Nocą z 25 na 26 listopada 1946 roku oddział Wojska Polskiego z organizacji Wolność i Niezawisłość dokonał ROZBICIA WIĘZIENIA w PUŁTUSKU.
Akcja była połączona z częściowym opanowaniem tego powiatowego miasta.Była nie tylko ostatnią akcją ppor. Stanisława Łaneckiego „Przelotnego”, ale też ostatnią akcją w wielkim stylu dokonaną przez podziemie niepodległościowe w celu uwalniania więźniów w okupowanej przez sowietów Polsce.
Jesienią 1946 r. aresztowania UBP dotknęły kadrę ROAK z terenu powiatu pułtuskiego i okolic Wyszkowa, aresztowany został m.in. komendant Obwodu Pułtusk, Mieczysław Żebrowski „Kordian”. Komendant „Jur” podjął decyzję o uwolnieniu więźniów siłą – poprzez rozbicie więzienia w Pułtusku do którego zostali przetransportowani.
Do akcji wyznaczono oddział „Przelotnego”, wzmocniony dwoma miejscowymi patrolami WiN (łącznie 39 dobrze uzbrojonych ludzi).
Operacja została przeprowadzona bardzo sprawnie. Wieczorem 25.11.1946 r. opanowano zachodnią część Pułtuska, zablokowano bronią maszynową UB i MO oraz mosty na kanale, po czym wkroczono do budynku zamieszkałego przez pracowników straży więziennej, rozbrajając ich.
Ujęty przez partyzantów naczelnik więzienia wprowadził wykonawców akcji na teren więzienia.Okazał się bardzo pomocny przy wypuszczaniu więźniów z cel; potem poprosił, aby partyzanci poturbowali go i związali – co uczyniono w sposób „bezbolesny”. Rozbrojono załogę i wypuszczono wszystkich więźniów politycznych. Ich liczba różni się jednak w dokumentach WiN i KBW (według meldunku WiN-owskiego, potwierdzanego przez relacje dwóch uczestników,uwolniono około 70 więźniów, według raportów KBW i UBP – 48). Straty sił bezpieczeństwa oceniane były na od 6 do 9 zabitych. Różni się też ilość broni zdobytej przez żołnierzy WiN, przy czym, co zaskakujące, raporty KBW podają większą ilość utraconej broni (3 rkm, 4 PPSz, 21 kb, 6 kb połamanych, 64 granaty). Meldunek WiN pomija zdobyte jakoby w więzieniu środki finansowe i depozyty. Na pewne zamieszanie w końcowej części sprawnie przeprowadzonej akcji miało wpływ, według sporządzającego meldunek zastępcy komendanta Obwodu Pułtusk Zygmunta Dąbkowskiego „Kryma”, zbyt wczesne ściągnięcie ubezpieczeń obu mostów na kanale, które odparły już kilka prób przeniknięcia przez UB i MO do zachodniej części miasta.
Przejście komunistycznych sił bezpieczeństwa przez mosty spowodowało zarządzenie odwrotu przez „Przelotnego”,przy czym doszło do chwilowego zamieszania wśród uczestników akcji i uwolnionych więźniów. Nie mniej wszyscy zdołali w zwartej grupie opuścić miasto. Niestety podczas odwrotu „Przelotny” napotkał na swej drodze dwóch funkcjonariuszy resortu (być może byli to członkowie ORMO wymienieni w raporcie PUBP). Podczas wymiany ognia wyeliminował obydwu, sam został jednak również śmiertelnie ranny.
Partyzanci zabrali go ze sobą,nie zabrano natomiast ciała jeszcze jednego poległego, NN „Góry”, który zginął w nieznanych okolicznościach (prawdopodobnie osłaniając akcję od strony PUBP przy moście). Wobec rany dowódcy i konieczności przyspieszenia odwrotu wykonawcy zrezygnowali z wcześniej planowanego i przygotowanego od strony wywiadowczej rozbicia magazynów „Społem”. Podczas odwrotu komendę nad oddziałem przejął sierż. „Czech”.
Akcję na więzienie w Pułtusku, pomimo śmiertelnej rany "Przelotnego”, należy oceniać jako w pełni udaną. Bez większych strat uwolniono wszystkich więźniów politycznych (niestety nie było wśród nich Mieczysława Żebrowskiego „Kordiana”, wywiezionego kilka dni wcześniej do Warszawy – wśród oswobodzonych był natomiast jego syn, Tadeusz Żebrowski. Zdobyto wiele broni, zadano przeciwnikowi straty i zdołano oderwać się od pościgu. Czerwoni z „Resortu” byli tak zaskoczeni, że nie potrafili nawet określić wykonawców tej operacji. Dwie kolejne, silne grupy operacyjne KBW wysłane z Warszawy nie zdołały wytropić partyzantów. Jedynym ich „sukcesem” było ujęcie 4 więźniów powracających do swych domów (warto zwrócić uwagę na fragment meldunku WiN mówiący o zapewnieniu opieki uwolnionym).
Gdy ekspedycje KBW szalały w powiecie pułtuskim, oddział „Przelotnego” był już na terenie powiatu Ostrów Mazowiecka.
Podczas odwrotu zmarł ppor. Stanisław Łanecki. Pochowano go na cmentarzu w Długosiodle (grób, choć w złym stanie, istnieje do dzisiaj).
Komendant Obwodu „Otylia”, Hieronim Piotrowski „Jur”, przeżył „Przelotnego” o dwa miesiące. Gdy choroba zmusiła go do opuszczenia oddziału i „zamelinowania się” na konspiracyjnej kwaterze w nadbużańskiej wsi Brzuza (pow. Węgrów), został tam osaczony przez grupę operacyjną KBW i UBP. Nie chcąc wpaść żywcem w ręce UB, zastrzelił się. Miejsce jego ostatniego spoczynku pozostaje nieznane. Kilka lat temu koło szkoły w Brzuzie wzniesiono poświęcony mu pomnik w formie wysokiego krzyża.
Oddział partyzancki WiN Obwodu Ostrów Mazowiecka zakończył działalność w kwietniu 1947 r., ujawniając się podczas tzw. amnestii. Kilku jego żołnierzy zdecydowało się jednak na kontynuowanie walki i przeszło do oddziału kpt. Władysława Łukasiuka „Młota” do 6 Brygady Wileńskiej.
Na fot.:Ppor.Stanisław Łanecki "Przelotny", poniżej grób.
Wieczna Chwała Polskim Bohaterom!!!
Post Historia Wczoraj i dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust