła dziecko na ziemię, a sama wykopała dołek i zasunęła męża i jego mamę, aby pochować. Tymczasem zakryła deskami, a dziecko płakało, wtedy na płacz dziecka wylazł z trzciny ojciec Marmucki. Lament, rozpacz ogromna. No cóż, zimno. Ojciec poszedł do Boremla do znajomych, a Mania przez pola ukraińskie udała się do swojej matki, do czeskiej kolonii Sergiejówki, gdzie od tygodnia zamieszkała jej mama z siostrą Helą u wujka Ignacego Myki. Po swojej tragedii, tydzień temu co jej zabili Ukraińcy męża, dwóch synów i dwóch braci Zawilskich. To znaczy wymienię po kolei, jacy Polacy padli ofiarą bestialskiego mordu Ukraińców: Apolinary Zawilski, syn Szczepan, syn Marian, Mieczysław i Bronisław Berezowski, Biernodzio i Domański Bolesław. Tyle było od razu zabitych, aż 9 trumien.” (Wspomnienia Józefy Wolf z domu Zawilskiej; w: http://wolyn.freehost.pl/wspomnienia/aleksandrowka-jozefa_wolf.html)
W kol. Hołodnica pow. Łuck Ukraińcy zastrzelili 2 Polki, w tym 15-letnią Józefę Skiwewską.
- 1944 roku (Wielkanoc):
We wsi Boków pow. Podhajce: „W czasie drugiego napadu Ukraińców OUN-UPA we Wielkanoc 1944 r. zamordowano około 40 Polaków NN.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.).
We wsi Budki Nieznanowskie pow. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy banderowcy zamordowali 11 Polaków : „W czasie wielkanocnego napadu banderowców na naszą wieś zginęło dalszych 11 mieszkańców m.in. państwo Żołyńscy, którzy osierocili pięcioro dzieci oraz ojciec mojego taty, czyli mój dziadek, Karol Demski” (http://www.brzeg24.pl/moje-kresy/6280-moje-kresy-emilia-kulinska)
We wsi Bukaczowce pow. Rohatyn zamordowany został „Utzóg Staszek z Bukaczowiec, ok. 20 lat – w Wielkanoc 1944” (Krystyna Tokarska: „Lista zamordowanych”, w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl)
We wsi Buszcze pow. Brzeżany: „09.04.1944 r. został zamordowany Bicz Antoni l. 48.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.)
We wsi Czabarówka pow. Kopyczyńce został zarąbany siekierą na łące koło swojego domu Mikołaj Turek, lat około 45.
We wsi Daszów pow. Stryj: „9 kwietnia 1944 r., w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych pod kościół w Daszowie (pow. Stryj) przywieziono na drabiniastym wozie popalone zwłoki czterech ludzi. Widok był straszny. Ruszyło to nawet Niemców. Oficer niemiecki w asyście dwóch żołnierzy poszli do cerkwi i przyprowadzili popa. Strasznie na niego krzyczeli. Oficer patykiem odgarnął słomę, którą były przykryte ciała i krzyczał na popa jak on wychowuje swych ludzi, że dopuszczają się takich zbrodni. Pop łapał się za głowę i wołał: „ja ni czo ne winowaty”. Zajście to obserwowałem z odległości 20 metrów. Były to zwłoki Polaków ze wsi Krychówka, która tej nocy została spalona przez UPA” (Edward Hutyra; w: Siekierka..., s. 601; stanisławowskie).
We wsi Hołyń pow. Kałusz obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 21 Polaków, w większości kobiety, dzieci i starców, 75-letniego byłego nauczyciela wrzucili żywcem do płonącej stodoły.
We wsi Huta woj. tarnopolskie: „Wieś Huta – w samą Wielkanoc spalono i wymordowano 20 osób” (Zbigniew Rusiński: Tryptyk brzeżański; Wrocław 1998, s. 39).
W mieście Kowel woj. wołyńskie Ukraińcy zabili 1 Polaka
We wsi Łachowce pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy upowcy zamordowali 53 Polaków, do uciekających strzelali, złapanych torturowali aż do zgonu.
We wsi Ostrówek gmina Ciechanki pow. Lublin policjanci ukraińscy spalili wieś oraz zamordowali 24 Polaków, w tym 6 kobiet oraz dzieci lat: 2, 3, 6, 8, 10, 15.
We wsi Posadów pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy upowcy obrabowali gospodarstwa polskie oraz zamordowali 21 Polaków i 2 Rosjan.
We wsiach: Posadów, Steniatyn, Telatyn pow. Tomaszów Lubelski w walkach z Ukraińcami UPA poległo 40 partyzantów AK a ponad 100 zostało rannych (Sowa..., s. 259)
We wsi Rekliniec pow. Żółkiew zamordowali 26 Polaków, głównie kobiety i dzieci oraz 2 Ukraińców.
We wsi Rzeplin pow. Tomaszów Lubelski co najmniej 20 Polaków.
We wsi Telatyn pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy upowcy zamordowali „wielu mieszkańców wsi”, odnotowano nazwiska 3 Polaków, w tym 2 kobiet (Konieczny..., s. 191)
We wsi Tomaszowce pow. Kałusz sotnia UPA “Hajdamaki” oraz chłopi ukraińscy z tej wsi oraz okolicznych w sile 2 – 3 tysięcy napastników spalili 470 gospodarstw polskich, szkołę i kościół oraz zamordowali 107 Polaków, w większości kobiety i dzieci. “Moi rodzice: ojciec Antoni i mama Rozalia Krasuccy oraz Waleria Stefanko z d. Krasucka, bratanica mego ojca, zostali zamordowani na terenie swoich zabudowań, na gnojniku. Umierali w straszliwych męczarniach, za życia obcięto im kończyny nóg i rąk, piersi i genitalia, duszono ich i bito tępymi narzędziami. /.../ Kilka godzin konali w męczarniach, po śmierci zakopani pod obornikiem. /.../Dufrat Wincenty, lat 55, (rozcięto mu brzuch, do wnętrza nasypano soli i tak pozostawiono go w męczarniach aż do skonania). /.../ Krasucki Tomasz, lat 76 (uprowadzony z domu, przywiązany do konia i wleczony po ziemi aż do skonania), /.../ Majdańska Stanisława, córka Wincentego, lat 20 (zamordowana na drodze, powracająca z Kałusza po żywność do swego domu). Ryman Stanislawa, lat 20 (spalona żywcem w swoim domu). Pikuła Wojciech, lat 45 i córka Genowefa, lat 18 (podczas ucieczki do Kałusza na drodze zostali zamordowani, zwłok nie odnaleziono)” (Leon Krasucki; w: Siekierka..., s. 202 – 203; stanisławowskie). Już po tym ataku na konwój Polaków ewakuujących się z Tomaszowiec, Dąbrowy i Niegowców do Kałusza, ochraniany przez żołnierzy węgierskich i niemieckich, napadła banda ukraińskich nacjonalistów. Pomimo obrony, napastnikom udało się zabić kilku-kilkunastu Polaków, zniszczyć kilka wozów i zabrać przewożone mienie. Także w Kałuszu uchodźcy nie byli bezpieczni – podczas ataku bandy UPA na przedmieścia zginęło 18 osób, w tym dwie osoby z Tomaszowiec.
We wsi Wasylów Wielki pow. Tomaszów Lubelski wyłapali na terenie gminy i zamordowali co najmniej 89 Polaków.
We wsi Wilia pow. Krzemieniec Ukraińcy upowcy uprowadzili z drogi 3 Polaków i ich zamordowali (furmana oraz przewodniczącego i sekretarza wiejskiej rady).
We wsi Zarudce pow. Lwów Ukraińcy banderowcy uprowadzili z domu 24-letniego Polaka i zastrzelili go na pobliskich łąkach
- 1945 roku:
We wsi Radawa pow. Jarosław: „około godziny 17,oo banda UPA zastrzeliła sołtysa gr. Adarawa pow. Jarosław, ob. Lichołata Szczepana” (Prus..., s. 263). Inni podają, że upowcy spalili szkołę, tartak, plebanię, budynki ośrodka wypoczynkowego oraz zamordowali Polaka, 21-letniego milicjanta Franciszka Kuchtę.
We wsi Rokitno pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy upowcy zamordowali 3 Polaków, w tym 17-letniego.
We wsi Rudawce pow. Jarosław: „banda UPA dokonała napadu na dom ob. Gąski Józefa zam. w Rudawce pow. Przemyśl, zabijając mu 2 córki i rabując bydło” (Prus..., s. 263).
We wsi Żohatyn pow. Przemyśl: ”banda UPA w gromadzie Żohatyn pow. Przemyśl wypędziła wszystkie osoby narodowości polskiej nie pozwalając im nic zabrać ze sobą, w czasie tego zabito jedną osobę. Taką samą formę zastosowano do rodzin polskich zamieszkałych w gr. Sufczyna i Kupna pow. Przemyśl” (Prus..., s. 263).
W nocy z 9 na 10 kwietnia
- 1944 roku (z Wielkanocy na Poniedziałek Wielkanocny)
We wsi Dublany pow. Sambor miejscowi Ukraińcy banderowcy oraz ze wsi Horodyszcze i Stopnica Ruska napadli na przysiółek Oleksięta obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali za pomocą siekier, noży, wideł, bagnetów, .lub spalili żywcem 30 Polaków a 12 poranili.
We wsi Hanaczów pow. Przemyślany Ukraińcy upowcy zabili 66 Polaków, z czego 26 w Hanaczowie, a pozostałych w przysiółkach. Bagnetami zakłuli matkę z 5 dzieci od roku do 7 lat a ojca ciężko poranili (Motyka..., s. 387; Ukraińska...). „Około godz,1,30 patrole prowadzące podsłuch na krańcach wsi zauważyły, że do wsi zbliżają się ogromne grupy banderowców. "Głóg " po otrzymaniu tego meldunku natychmiast zarządził alarm i z częścią oddziału zapasowego wyruszył na linię obrony. Kpt. "Julian" pomimo wysokiej gorączki wstał z łóżka. Por. "Darling" adiutant kpt. "Boska" na bieżąco informował go o przebiegu walk z banderowcami. W kilka minut później płonęły już pierwsze domy na skraju wsi, które ocalały podczas pierwszego napadu. Banderowcy zaczęli ostrzeliwać "Trójkąt obronny" z pięciu cekaemów. Po około 20 minutach intensywnego ostrzału przepuścili atak z czterech stron Dopuszczeni na odległość kilkunastu metrów do dobrze zamaskowanych punktów obrony, mieszczących się przeważnie w spalonych ale murowanych budynkach, powitani zostali gradem kul --ponosząc duże straty. /.../ Niektórym licznym grupom UPA, pomimo dość skutecznego ognia partyzantów sowieckich i żydowskich, prowadzonego z zabudowań gospodarczych, udawało się docierać pod ogrodzenia kościoła. Obrzucano ich tam granatami - sytuacja stawała się tragiczna - obrona zaczęła się łamać. Wtedy "Głóg" po krótkiej naradzie z obecnymi tam członkami z dowództwa obrony., podjął desperacką decyzję zaatakowania banderowców od tyłu. "Jurand " , dysponując z rozkazu dowództwa obrony zapasem broni i amunicji, uzupełnił jej braki. W tym czasie kobiety, dzieci i starcy modlili się wspólnie w kościele Księża "Wiktor " i "Szczepan" udzielali rozgrzeszenia i udzielali Komunii Świętej .Obaj swą postawą dodawali ducha walczącym a szczególnie ksiądz "Wiktor", który był obecny wszędzie w najniebezpieczniejszych miejscach. Ponieważ szkoła była pod ostrzałem "Jurand" przeniósł szpital do jednego z pomieszczeń na plebani, dokąd przynoszono rannych i poparzonych. Sanitariuszki - młode dziewczęta z Hanaczowa i Przemyślan, wraz z "Jurandem", z narażeniem własnego życia , pod gradem kul zabierały rannych. Około godziny 4.30 "Głóg" z dobrze wyszkolonym i uzbrojonym oddziałem 22 żołnierzy, wspierany ogniem osłonowym "Rysia", przedarł się między palącymi się budynkami na tyły wroga i ze spalonych budynków zaatakował zgrupowanie UPA. Banderowcy nie spodziewając się ataku na swoim zapleczu, zaczęli panicznie uciekać, trafiając na ogień naszego oddziału: zginęło ich 16 ubranych w mundury policji ukraińskiej, tylko jeden z zabitych, Gruzin, dowódca tego zgrupowania był w stopniu majora, był w mundurze oficera SS. Banderowcy na całym odcinku wycofywali się w nieładzie. Uderzenie to zdecydowało o przewadze i dodało ducha obrońcom. /.../ Banderowcy po jeszcze jednym swym przegrupowaniu w sile około 400 ludzi ponowili natarcie, tym razem od strony północno-zachodniej. Dowództwo nad tym odcinkiem objął chory na tyfus kpt. "Julian". Pomimo zaangażowania tak dużych sił i ten atak po godzinie został odparty. Atakujący banderowcy stracili wiarę w zwycięstwo, zaskoczeni tak dużymi stratami w rezultacie tak przemyślanej i brawurowej obrony. Pierwsza linia ich ataku dopuszczona blisko pod polską linię obrony, załamała się w ogniu obrony. Następne grupy o dużej liczebności nie wyłaniały się już z poza drzew i spalanych budynków. Takie zachowanie nie dawało im szans na opanowanie tego odcinka. W tym samym czasie, to jest około godziny 6 rano, nie doczekawszy się z rzutu, powrócił z lasu por. "Strzała" ze swoim oddziałem i uderzył z tyłu na banderowców na odcinku południowo-wschodnim, powodując tym niespodziewanym atakiem duże zamieszanie w szeregach banderowców i zadając im jednocześnie duże straty. Wywołało to dezorganizację w szeregach banderowców i wycofywanie się na Hanaczówkę. /.../ Swoich zabitych i rannych banderowcy zabierali z pola walki, ciągnąc za sobą sznurkami ,niektórym obcinali głowy dla uniknięcia rozpoznania, skąd dalej zabierały ich już furmanki, które miały służyć do wywożenia mienia po zwycięstwie w Hanaczowie. Około godziny 9 rano ustały walki w Hanaczowie a wycofujące się odziały UPA podpaliły zabudowania w przysiółku Zagóra i Podkamienna oraz w Hanaczówce mordując 25 Polaków. Podczas walk wieś Hanaczów bardzo ucierpiała, gdyż banderowcy strzelając pociskami fosforowymi zapalali domy i budynki gospodarcze kryte słomą. Około 30 procent zabudowań zostało spalone. Po wycofaniu się Ukraińców zaczęto liczyć straty. Według "Darlinga" wynosiły one 8 zabitych żołnierzy, 12 ciężko i lżej rannych w tym 1 z plutonu żydowskiego, oraz 17 osób zamordowanych, którzy wbrew rozkazom zostali na noc w swych domach, lub wyszli wcześniej z "trójkąta obronnego". Banderowcy, .wśród których znajdowało się wielu dezerterów z policji ukraińskiej z Wołynia, oraz z dywizji SS-Galizien, pomimo dziesięciokrotnej przewagi ludzi i broni, nie tylko nie zdobyli Hanaczowa, ale doznali dotkliwej klęski. Według meldunków z punktów zwiadowczych, wywiadu żydowskiego i polskiego ze Stamimirza i Hanaczówki z zeznań ujętych banderowców, oraz ze źródeł niemieckich, banderowcy wywieźli z Hanaczowa około 100 zabitych i ponad 120 rannych” (http://piotrp50.republika.pl/2obronahanaczowa.html).
We wsi Hanaczówka oraz w przysiółkach Zagórze i Podkamienna pow. Przemyślany UPA „opanowała wsie zabijając ich mieszkańców” (Motyka..., 387; Ukraińska...).
We wsi Pniaki pow. Kałusz Ukraińcy upowcy zamordowali „szereg osób” (Motyka...., s. 386; Ukraińska...).
We wsi Sokołów pow. Stryj spalili połowę domów we wsi i zabili 5 Polaków.
We wsi Wicyń pow. Złoczów w walce z Ukraińcami UPA poległo 19 Polaków z samoobrony. Wieś obroniła się, za co 25 kwietnia została spacyfikowana przez SS „Galizien”.
W dniach 9 i 10 kwietnia
- 1944 roku (Wielka Niedziela i Poniedziałek Wielkanocny)
We wsi Gliniany pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali rodzinę polską, uciekinierów z Wołynia; co najmniej 3 Polaków.
We wsi Lubienie pow. Jaworów Ukraińcy banderowcy obrabowali i spalili wieś oraz zamordowali 240 Polaków.
We wsi Ruda Kochanowska pow. Jaworów zamordowali młodą Polkę Annę Białowąs.
We wsi Tourów pow. Brzeżany zamordowali 4-osobową rodzinę polską.
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust