środa, 22 marca 2023

Pamiętamy! 23 marca 1944 roku szef żandarmerii niemieckiej z posterunku w Łańcucie porucznik Eilert Dieken wydał rozkaz zamordowania rodziny Ulmów oraz ukrywanych przez nich Żydów.

 


Pamiętamy!



23 marca 1944 roku szef żandarmerii niemieckiej z posterunku w Łańcucie porucznik Eilert Dieken wydał rozkaz zamordowania rodziny Ulmów oraz ukrywanych przez nich Żydów. Był to efekt donosu jaki granatowy policjant Włodzimierz Leś złożył na rodzinę Józefa i Wiktorii Ulmów. Motywem działania Włodzimierza Lesia była chęć przywłaszczenia sobie majątku należącego do braci Szallów, którym początkowo on sam udzielał schronienia, ale po wprowadzeniu kary śmierci za ukrywanie Żydów, wypędził ich i być może bał się konserwacji jeśli sprawa by się wydała.

Podczas wojny Józef i Wiktoria Ulmowie wraz z sześciorgiem dzieci mieszkali w podkarpackiej wsi Markowa. Rodzina Ulmów narażając własne życie udzieliła od jesieni 1942 roku schronienia rodzinom Szallów i Goldmanów.

24 marca, w godzinach porannych wykonano wyrok. Zabito 8 Żydów, małżeństwo Ulmów oraz 7 ich dzieci w wieku od 0 do 8 lat (poród siódmego dziecka rozpoczął się w dniu masakry). Zamordowana została również córeczka Layki Goldman. Udział w mordzie brali: szef posterunku w Łańcucie porucznik Eilert Dieken, żandarmi: Gustaw Unbehend, Joseph Kokott (trójkę albo czwórkę dzieci Ulmów zamordował własnoręcznie m.in. uderzając główkami dzieci o pień drzewa, krzyczał przy tym: ,,Patrzcie, jak giną polskie świnie, które pomagają Żydom!''), Michael Dziewulski i Erich Wilde, oraz polscy granatowi policjanci: Włodzimierz Leś i Eustachy Kolman. Tożsamości pozostałych granatowych policjantów nie udało się ustalić. Dowódca ekspedycji karnej porucznik Dieken wydał rozkaz zamordowania dzieci, żeby jak twierdził mieszkańcy Markowej nie mieli z nimi kłopotów. Akcję uwieńczyła libacja alkoholowa urządzona na miejscu masakry (w tym celu sołtys musiał dostarczyć oprawcom trzy litry wódki). Po ograbieniu zwłok pomordowanych i splądrowaniu gospodarstwa Ulmów oprawcy załadowali skradzione rzeczy na sześć furmanek i odjechali z miejsca zdarzenia. Porucznik Eilert Dieken, dowódca żandarmerii niemieckiej w Łańcucie nigdy nie odpowiedział za swoje czyny przed sądem, a po wojnie pracował jako inspektor policji w Essen. Joseph Kokott, czeski volksdeutsch, który osobiście zastrzelił trójkę lub czwórkę dzieci Ulmów, a następnie ograbił zwłoki Żydów, został deportowany do Polski, skazany na karę śmierci, którą zamieniono mu na karę 25 lat pozbawienia wolności. Zmarł w więzieniu w 1980 roku. Włodzimierz Leś, wyrokiem polskiego podziemia, został skazany na karę śmierci, którą wykonali na nim żołnierze Armii Krajowej, 10 września 1944. Dalsze losy pozostałych oprawców pozostają nieznane.

13 września 1995 Józef Ulma został wraz z żoną Wiktorią pośmiertnie odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

 Proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów na etapie diecezjalnym zakończył się w 2008 r. W 2011 r. wszystkie dokumenty trafiły do Watykanu.

 W przypadku uznania Ulmów za błogosławionych będzie to prawdopodobnie pierwsza w historii Kościoła wspólna beatyfikacja całej rodziny - nie tylko małżonków, ale także siedmiorga ich dzieci.

Post Orzeł Biały.



Publikujemy oryginał listu przesłanego w 2013 roku przez Gretę Wilbers – córkę niemieckiego zbrodniarza por. Eilerta Diekena, do Muzeum-Zamek w Łańcucie.


„Jestem córką zmarłego Eilerta Diekena. Na podstawie listów wiadomo mi, że podczas wojny pełnił służbę w Łańcucie. Ku mojej radości wiem też, że wyświadczył ludziom wiele dobra. Zresztą niczego innego bym się nie spodziewała” – podkreśliła córka człowieka, który 24 marca 1944 roku w Markowej rozkazał zabić łącznie 16 osób – całą rodzinę Ulmów i ukrywanych przez nich Żydów, członków rodzin Goldmanów, Didnerów i Gruenfeldów.


Wilbers, nieświadoma tych zbrodni, napisała list w odpowiedzi na wcześniejszą korespondencję wysłaną do Esens (gdzie po wojnie pracował Dieken będąc… stróżem prawa) za sprawą dr. Mateusza Szpytmy (obecnie wiceprezesa IPN), a podpisaną przez dyrekcję łańcuckiego muzeum. 


Historyk, od lat badający losy rodziny Ulmów i ich oprawców, informował wówczas miejscowy posterunek policji o powstającym w Markowej Muzeum Polaków Ratujących Żydów. Prosił też o informacje o Diekenie. Nie wiadomo jak, ale pismo wysłane z Polski trafiło też do rąk córki zbrodniarza. Ta zaproponowała nawet, aby do muzealnej wystawy dołączyć pamiątki po ojcu. Była przekonana, że podczas okupacji pomagał ludziom.


W 2013 roku, w odpowiedzi m.in. na jej list, dr Szpytma pojechał do Niemiec. Spotkał się z Wilbers i przekazał jej kopertę z kartką, na której spisał fakty z wojennej przeszłości Diekena. 


Prawda musiała być bolesna…

Post IPN 

#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion #jews #JewishTruth #PolacyRatującyŻydów #USA #JTA #TheTimesOfIzrael #TheJerusalemPost #Paulinów #Ratyniec #Markowa #Łańcut 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust