wtorek, 17 grudnia 2019

Warning! Auschwitz lie

https://www.pbslearningmedia.org/resource/513009529-wwii/photo-of-little-jewish-girl-in-auschwitz-concentration-camp-museum-world-war-ii/#.XfgkFOVqS8Y.twitter

Warum werden immer polnische wieder Auschwitzopfer als jüdische dargestellt? Ist es so schwer, sich Polen als Opfer vorzustellen?

Dlaczego polskie ofiary Auschwitz wielokrotnie przedstawiane są jako Żydzi? Czy tak trudno wyobrazić sobie Polskę jako ofiarę?




Poles are happy because identity thieves have finally corrected the Oświęcim lie. But the truth is that thieving business didn't spoil them at all.

Polacy cieszą się bo złodzieje tożsamości nareszcie sprostowali kłamstwo oświęcimskie. Ale prawda jest taka że złodziejskiego biznesu im to wcale nie popsuło.

sobota, 14 grudnia 2019

Rabusie polskich patentów


Najważniejszym z dokonań technicznych #Niepokalanów był wynalazek ELEKTRONICZNEJ ADRESARKI opatentowanej na świecie. Niemieccy okupanci ZRABOWALI MASZYNĘ po zakończeniu II wojny światowej... odsprzedali amerykańskim producentom. facebook.com/wydawnictwo.ni #Kolbe #RycerzNiepokalanej

piątek, 8 listopada 2019

W Izraelu "Dalej jest noc" czyli antypolskie kłamstwa bezczelnych hochsztaplerów

Recenzja „Dalej jest noc” czyli IPN kontra historyk Grabowski i inni eksperci.


Awantura o recenzje napisane przez historyków z IPN na temat warsztatu historycznego i uczciwości naukowej l związanych z Centrum Badań nad Zagładą Żydów z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk - autorów pracy pt. „Dalej jest. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” przetoczyła się w lutym –marcu 2019 r. i szczęśliwie dla autorów produktu została przykryta w mediach przez takie ważne wydarzenia jak wystąpienie Jażdżewskiego na UW, awaria czyszczalni ścieków „Czajka” czy wreszcie kampanią wyborczą.


Główny sponsor dzieła „Dalej jest noc” czyli pobożny minister Gowin, odetchnął z ulgą i wybiera poduszki, na których położy się w drzwiach swego wysokiego i dobrze płatnego urzędu w celu obrony nauczania przedmiotu o nazwie „gender” na polskich państwowych uniwersytetach.
A tymczasem odpowiedzi na zarzuty postawione w głównej recenzji czyli w opracowaniu „Korekta obrazu? Refleksje źródłoznawcze wokół książki „Dalej jest noc . Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”, t.1-2 red. Barbara Engelking, Jan Grabowski, Warszawa 2018 - pozostały na poziomie ogólnikowych wykrętów, braku odpowiedzi (profesor Szurek) lub sprowadziły się do ataku personalnego na IPN jako instytucję państwową i na autora recenzji dr Tomasza Domańskiego z kieleckiego IPN.

Kwintesencją tej metody przez atak był wpis w języku angielskim Jana Zbigniewa Grabowskiego z dnia 26 lutego 2019 r. na Facebooku, który podał też Tysol na swojej stronie internetowej, również w wersji angielskiej: „…Nasza książka “Noc bez końca” stała się obecnie obiektem brutalnego/złośliwego/nikczemnego ataku zaaranżowanego przez nacjonalistów z Polskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) – państwowej instytucji z nielimitowanymi środkami publicznymi do dyspozycji. W uzgodniony i zaplanowany sposób Instytut opublikował serię nieszczerych i oszczerczych omówień naszej pracy. Autor głównego omówienia/recenzji opublikowanego ( w kilku językach )przez IPN , pewien / jakiś dr. Domanski nie ma pozycji, nie ma wiarygodności i nie ma widocznego doświadczenia na polu studiów o Holocauście”.

żródło>>> http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/recenzja-dalej-jest-noc-czyli-ipn-kontra-historyk-grabowski-i-inni-eksperci



To protekcjonalne, niegrzeczne czy raczej bezczelne nazwanie dr Tomasza Domańskiego „jakimś dr Domanskim” przypomniało mi stalinowskie i polskojęzyczne gazety, które w podobnym stylu pisały i piszą o św. Janie Pawle II ( papież Wojtyła) czy o Prymasie kardynale Stefanie Wyszyńskim ( Wyszyński) .

Co ciekawe, pan Jan Grabowski doktor habilitowany nie zaatakował personalnie w tym gorącym wpisie Facebooku doktora Piotra Gontarczyka za jego artykuł pt. „Między nauką a mistyfikacją, czyli o naturze piśmiennictwa prof. Jana Grabowskiego na podstawie casusu wsi Wrotnów i Międzyleś powiatu węgrowskiego” zamieszczony w Glaukopisie nr 36 (str. 313-323). A jest to bardzo ciekawe 10 stron na temat „historycznych technik badawczych i prezentacyjnych” pana doktora habilitowanego Jana Grabowskiego.

Bo rozumiem, że milczenie na temat trzech innych recenzji książki „Dalej jest noc” tj. Tomasza Roguskiego „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski, red. Barbara Engelking i Jan Grabowski” zamieszczony w Glaukopisie nr 36 (str. 335-356), Romana Gieronia „Próby przetrwania zagłady w powiecie bocheńskim. Refleksje po lekturze artykułu Dagmary Swałtek-Niewińskiej” – zamieszczony w „Zeszytach Historycznych WiN-u” nr 47/2018 str. 95-108 i Dawida Golika Nowatorska noc. Kilka uwag na marginesie artykułu Karoliny Panz, zamieszczone w „Zeszytach Historycznych WiN-u” nr 47/2018, s. 109-134 - nie zasługiwały nawet na słowo komentarza.

Do wpisu na Facebooku z dnia 26 lutego 2019 r. dr habilitowanego Jana Grabowskiego warto dodać jego oświadczenie zamieszczone na stronie internetowej Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN (bez daty) pt. „Odpowiedź na recenzję Tomasza Domańskiego pt. Korekta obrazu? Refleksje źródłoznawcze wokół książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” , t.1-2, red. Barbara Engelking, Jan Grabowki , Warszawa 2018” („Polish – Jewish Studies” IPN, Warszawa 2019) w serii odpowiedzi na recenzję dr Domańskiego pt. „Nieudana „Korekta Obrazu” Odpowiedzi redaktorów tomów oraz autorów poszczególnych rozdziałów na broszurę autorstwa dr. Tomasza Domańskiego pt . Korekta obrazu? Refleksje źródłoznawcze wokół książki „Dalej jest noc”.

Otóż w tym oświadczeniu dr. hab. Jana Grabowskiego zwraca uwagę oskarżenie dr Tomasza Domańskiego o praktyki jak następuje:”… Wśród wielu innych źródeł informacji, na które powołuje się dr Domański, można też natrafić na prace niejakiego Marka Paula. Problem w tym – o czym wie każdy badacz obeznany z historiografią Holokaustu – że Mark Paul nie istnieje. Jest to pseudonim autora (lub autorów) broszur wypełnionych antysemickimi kliszami i stereotypami, które od lat są dostępne w internecie. Niestety, dr Domański najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z tego, że powoływanie się na antysemickie broszury w recenzji naukowej pracy poświęconej historii Zagłady nie wystawia ani jemu, ani zatrudniającej go instytucji najlepszego świadectwa….”.

Mocna rzecz. Z tym, że w recenzji dr Tomasza Domańskiego na 72 stronach znaleźć można 212 odnośników do źródeł, ale żadne z nich nie jest pracą jakiegoś Marka Paula.

Są za to odnośniki do zeznań świadków z procesów, zeznań ocalonych Żydów, tekstów uzasadnień wyroków sądowych i generalnie akt sądowych.

Co tak przestraszyło pana dr habilitowanego Jana Grabowskiego w tekście dr Tomasza Domańskiego, że mu przypisał korzystanie do recenzji z prac jakiegoś Marka Paula. Kiedy chodziło tylko i źródła, na których oparte są teksty zespołu: Jan Grabowski, Barbara Engelking, Jean Charles Szurek, Anna Zapalec, Karolina Panz, Alina Skibińska , Dagmara Swałtek –Niewińska, Tomasz Frydel.

W tych okolicznościach przyrody nie powinien zdziwić wniosek zawarty na końcu cytowanej wyżej odpowiedzi Jana Grabowskiego :”… Kończąc: Recenzja dr. Domańskiego ma jednak pewną wartość – gdy już na porządku dziennym stanie sprawa przyszłości IPN, tekst ten powinien się znaleźć wśród materiałów dowodowych przemawiających za likwidacją tej instytucji….”.

Wobec takich wniosków nie pozostaje nic innego jak zaprezentować kilka bardzo konkretnych i mocno osadzonych w źródłach ustaleń dr Tomasza Domańskiego. Co ja mówię - „pewnego dr Domańskiego”. A może „jakiegoś dr Domańskiego”.

więcej>>> https://stopfalszerom.blogspot.com/2019/11/w-izraelu-dalej-jest-noc-czyli.html



Norman Davies - "Mein Kampf" o dobre imię Polski

Holokaust, polski antysemityzm... Rewelacje prof. Daviesa o zamkniętym spotkaniu w ambasadzie Izraela

- Byłem na tym spotkaniu trudnym człowiekiem, takim trudnym uczniem, który kwestionuje to, co mówi nauczyciel. Przeszkadzałem, bo z całego spotkania miało wyniknąć, że Polska była historycznym ośrodkiem antysemityzmu, w związku z czym zasadne jest określanie Polaków mianem antysemitów. Zakrzyczano mnie. Usłyszałem: "Siadaj!" i "polonofil" - tak o spotkaniu z 1974 roku mówi prof. Norman Davies w rozmowie z Magdaleną Rigamonti. 






czwartek, 7 listopada 2019

środa, 6 listopada 2019

Holokaust gojów w Izraelu zgodny z Talmudem?

Mordowano dzieci dla organów. Siedziba zbrodniczej organizacji w Izraelu



W ubiegłym roku liczba zabiegów przeszczepów narządów wzrosła o prawie 30%, ale liczba dobrowolnych dawców altruistycznych ze względu na uratowanie życia wzrosła nieznacznie.

A oto, co dzieje się w rzeczywistości. Rzekomo altruistyczni dawcy...
Drastyczny film z sali operacyjnej został usunięty z YouTube. Pokazywał dziewczynkę około trzech lat. Dziewczynka krzyczy z obawy, co się z nią stanie. Koszmar dziecka kończy się śmiercią. Dwóch mężczyzn, którzy są Turkami, niczym krwiożercze demony, rozcinają żyjące ciało dziecka i pobierają organy do przeszczepu. W sali, gdzie oprawcy dokonują rzezi, są liczne worki na śmieci z częściami organów z ciał innych dzieci zabitych w ten sam sposób.




więcej>>> https://spoleczenstwo.plportal.pl/artykuly/ujawniamy-przeglad-prasy-swiat-spoleczenstwo-reszta-swiata/mordowano-dzieci-dla-organow

czwartek, 31 października 2019

Ulica Łupaszki




Paź312019

Najpowszechniej uprawianą polityczną działalnością są w Polsce próby zwrócenia uwagi na siebie, za pomocą czynności błahych i nieistotnych, ale wzbudzających wielkie emocje. Choć nie zawsze wielkie, czasem też mniejsze. Opowiem najpierw o przykładach przedwojennych, a potem o tych współczesnych. Z publicystyki Stanisława Mackiewicza najbardziej utkwiły mi w sercu te fragmenty, które dotyczyły bezradności politycznej sanacyjnych elit. Chodziło o czas tuż przed wojną, kiedy to sprawy stawały się coraz bardziej jasne i wyraziste, a minister Jędrzejewicz, dla przykładu, zajmował się wówczas promocją kilimów huculskich. Owo niezrozumienie okoliczności i czarowanie rzeczywistości, nazwane przez Wańkowicza chciejstwem, było wręcz rozpaczliwe. Ludzie, którym się zdawało, że o czymś decydują, zostali, z dnia na dzień właściwie postawieni wobec eskalacji postulatów politycznych, którym w żaden sposób sprostać nie potrafili, albowiem oni i ich organizacja były jedynie chwilowymi kreacjami, które nie miały oparcia właściwie nigdzie, może poza źle zorganizowaną, źle wyposażoną i źle dowodzoną armią. Tak jednak miała zostać unieważniona już na początku wojny. Czy realny wymiar polityki był przez nich zauważany? Myślę, że tak, ale im bardziej bezradni byli wobec rozwijających się wypadków, tym gwałtowniej przeciwko nim protestowali i tym głupsze decyzje podejmowali, nie rozumiejąc jaki będzie ich finał.
czytaj więcej>>>>

środa, 10 lipca 2019

Standardy fb, czyli usuniemy co niewygodne.

 Strona #Polishholokaust,  której nazwę nadały nam środowiska żydowskie atakujące dobre imię Polski, nawet jeżeli zostanie usunięta z Phejsbuka powstanie na nowo jak Feniks z Popiołów. Od nowa zaczniemy publikację postów, o martyrologi Polskiej.
Szukajcie nas polubcie i poinformujcie znajomych.
 My Polacy nigdy się nie poddajemy.
Ku Chwale Ojczyzny, Chwale Niezłomnych, Wyklętych Bohaterów, wszystkich którzy przelali krew za naszą wolność.


Publikacje będą się ukazywać z innego konta, pozdrawiam.

sobota, 29 czerwca 2019

W nocy z 2 na 3 czerwca 1944 r. we wsi Brzeziec pow. Rudki Ukraińcy banderowcy spalili 12 gospodarstw polskich i zamordowali 10 Polaków.


W nocy z 2 na 3 czerwca 1944 r. we wsi Brzeziec pow. Rudki Ukraińcy banderowcy spalili 12 gospodarstw polskich i zamordowali 10 Polaków.
We wsi Rumno pow. Rudki Ukraińcy z OUN-UPA z sąsiednich wsi obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz za pomocą siekier, noży i bagnetów zamordowali 40 Polaków i 1 Żyda. „Drapała Zofia, lat 25, torturowana, obcięto jej język i piersi. Tak samo Wandycz Anna, lat 23. Wandycz Zofia, lat 25, miała zmasakrowane piersi. Maria Wandycz, lat 9, wycięli serce i położyli obok ciała. Pater Józefa, 21 lat, postrzelona, oblana benzyną i żywcem spalona. Puńczyszyn Maria, 6 lat, rozpruto brzuszek nożem, skonała w męczarniach. Kasprzyczak Katarzyna, 30 lat, zarąbana siekierą. Kasprzyczak Antoni, 2 lata, syn Katarzyny, obuchem siekiery roztrzaskano mu głowę. Dżugaj Maria, 57 lat, ogłuszona obuchem siekiery i wrzucona do ognia spłonęła żywcem” (Siekierka..., s. 831, 844; lwowskie). „Leżeli w kole, wydeptanym końskimi kopytami, zakrwawieni i ubłoceni, zmasakrowani. Byli to: Katarzyna Wandycz, moja ciotka, ze zmasakrowaną twarzą, ze zwisającym z ust wyciętym językiem, zakrwawioną głową; Marysia Wandycz, jej córka, w piersiach miała wielką dziurę, a obok leżało wyrwane z jej piersi, serce. Anna Wandycz, druga córka (23 lata), z rozpołowioną głową, z rozbryzganymi kawałkami bielącego się mózgu i dużą ilością krwi na całym ciele; następnie córka, Zofia Drapała z d. Wandycz, miała bardzo zmasakrowane piersi i dziury w brzuchu. Michał Wandycz, starszy ode mnie o 2 lata, miał zmiażdżoną głowę, z dwoma dziurami w skroniach” (Antoni Gąsior; w: Siekierka..., s. 844 – 845; lwowskie). „Marysia (lat 4) z rozprutym brzuszkiem – przez kilka godzin przywoływała pomoc mamy, która już nie żyła, dwuletni Antoś, przeszyty bagnetem do łóżka, konając, kwilił jak jaskółcze pisklę. Stojąc, płakaliśmy razem z innymi” (Siekierka..., s. 883; lwowskie). „Do Polaków docierały wieści, że centrum dowodzenia UPA terenowej organizacji banderowskiej była miejscowa cerkiew grekokatolicka. Kazania ukraińskiego popa były wyraźnie antypolskie. Nawoływał on: „już czas rozprawić się z Polaczkami. Już czas wziąć w ręce topory i wyciąć w pień wszystkich tych, którzy są wrogami samostijnej Ukrainy!”. Słowa ukraińskiego popa trafiały na podatny grunt, którym była głownie młodzież ukraińska” (Tadeusz Pańczyszyn; w: Siekierka..., s. 866; lwowskie).

#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства #NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

2 czerwca 1943 r. we wsi Hurby pow. Zdołbunów upowcy oraz chłopi ukraińscy z sąsiednich wsi otoczyli wieś i ze szczególnym okrucieństwem dokonali rzezi około 250 Polaków.

2 czerwca 1943 r. we wsi Hurby pow. Zdołbunów upowcy oraz chłopi ukraińscy z sąsiednich wsi otoczyli wieś i ze szczególnym okrucieństwem dokonali rzezi około 250 Polaków. Bandytów było około tysiąca. Mordowali za pomocą siekier i noży. Zabijanych poddawano nieludzkim torturom, kobiety gwałcono przed zamordowaniem. Uratowanym świadkiem zbrodni jest Irena Gajowczyk, wówczas sześcioletnia Irenka Ostaszewska, która po latach odważyła się o niej opowiedzieć: „Uszliśmy może ze 150 metrów, kiedy Mama zauważyła kilku młodych mężczyzn wychodzących z lasu. Każdy miał w ręku siekierę. Mama zaczęła krzyczeć przeraźliwie, abyśmy się chowali. Rozbiegliśmy się wszyscy w zboże na tyle już duże, że pozwalało nam ukryć się. Brat Marcel z siostrą Stasią odbiegł od nas, siostrę Lodzię pociągnęła za sobą jedna z naszych sąsiadek, a ja zostałam z Mamą. Rozpoczęła się rzeź. Banderowcy uderzali na oślep siekierami i nożami kogo dopadli. Kilku z nich nadjechało na koniach i tratując w poszukiwaniu ofiar zboże - mordowali znalezionych. Kilku banderowców podbiegło do mojej mamy i jeden z nich uderzył ją w głowę siekierą. Mama upadła i wypuściła z rąk brata Tadzia, a ja z przerażenia krzyczałam. Na całym polu był ogromny wrzask i lament, ludzie błagali swoich oprawców o darowanie życia, no bo przecież ich znali. Oprawcy byli jednak bezwzględni. Mama czołgając się, przygarnęła do siebie płaczącego Tadzia i zakrwawionemu dała pierś. Po niedługiej chwili banderowcy ponownie dobiegli do mojej Mamy i podcięli jej gardło. Jeszcze żyła kiedy zdarli z niej szaty i poodcinali piersi. Ja leżałam przytulona do ziemi, chyba ze strachu nawet nie oddychałam. Mama i Tadzio strasznie się męczyli, Mama powyrywała sobie długie włosy z głowy, była strasznie zmieniona, bałam się jej, prosiła o wodę. Jak trochę się uspokoiło pobiegłam na nasz ogród i na listku kapusty przyniosłam trochę wody, ale nie podałam bo już nie jęczała i bałam się jej. W pewnym momencie zobaczyłam straszny ogień i wycie zwierząt, to paliły się nasze zabudowania, bydło i konie chodziły po ogrodzie, a trzoda i drób paliły się razem z budynkami. Przerażona przesiedziałam do rana przy zwłokach Mamy i brata. Zobaczyłam też inne trupy, bardzo się bałam, było mi zimno, byłam tylko w koszulce. /.../ Ojciec pogrzebał Mamę, dwóch braci i sąsiada w naszym ogrodzie. Mężczyźni połapali swoje konie, było tez kilka wozów i bryczek, które się nie spaliły i zaczęliśmy się szykować do ucieczki, do Mizocza. Na naszym dużym wozie jechał Ojciec, Lodzia, opatulona ranna Stasia, oraz sąsiadka Wasylkowska z dziećmi. Wyjechało kilka furmanek w godzinach wczesnego popołudnia. Ojciec ciągle nas uspokajał, abyśmy nie płakały bo w lesie mogą być banderowcy. Po przebyciu przez nas kilku kilometrów, leśną drogę zastąpili banderowcy krzycząc: "Siuda jidut Lachy". Padły strzały, Tatuś krzyknął abyśmy uciekały, lecz sam nie mógł zejść z wozu, był chyba ranny. Wszyscy rozbiegli się po lesie, ja też usiłowałam biec za siostrą Lodzią i innymi ludźmi, ciągle płacząc i potykając się o gałęzie, które były zbyt duże (a może ja byłam zbyt mała), aby podołać w przerażeniu walce o ocalenie. Zgubiłam uciekających ale w zasięgu moich oczu były wozy z końmi, do których zbiegli się banderowcy, i ja pobiegłam do Tatusia i widziałam, jak go strasznie bili, a ja stałam przy krzaku i niemiłosiernie krzyczałam. Widziałam jak naszej sąsiadce Wasylkowskiej odrąbywali na pieńku głowę. Mój krzyk był tak przerażający, że jeden z banderowców podbiegł do mnie i z rozmachem wbił mi nóż troszeczkę poniżej gardła, a ja dalej krzyczałam i ze strachu nie mogłam się ruszyć z miejsca. Banderowcy byli zajęci mężczyznami i dobytkiem, krzyczeli po imieniu do Ojca, Ojciec też po imieniu błagał Iwana, aby darował mu życie. Ja też znałam tego Iwana, bo ciągle przychodził do naszego Tatusia jako przyjaciel. Ojca bili po głowie i twarzy, zdarli z niego ubranie, a kiedy mnie po raz drugi ujrzeli, postanowili skończyć ze mną raniąc prawą dłoń nożem i przebijając ją na wylot, a lewą rękę raniąc przed łokciem dwa razy. Upadłam. Jeden z banderowców chwycił mnie za skórę na plecach, tak jak się łapie kota, i tyle ile miał w garści odciął nożem, potem jeszcze dwa razy ugodził mnie nożem w łopatki i wrzucił w ogromny kopiec mrówek. Chyba straciłam przytomność, jak się ocknęłam był dzień, bardzo byłam obolała, a mrówki tak mnie pogryzły, że byłam bardzo opuchnięta a mrówki były w buzi, w nosie i w tych okropnych ranach. Wyczołgałam się z tego mrowiska, chciało mi się pić. Czołgając się zrywałam zielone jeszcze jagody i tak doczołgałam się do drogi i z przerażeniem zobaczyłam obdartego ze skóry, przywiązanego do drzewa człowieka, a to był mój Ojciec. Odrąbana, i leżąca obok głowa sąsiadki Wasylkowskiej pokryta była mrówkami. Po jakimś czasie usłyszałam nadjeżdżające furmanki, bałam się, ale nie miałam siły aby się ukryć. Leżałam przy drodze. Pamiętam jak podniósł mnie żołnierz (niemiecki) a ja prosiłam, żeby mnie nie zabijał. Coś mówił, ale nie rozumiałam. Po chwili zobaczyłam przy mnie mojego wujka Aleksandra Warnawskiego, który tłumaczył Niemcom, że mnie zna, bo wcześniej poznali na drzewie mojego Ojca. Niemcy zaopiekowali się mną układając na wozie i pojąc bardzo słodką kawą, której smak będę pamiętać zawsze. Opowiadano mi, że mieszkańcy którzy się uratowali, uciekli do Mizocza i po trzech dniach wraz z wojskiem niemieckim, postanowili pojechać do Hurby aby zobaczyć co tam się stało. Tak więc się okazało, że przeleżałam w lesie trzy doby. Na miejscu w Hurbach odnalazła się moja siostra Lodzia, której udało się uciec z lasu. Muszę dodać, że nikt nie zabierał pomordowanych, nie było jak i nie było czasu. Niemcy wyznaczyli bardzo mało czasu na pobyt w naszej wiosce w obawie przed banderowcami. Zwłoki wielu mieszkańców Hurbów były przez Ukraińców ponownie wygrzebane i porozrzucane po polach i ogrodach. Wujek Aleksander Warnawski był mężem siostry mojego Ojca. Mnie i siostrę Lodzię wzięli na wychowanie, ja trafiłam do niemieckiego szpitala w Mizoczu. Długo się leczyłam, rany bardzo ropiały. Mam siedem blizn na ciele, które z biegiem lat przestały mi przeszkadzać, jednak okaleczona psychika daje mi znać o sobie przez całe życie.” (Irena Gajowczyk z d. Ostaszewska; w: "Głos Kresowian" - nr 11, maj-czerwiec 2003; za: http://www.nawolyniu.pl/wspomnienia/ocalic.htm ). „Na 3 dzień (5 czerwca 1943 r. ) po dokonaniu morderstwa przez Ukraińców byłem w tej wsi. Już 6 km przed Hurbami, we wsi Czerniawa (gm. Buderaż) natrafiliśmy na rannego Wereszczyńskiego – przestrzelona klatka piersiowa (wyleczony, zamordowany potem w Mizoczu). Dalej, 4 km przed Hurbami, na początku lasu, pośrodku drogi leżał zamordowany Jan Ostaszewski – połamane ręce, połamane kości klatki piersiowej, obok kilkanaście metrów w lesie w mrowisku córka Jana Ostaszewskiego, 6-letnia Irka – 7 ran kłutych, na plecach wycięty kawałek skóry – żyje, mieszka na Śląsku. Jak się później okazało, Ostaszewscy jechali wozem, i na wozie była młodsza córka Stasia poraniona w czasie napadu na Hurby – miała obciętą skórę na brzuszku, jelita były na wierzchu – bandyci zabrali ja razem z dobytkiem, prawdopodobnie nie wiedząc, że znajduje się na wozie. W lesie było pomordowanych kilkanaście osób, przeważnie poderżnięte gardła, poprzykrywane gałęziami. Doszliśmy na miejsce: widok okropny, wieś częściowo spalona, bardzo dużo pomordowanych w najokropniejszy sposób, kobiety w pozycjach, które wskazywały, że gwałcono je przed zamordowaniem. Widziałem mężczyznę z rozrąbaną głową na dwie części, z której pies wyjadał zawartość, widziałem młodego chłopca z odciętą głową od strony karku, trzymała się tułowia na nie odciętym gardle. Widziałem dziecko 2-, 3-letnie na wznak, przybite widłami do ziemi, widziałem mężczyznę w sile wieku, który na skutek ran przy konaniu wygryzł z własnej ręki powyżej łokcia ciało aż do kości (usta zapchane ciałem). Petronela Popławska, około 70 lat – obcięte piersi, poderżnięte gardło; widziałem dzieci – głębokie rany na stopach, rozbite głowy. Dużo ludzi spalonych razem z budynkami, brat mojego ojca jeszcze żył (wkrótce skonał), rodzina jego wymordowana. Nie wszystko widziałem – wieś była rozległa, nie udało się wszystkich przykryć ziemią, brak było łopat, wszystko zrabowane. W tym czasie nie wiedziałem, że w nocy z 25 na 26 sierpnia 1943 r. stracę całą rodzinę: zostali żywcem spaleni w Mizoczu (Jan Filarowski; w: Siemaszko....., s. 1243)

wtorek, 7 maja 2019

Standardy Facebooka odnośnie historii i martyrologii Polskiej.


Facebook uznał za niezgodne z regulaminem i standardami zdjęcie zamordowanych dzieci przez UPA.
Zdjęcie ponoć przedstawia goliznę, nie zostało zakryte a usunięto post.




Oczywiście poprosiłem o weryfikację, która nigdy nie przyniosła mi powodzenia.

Dzieci pomordowane przez Ukraińców we wsi Katarzynówka.

KATARZYNÓWKA, pow. Łuck, woj. łuckie. 7/8 maja 1943 Na planie troje dzieci: dwóch synków Piotra Mękali i Anieli z Gwiazdowskich - Janusz (1- szy z lewej) z połamanymi kończynami i Marek
 ( z prawej) zakłuty bagnetami, a w środku leży córeczka Stanisława Stefaniaka i Marii z Bojarczuków - Stasia z rozprutym i otwartym brzuszkiem i wnętrznościami na zewnątrz oraz połamanymi kończynami. Zbrodnia dokonana przez OUN-UPA - ukraińskich ,, bohaterów "!
Żądamy od rządu zmiany polityki względem Ukrainy i nacisków na ekshumacje oraz godne pochówki dla rodaków!

English ⬇️
KATARZYNÓWKA, county: Łuck, province: Łuckie.
7/8 May 1943 On the photo three children: two sons Piotr Mękala and Aniela from Gwiazdowski family -Janusz (first from the left) with broken limbs and Marek (right), stabbed with bayonets, and in the middle there is a daughter of Stanisław Stefaniak and Maria from Bojarczuków - Stasia with a ripped and open stomach, intestines outside and broken limbs. Crime carried out by OUN-UPA - Ukrainian "heroes" !!!
They call this polish children genocide as "liberation fight!"
We demand a change in the government's policy towards Ukraine and a tough stance on the exhumation and dignified burials for our compatriots!


piątek, 26 kwietnia 2019

Standardy Facebooka odnośnie historii.

Usunięto ze strony Polish Holokaust post o powstaniu ONR. Otrzymałem trzy dni blokady na publikację postów.
Zapewne po trzech dniach otrzymam 
nastepny ,, wyrok ", dołożą jeszcze. Ponieważ w powiadomieniach jest komunikat o jeszcze jednym.
Posty o historii na stronie będę nadal publikował z innego konta.
Pozdrawiam serdecznie, Marek Gotówko. 

wtorek, 16 kwietnia 2019

17 kwietnia 1945 r Ukraińcy z UPA dokonali napadu na wieś Wiązownica w powiecie jarosławskim w dawnym województwie lwowskim.


17 kwietnia 1945 o świcie ok 5 rano (gdy warty samoobrony opuściły stanowiska), ukraińskie oddziały UPA  o nazwie "Mściciele" pod dowództwem Iwana Szpontaka "Zalizniaka", wspomagani przez oddziały samoobrony ukraińskiej "Rama", "Wowk" i "Chwyla", zaatakowały wieś od strony Sanu, gdzie był folwark, oraz od strony lasu. Przez półtorej godziny mieszkańcy nie stawiali większego oporu, członkowie UPA mogli bezkarnie działać, podpalali zabudowania oraz mordowali napotkanych mieszkańców. Ukraińscy cywile rabowali majątek mieszkańców wsi i podpalali już ogołocone domy. Mienie było ładowane na wozy, wyprowadzano zwierzeta gospodarskie (konie, krowy). 
 Polacy zaczęli organizować obronę. Pierwszy ruszył miejscowy proboszcz ks. Józef Miś. Razem z kilkoma mieszkańcami i trzema milicjantami, udało się im dotrzeć na posterunek milicji. Stamtąd wzięli broń i amunicję. Do walki dołączył pluton Ludowego Wojska Polskiego stacjonujący w folwarku. Do obrony przystępowali kolejni mieszkańcy. M.in. miejscowy nauczyciel Józef Ochęduszko, który razem z ks. Misiem kierowali obroną. Dzięki temu udało się obronić środkową i górną część Wiązownicy oraz odeprzeć atak. Wkrótce zaczęła docierać pomoc z sąsiednich miejscowości, samoobrona z Szówska. 
Ponadto na pomoc obrońcom przybył oddział NSZ „Radwana” z Piwody. Kontratakującym udało się odebrać UPA zabrane mienie oraz uderzyć na jej obóz, gdzie zabito 5 przeciwników. Walki trwały 5 godzin.
Oddziały Wojska Polskiego i Milicji Obywatelskiej z Jarosławia przybyły do Wiązownicy już po wyparciu UPA. 
Liczba zabitych w Wiązownicy oceniana jest na ok. 130 do 140 osób. Znanych z nazwiska jest 110 cywilów i czterech żołnierzy Wojska Polskiego. Była to największa jednorazowa zbrodnia na terenie dzisiejszej Polski, dokonana przez UPA.
Pomimo tak wielkiej tragedii, przez kilkadziesiąt lat ofiary nie doczekały się pomnika, czy choćby tablicy pamiątkowej. Władza ludowa uhonorowała jedynie milicjantów i członków bezpieki poległych w tym okresie, w tym w Wiązownicy w dniu napadu UPA.
Udało się to zmienić dzięki powstaniu Społecznego Komitetu Budowy Tablicy, 
dopiero po prawie 70 latach doczekali się pamiątkowej tablicy.

Na ścianie frontowej kościoła w Wiązownicy odsłonięto tablicę pamiątkową. W ceremonii odsłonięcia 6 października 2013 uczestniczyło kilkaset osób. Uroczystej mszy św. przewodniczył bp Stanisław Jamrozek.

Zdj. Tablica Pomnika ofiar zbrodni dokonanej na obywatelach polskich przez OUN-UPA wymieniająca Wiązownicę.

wtorek, 9 kwietnia 2019

Protest polskiego konsula ws wybielania banderowca Bandery

 trendów: Dmowski zostawił Polaków ze Wschodu na pastwę Rosji Portal Międzymorza JAGIELLONIA.ORG  Aktualności Polecamy Polityka Geopolityka Międzymorze Russkij Mir Raszyzm Propaganda Terroryzm Ludobójstwa Wojna Historia Ukraińska telewizja wybiela Stepana Banderę. Natychmiastowa reakcja ambasadora Cichockiego Wysłane przez Redakcja | Kwi 8, 2019 | Aktualności | 0 | Ukraińska telewizja wybiela Stepana Banderę. Natychmiastowa reakcja ambasadora Cichockiego Ambasada RP w Kijowie wyraziła oburzenie w związku z nadanym w ukraińskiej telewizji programem, poświęconym jednemu z przywódców ukraińskich nacjonalistów, Stepanowi Banderze, zarzucając jej autorowi i uczestnikom stronniczość i pomijanie faktów. Pismo w tej sprawie, adresowane do prezesa Narodowej Publicznej Teleradiokompanii Ukrainy Zuraba Alasanii, wystosował w poniedziałek ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki. Treść pisma ambasada opublikowała w sieciach społecznościowych. Jego kopię przesłano m.in. ministrowi spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkinowi. Polska ambasada odniosła się do nadanego w sobotę w publicznej stacji UA:PERSZYJ programu „Historia utajniona. Emocje wokół Bandery”, którego autorem jest ukraiński historyk i dziennikarz Ołeksandr Zinczenko. „Media publiczne mają do wypełnienia szczególną misję w społeczeństwie demokratycznym. Wyrażane na ich antenie poglądy powinny edukować i przybliżać społeczeństwu zagadnienia w najważniejszych obszarach życia społecznego, w tym również w kwestiach historycznych. Przy tym szczególnie istotne jest zachowanie obiektywizmu, faktografii i ścisłe przestrzeganie żelaznych zasad dziennikarstwa. Tymczasem, w opinii Ambasady, program prowadzony przez O. Zinczenkę stał się karykaturą wspomnianej misji” — czytamy. Ambasada zarzuciła gospodarzom programu, że do udziału zaproszono czterech gości, którzy byli zwolennikami Bandery oraz oświadczyła, że ich dyskusja sprawiała wrażenie „dość nieudolnej” i „zawczasu wyreżyserowanej”. „Zupełnie pominięto zbrodniczy wymiar stworzonej przez S. Banderę ideologii integralnego nacjonalizmu i jej skutki w postaci tysięcy bestialsko zamordowanych mieszkańców ziem dzisiejszej Ukrainy innej niż ukraińska narodowości” —napisał ambasador Cichocki. „Niepokój budzi przy tym sielankowy obraz S. Bandery, który starali się zbudować uczestnicy wydania (programu). Powyższe dyskwalifikuje uczestników programu nie tylko jako historyków, ale także członków Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa (W. Wiatrowycz, O. Zinczenko)” — dodał polski dyplomata. Wołodymyr Wiatrowycz jest prezesem ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Wraz z Ołeksandrem Zinczenką są członkami Ukraińsko-Polskiego Forum Partnerstwa, działającego pod egidą szefa ukraińskiej dyplomacji. Po stronie polskiej odpowiednikiem tego ciała jest Polsko-Ukraińskie Forum Partnerstwa. Ambasador oświadczył, że oburzający jest też sposób, w jakim w programie pokazano Polskę. Przedstawiane są w nim m.in. „funkcjonujące w Polsce mity” na temat Bandery oraz krytyka, z którą spotyka się w Bandera naszym kraju – wyjaśnił. „Prowadzący nie powołuje się przy tym na żadne źródła ani nie wskazuje autorów krytycznych ocen. Nie daje również możliwości wypowiedzi stronie polskiej” —czytamy. „Rzeczpospolita Polska uważa dialog historyczny z Ukrainą za absolutnie niezbędny. Niemniej powinien on opierać się na prawdzie z poszanowaniem wrażliwości drugiej strony” — podsumował ambasador Cichocki. Źrodło: PAP, wPolityce.pl Share: Rate:12345 PoprzedniZ punktu widzenia Kremla mniejszym złem będzie zwycięstwo Zełenskiego – Warsaw Institute NastępnyTrzeci Rzym. Ewangelia według Kremla Powiązane posty Dworczyk: „W sprawie próby otrucia Siergieja Skripala UE i NATO powinny odpowiedzieć zdecydowanie i solidarnie” Dworczyk: „W sprawie próby otrucia Siergieja Skripala UE i NATO powinny odpowiedzieć zdecydowanie i solidarnie” 20/03/2018 Polska chce sojuszu z Ukrainą Polska chce sojuszu z Ukrainą 17/10/2017 „Mistrzowska Gra Józefa Piłsudskiego”. Polecamy „Mistrzowska Gra Józefa Piłsudskiego”. Polecamy 08/02/2018 Volker: “Rosja może zostać wyrzucona z systemu stosunków dyplomatycznych i gospodarczych” Volker: “Rosja może zostać wyrzucona z systemu stosunków dyplomatycznych i gospodarczych” 27/08/2017 Zostaw odpowiedź Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem * Ostatnie posty Trzeci Rzym. Ewangelia według Kremla Trzeci Rzym. Ewangelia według Kremla Kwi 8, 2019 | Aktualności, Polityka, Russkij Mir Ukraińska telewizja wybiela Stepana Banderę. Natychmiastowa reakcja ambasadora Cichockiego Ukraińska telewizja wybiela Stepana Banderę. Natychmiastowa reakcja ambasadora Cichockiego Kwi 8, 2019 | Aktualności Z punktu widzenia Kremla mniejszym złem będzie zwycięstwo Zełenskiego – Warsaw Institute Z punktu widzenia Kremla mniejszym złem będzie zwycięstwo Zełenskiego – Warsaw Institute Kwi 8, 2019 | Aktualności, Kremlowskie matrioszki, Ukryta wojna, Walka o Ukrainę, Polityka, Geopolityka Niemiecko-rosyjska współpraca gospodarcza: czy historia się powtórzy? Niemiecko-rosyjska współpraca gospodarcza: czy historia się powtórzy? Kwi 8, 2019 | Aktualności, Kremlowskie matrioszki, Ukryta wojna, Polityka, Geopolityka Kurt Volker: Poroszenko sprzeciwia się Putinowi i zrobił więcej dla reform, niż ktokolwiek inny na Ukrainie przez ostanie 20 lat Kurt Volker: Poroszenko sprzeciwia się Putinowi i zrobił więcej dla reform, niż ktokolwiek inny na Ukrainie przez ostanie 20 lat Kwi 8, 2019 | Aktualności, Ukryta wojna, Walka o Ukrainę, Polityka, Geopolityka Ostatnie komentarze bkb2 08/04/2019 on Rosyjska FSB finansuje kampanię wyborczą Wołodymyra Zełeńskiego? Głośne oświadczenie portalu „Mirotworec”!!! tagore 08/04/2019 on Ewentualny triumf Wołodymyra Zełeńskiego zwiększa ryzyko destabilizacji i porzucenia przez Ukrainę prozachodniego kursu Włodzimierz Iszczuk 08/04/2019 on Ewentualny triumf Wołodymyra Zełeńskiego zwiększa ryzyko destabilizacji i porzucenia przez Ukrainę prozachodniego kursu tagore 08/04/2019 on Ewentualny triumf Wołodymyra Zełeńskiego zwiększa ryzyko destabilizacji i porzucenia przez Ukrainę prozachodniego kursu Włodzimierz Iszczuk 06/04/2019 on Ewentualny triumf Wołodymyra Zełeńskiego zwiększa ryzyko destabilizacji i porzucenia przez Ukrainę prozachodniego kursu Kategorie Aktualności (1 704) Bałkany (15) Bliski Wschód (104) Walka o Ukrainę (70) Ukryta wojna (653) Ruch prometejski (8) Katastrofa Smoleńska (31) Kremlowskie matrioszki (301) Region Morza Czarnego (7) Redaktor naczelny (51) Polecamy (14) Polityka (926) Geopolityka (765) Międzymorze (133) Russkij Mir (92) Raszyzm (37) Propaganda (155) Terroryzm (112) Ludobójstwa (72) Wojna (396) Historia (173) Infografika (20) Kresy (27) Paderewski (4) Opinie (40) Uncategorized (12) Senat Rzeczypospolitej Polskiej i Polakami za granicą za pośrednictwem Fundacji Wolność i Demokracja Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą za pośrednictwem Fundacji Wolność i Demokracja. POLSKIE CENTRUM MEDIALNE © 2014-2016, Kwartalnik „Głos Polonii” Wszelkie prawa zastrzezone. Rejestracja: Świadectwo Seria ЖТ Nr 171/548 Р wydane 09.10.2012 r. przez Główny Departament Sprawiedliwości w obwodzie żytomierskim Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów, ogłoszeń i reklam. Kopiowanie i wykorzystanie materiałów redakcyjnych jest możliwe po powołaniu się na Portal JAGIELLONIA.ORG Redaktor Naczelny: Włodzimierz Iszczuk
Source: https://jagiellonia.org/ukrainska-telewizja-wybiela-stepana-bandere-natychmiastowa-reakcja-ambasadora-cichockiego/ 




Ambasada RP w Kijowie wyraziła oburzenie w związku z nadanym w ukraińskiej telewizji programem, poświęconym jednemu z przywódców ukraińskich nacjonalistów, Stepanowi Banderze, zarzucając jej autorowi i uczestnikom stronniczość i pomijanie faktów. Pismo w tej sprawie, adresowane do prezesa Narodowej Publicznej Teleradiokompanii Ukrainy Zuraba Alasanii, wystosował w poniedziałek ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki. Treść pisma ambasada opublikowała w sieciach społecznościowych. Jego kopię przesłano m.in. ministrowi spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkinowi. Polska ambasada odniosła się do nadanego w sobotę w publicznej stacji UA:PERSZYJ programu „Historia utajniona.

wtorek, 2 kwietnia 2019

Rammstein i Deutschland czyli historia Niemiec w wersji heavy metal










Rammstein i Deutschland czyli historia Niemiec w wersji heavy metal.

Moje pierwsze wrażenie po obejrzeniu wideoklipu z utworem „Deutschland” zespołu Rammstein , który narobił tyle hałasu w mediach, polityce i w przedsiębiorstwie Holocaust jest takie, że myśl, iż Niemcy wyłgały się z II WW tanim kosztem i żyją sobie bez kary i bez miary – jest błędem.
Jeśli coś takiego jak zespół Rammstein ryje Niemcom berety przez 20 lat i jeszcze na tym zarabia miliony (ponad 12 milionów płyt) , to znaczy, że Niemcy są pod kuratelą.
Bluźnierstwo antykatolickie (antychrześcijańskie), które ściga się o pierwszeństwo z przemocą i nienawiścią oraz perwersyjnym seksem w takim natężeniu, że „nasz tutejszy” Nergal wydaje się poczciwym kmiotkiem, to znak , że ktoś Niemcom niczego nie wybaczył .
Trucizna aplikowana przez Rammstein i podobne zespoły, których w Niemczech jest bardzo dużo, mogła spowodować śmierć duchową i bezradność całego pokolenia Niemców. I chyba spowodowała. Żyją sobie w letargu , przeżuwając owoce sukcesu materialnego z mylnym wrażeniem, że się z klęski II WW – podnieśli. A teraz nawet są narodem sukcesu. O czym świadczy GDP czy miejsce rankingowe w wartości eksportu.


http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/rammstein-i-deutschland-czyli-historia-niemiec-w-wersji-heavy-metal


Tewie mleczarz o zamordowaniu Polskich Chasydów




Godless people rub all traces of us.
In the "Polin" museum, there is no word about us. They have always been ashamed and are ashamed of us today: the Polish Hasidim! They did not let us into the US when we escaped from the Holocaust. They helped the Germans to murder millions of our brothers and sisters; women, children and old people. Before the burnt-offering, they insulted us, rushed and beat each other by desecrating the dying bodies of the Hasidic martyrs with the plucking of golden teeth. Today, they have the audacity to act as our heirs?


poniedziałek, 1 kwietnia 2019

W nocy z 31 marca na 1 kwiernia 1944 r. Ukraińcy dokonali mordu na Polakach we wsi Dołha Wojniłowska.


W nocy z 31 marca na 1 kwiernia 1944 r. we wsi Dołha Wojniłowska - Ziemianka pow. Kałusz Ukraińcy upowcy zamordowali co najmniej 95 Polaków, w tym na plebani spalili 38 Polaków (kilka rodzin) razem z ks. Błażejem Czubą (Jastrzębski..., s. 157 – 158, stanisławowskie). „Już od drugiej połowy 1943 r. mieszkańcy naszej wsi czuli się zagrożeni ze strony Ukraińców – banderowców. W obawie o życie nikt nie nocował w domu. Ukrywano się na noc w różnych kryjówkach, w zaroślach i w lesie. Wracano do swoich domostw dopiero podczas dnia. Zdarzało się, że niektórzy mieszkańcy zostawali okradzione domostwa i zagrody. Wszyscy jednak cieszyli się, że przeżyli noc i zachowali swe życie. Taki ciągły strach i ukrywanie się trwało do początku kwietnia 1944 r. Aż stało się to czego każdy się spodziewał, ale w głębi duszy liczył na boski cud, że może do tego nie dojdzie. W nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 r., a była to palmowa niedziela 1944 r., liczna banda UPA otoczyła kościół i plebanie oraz większość polskich zagród. Podpalili je, oblewając naftą lub benzyną, a kto próbował uciekać do tego strzelano z karabinów. Tak zginęły w płomieniach ognia lub zastrzelone podczas próby ucieczki: cała rodzina Borcy – 6 osób; Kilar Maria z sześciorgiem małych dzieci, Kopeć Marcin z żoną i szóstką małych dzieci, Kata Franciszek z całą rodziną, Lebioda z całą rodziną, Magierecki Bolesław z żoną Anną, Wiącek z całą rodziną – 8 osób oraz Katarzyna Lebioda, sparaliżowana po porodzie, z małą córeczką. Jej i małej córeczki śmierć była szczególnie okrutna. Leżała w łóżku, nie miała żadnych szans na ucieczkę. Oprawcy obcięli jej piersi i ręce, wyrwali wnętrzności i powiesili na płocie. Po napadzie nie było komu pochować pomordowanych. Ci, którzy ocaleli bali się zbliżać do swoich domostw. Zwłoki pomordowanych pozostały w miejscach śmierci, rozciągnięte przez dzikie ptactwo i psy. Wszystkie polskie domy zostały spalone, a ślady po nich zrównane z ziemią. Dziś, po 50 latach od tych tragicznych wydarzeń, w tych miejscach stoją nowe domy pobudowane przez Ukraińców. Po pomordowanych nie ma żadnego śladu, żadnego grobu czy krzyża w miejscu pogrzebania. Nawet stary cmentarz został starty z powierzchni ziemi. Coś wewnątrz nas krzyczy i podpowiada: Przecież świat nie wie o tym co się stało w nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 r. we wsi Dołha Wojniłowska? Boże! Czy sprawiedliwość Twoja dosięgnie tych morderców?” (Bolesław Kulbiola, Józef Kulbiola i Maria Magierecka; w: Siekierka..., s. 203 – 204; stanisławowskie). „Ojciec mój, Józef Urbaniak, urodzony 20.04.1905 r w Rawie Ruskiej, syn Anny i Adama Urbaniaków, po zawarciu związku małżeńskiego w dniu 8.07.1936 r z moją matką Anielą zamieszkał w miejscowości Ziemianka (Dołha Wojniłowska) pow. Kałusz. Z wypowiedzi mojej nieżyjącej już matki wynika, że na początku kwietnia (1 - 4?) 1944r w wieczornych godzinach, widząc z oddali palący się kościół w Ziemiance, którego proboszczem był ks. Błażej Czuba, ojciec mój udał się tam chcąc zobaczyć co tam się dzieje. Do domu już nie powrócił. Z wypowiedzi świadków tego wydarzenia wynikało, że kościół ten wraz ze zgromadzonymi tam Polakami i proboszczem został podpalony przez bandę UPA i tam też najprawdopodobniej został pochwycony i zamordowany mój ojciec. Ja w tym czasie miałem 4 lata i w pamięci mej pozostały tylko mgliste wspomnienia” (Adam Urbaniak, w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl). Sz. Siekierka i inni..., na s. 146 – 147 wymieniają 3 napady na wieś: 27 marca, nocą z 31 marca na 1 kwietnia oraz nocą z 4 na 5 kwietnia 1944 roku; wśród zamordowanych wymieniają Józefa Urbaniaka. Nie wiadomo, czy ktoś spłonął razem z drewnianym kościołem, ciała ofiar zapełniły studnie lub zostały rozwłóczone przez psy.
Tablica Pomnika ofiar zbrodni dokonanej na obywatelach polskich przez OUN-UPA wymieniająca Dołhą Wojniłowską (Ziemiankę).

W nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 r. we wsi Pomorzany pow. Zborów banderowcy ukraińscy i chłopi ukraińscy z okolicznych wsi obrabowali i spalili wieś oraz zamordowali około 70 Polaków.


W nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 r. we wsi Pomorzany pow. Zborów banderowcy ukraińscy i chłopi ukraińscy z okolicznych wsi obrabowali i spalili wieś oraz zamordowali około 70 Polaków i 2 Żydówki a 1 ranny Polak zmarł w maju.
„Mordowano często w okrutny sposób, potem dokonywano rabunku, zabierano wszystko: konie, bydło, sprzęty, narzędzia, ubrania, produkty żywnościowe. Rzeczy pakowano nie tylko na wozy zamordowanych, ale napastnicy mieli też własne wozy. Ostatnia czynnością było spalenie budynków. /.../ Starano się wszystkie zwłoki spalić, toteż mordów dokonywano w budynkach, które nadawały się do spalenia. Jeśli dom był murowany, to ofiary zapędzano do obory lub stodoły. /.../ Justyna Niesłuchowska, lat 18, córka Michała i Waleria Niesłuchowska, lat 15, córka Michała – zamordowane w stodole w okrutny sposób. Nożami rozpruto im brzuchy. Mimo prób podpalenia stodoła nie spłonęła. Niesłuchowski, lat 5, syn Antoniego. Ciała nie znaleziono. Prawdopodobnie szczątki pozostały pod gruzami. Tekla Niesłuchowska, lat 50, żona Józefa, Karolina Niesłuchowska, lat 27, córka Józefa, dwoje dzieci Karoliny w wieku od 1 roku do 3 lat, Katarzyna Niesłuchowska, lat 27, córka Józefa bliźniaczka Karoliny, Józef Niesłuchowski, lat 34, prawdopodobnie bronił się łopatą, z którą znaleziono go w piwnicy. Katarzyna Niesłuchowska, lat 32, żona Józefa, zabita w czasie ucieczki. Wyrwano jej złote zęby. Ojciec Katarzyny, który mieszkał w sąsiedniej wsi. Sześć dziewczynek Niesłuchowskich w wieku od czterech do czternastu lat. Zwłoki były porozrzucane po podwórzu i ogrodzie. /.../ Niemcy byli na miejscu zbrodni dopiero w dzień. Robili zdjęcia, wypytywali o sprawców. Ludzie bali się cokolwiek powiedzieć. Rozpoznano np. Sadija z przysiółka Parcelany, który dał sygnał do rozpoczęcia napadu. Był także przedstawiciel ukraińskiej władzy cywilnej z Pomorzan. Robił spis zamordowanych. Uwzględniając fakt współdziałania tej władzy z ukraińskim podziemiem, można założyć, że był on także wykorzystany do sprawozdawczości OUN. Ludzie słyszeli, jak on tłumaczył Niemcom, że napadów dokonują partyzanci sowieccy, chociaż nietrudno było ustalić, że cały pochód, po napadzie, skierował się do pobliskiej ukraińskiej wsi Żabin. Wersja o mordowaniu Polaków przez partyzantów sowieckich wcale nie była oryginalna. Już kilka miesięcy wcześniej sam metropolita grekokatolicki we Lwowie, Andrzej Szeptycki pisał do lwowskiego arcybiskupa rzymskokatolickiego, Bolesława Twardowskiego w liście z 15 listopada 1943 roku, że mordów dokonują partyzanci sowieccy i bandy żydowskie. Opis wydarzeń oparłem na relacji kilku osób w podeszłym wieku. Byłem zaskoczony prośbą niektórych o nie podawanie ich nazwisk. Zrozumiałem, że się boją, widząc coraz większe wpływy i zuchwalstwa szowinistów ukraińskich w Polsce. Kto się tymi sprawami bliżej interesuje widzi, że jest to rezultat działalności wielu polityków polskich, którzy uznali szowinistów ukraińskich za reprezentantów całej społeczności ukraińskiej w Polsce i za ambasadorów dobrych stosunków Polski z Ukrainą” (Jan Selwa; w: Komański..., s. 953 – 956).
27 czerwca 2010 na zbiorowej mogile postawiono pomnik („Kurier Galicyjski” z 16 – 28 lipca 2010).
Fot. Grupa samoobrony wsi. Pomorzany.
Kościół pw. św. Trójcy z połowy XVIII w. w Pomorzanach. Od 1991 r. ponownie jest świątynią rzymskokatolicką. Obok kościoła znajduje się dzwonnica z dzwonem ufundowanym przez króla Jana III Sobieskiego z przetopionych dział tureckich zdobytych w bitwie pod Chocimiem.

niedziela, 31 marca 2019

W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 1944 r. we wsi Obrowiec pow. Hrubieszów Ukraińcy z UPA razem z UNS, zamordowali ponad 40 Polaków

Fot. Z prawej Stanisława Nazar z Obrowca, zamordowana w nocy 1 kwietnia 1944 r.

W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 1944 r. we wsi Obrowiec pow. Hrubieszów Ukraińcy z UPA razem z UNS ze wsi Brodzica i Podhorce obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali ponad 40 Polaków „W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 1944 r. około godz. 1 na Obrowiec (wieś położona w odl. 5 km od Hrubieszowa) napadła silna banda OUN-UPA i SKW. Część napastników ubrana była w mundury wojskowe Wehrmachtu, część była w mundurach policji ukraińskiej, a część po cywilnemu. Różnie też byli uzbrojeni: w broń palną, siekiery, widły, noże, drągi, bagnety itp. Bandyci ukraińscy nadeszli do wsi od strony lasu leopoldowskiego. Następnie rozdzielono się na mniejsze grupy. Jedna z grup szczelnie otoczyła wieś i strzelała do Polaków, którzy próbowali uciekać ze wsi. […] Swoje "mołojeckie dzieło" "ryzuni" jak zwykle rozpoczęli od ograbienia wszystkich domostw. Bandyci wpadali do domów i zagród, wszystkich napotkanych Polaków zabijali bez pardonu na miejscu. Do uciekających strzelano jak do kaczek i urządzano za nimi pogoń po okolicznych polach niczym charty za zającami...! Po ograbieniu zagród budynki spalono. Jak podaje Józef Lipski, we wsi rozegrała się apokalipsa śmierci: "Kiedy większość budynków stanęła w płomieniach, widok był przerażający. Dookoła słychać było przeraźliwe krzyki, jęki konających i mordowanych ludzi. Płacz, lament kobiet i dzieci bezskutecznie wołających o litość, której ludobójcy nie okazywali. Ryk, rżenie i wycie palących się zwierząt, wszystko to wywoływało paniczny strach." Ukraińcy zamordowali wtedy ponad 40 osób. Wieś uległa prawie całkowitemu spaleniu. Ocalało tylko 6 murowanych budynków, nakrytych blachą lub dachówką ognioodporną. W napadzie na Obrowiec udział wzięli Ukraińcy z pobliskich wiosek Brodzicy, Podhorzec i Werbkowic oraz policjanci z Moniatycz.” (Henryk Smalej "Zbrodnie ukraińskie na terenie gminy Moniatycze pow. Hrubieszów w l. 1939-1944" ; Józef Lipski "Na rubieży"; za: http://zielonezacisze.blox.pl/2012/02/Ziemie-hrubieszowskie-pod-znakiem-OUN-UPA.html ).


1 kwietnia 1944 r. we wsi Poturzyn pow. Tomaszów Lubelski esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” oraz sotnia UPA Iwana Sycza – Sajenko „Jahody” obrabowali i spalili wieś oraz zamordowali 162 Polaków.

Mogiła wojenna zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich w Poturzynie. 

Antypolskie nastawienie wśród Ukraińców nasiliło się z chwilą nastania okupacji. Już w listopadzie 1939 roku koło szkoły w Poturzynie  (gm. Telatyn, pow. Tomaszów Lubelski, woj. Lublin) Ukraińcy zorganizowali manifestacją, podczas której wykrzykiwali antypolskie hasła. Potem Poturzyn był kontrolowany przez nacjonalistów ukraińskich. W szkole mieścił się posterunek policji ukraińskiej oraz skład amunicji. Od jesieni 1943 roku coraz częściej odnotowywano napady na ludność polską, które potwierdzały wieści o nadchodzącej z Wołynia fali okrutnej zbrodni na Polakach. Ewakuację ludności z Poturzyna i Nowosiółek zarządzono na dzień 17 marca 1944 r. Po uzyskaniu tej informacji, przekazanej przez wywiad AK, Polacy zostawiali swe domostwa oraz dobytek całego życia i uciekali w zachodnie rejony powiatu. Z różnych przyczyn - wielu mieszkańców Poturzyna musiało pozostać w swych domach. Większość z nich spotkał okrutny los. 23 marca 1944 r. zamordowanych zostało (według różnych źródeł) od 35 do 50 mieszkańców. 
Drugie wejście ukraińskich bandytów do Poturzyna było tragiczniejsze w skutkach niż pierwsze...
1 kwietnia 1944 r. esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” oraz sotnia UPA Iwana Sycza – Sajenko „Jahody” obrabowali i spalili wieś oraz zamordowali 162 Polaków, głównie uciekinierów z innych miejscowości z terenu gmin dołhobyczowskiej, kryłowskiej. Atak nastąpił we wczesnych godzinach rannych, otoczono wieś by nikt nie mógł jej opuścić. Ludność została zastrzelona w czasie snu. W okrutny, wyrafinowany sposób zabijano bezbronne dzieci, kobiety i starców. Po tej bestialskiej zbrodni wieś opustoszała z ludności cywilnej. Do nadejścia frontu wschodniego wieś opanowana była przez nacjonalistów ukraińskich. Linia obrony zorganizowana przez partyzantów polskich przechodziła 8 km na południowy zachód.

Grozę tego dnia przedstawia w swej relacji naoczny świadek Maria Radwańska : „Upowcy sprawdzali dokumenty i kazali mówić ukraiński pacierz. Gdy trafili na polską rodzinę, wszystkich zabijali na miejscu. Nie oszczędzali ani starców, ani dzieci, ani chorych. Tylko niewielu naszym, wśród nich właśnie mnie, 16-letniej dziewczynie, udało się uciec i ukryć. Ludzie na kolanach prosili o litość. Na darmo. Strzelano do nich, kłuto widłami, zabijano siekierami. W tym dniu oprawcy z UPA zabili też moją matkę i dwie kuzynki. Gdy dokonali już mordu, podpalili polskie domy, dwór i aptekę” . Tamten okres dobrze pamiętała Regina Boguszewska, która przed Ukraińcami uciekła do podtomaszowskiej Chorążanki. Opisała te koszmarne wydarzenia następująco: „W sobotę przed Niedzielą Palmową we wsi rozległ się ogromny krzyk. Słychać było strzały, w kilku miejscach pokazały się języki ognia. Wybiegliśmy na pobliskie wzgórze. Zdawało się, że palą się Chodywańce. Silni i młodzi ludzie ratowali się ucieczką. Najbezpieczniej było uciekać w stronę Jarczowa. Ci, którzy skierowali się do lasu, w stronę kolonii Chodywańce, wpadli w ręce Ukraińców. Między schwytanymi był ksiądz z naszej parafii Jakub Jachuła. Padło wówczas 36 osób schwytanych przez Ukraińców. Ustawiono ich nad wcześniej wykopanym przez miejscowych Ukraińców dołem i zastrzelono. Straszną śmierć zgotowali Ukraińcy naszemu księdzu. Najpierw wlekli go do lasu, po drodze znęcając się nad nim. Później wesoło się bawiąc, przystąpili do wymierzania męczeńskiej śmierci księdzu. Po kawałku obcinali mu uszy i ręce. Na koniec, zemdlonego przerżnęli piłą, obserwując, jak wychodzą z księdza jelita. W tych ciężkich cierpieniach konał. Później jego zwłoki odkopała rodzina i zabrała. Gdzie był zagrzebany, wskazała pewna ruska kobieta, którą Ukraińcy zabrali do swego obozu jako kucharkę. Z jej też opowiadania dowiedziałam się, jak Ukraińcy żałowali, że nie mogli sobie zrobić podobnego widowiska z nauczycielki. Ta im umknęła. Po wojnie ja i kilka osób z Chodywaniec byliśmy wzywani do parafii w Tomaszowie Lubelskim. Tam opowiadaliśmy o męczeńskiej śmierci księdza. Długo czekaliśmy, że może ksiądz będzie kanonizowany. Do końca został wśród swoich owieczek i to on spośród nich poniósł najbardziej okrutną i męczeńską śmierć”. (Marian Adam Stawecki: „.Rajd śmierci pod Tomaszowem Lubelskim”; "Tygodnik Tomaszowski" nr 12 z 20 marca 2012 r. ; za: (przez Telatyn)”. (http://www.poturzyn.pl/index.php?q=okupacja ). http://www.tygodniktomaszowski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=304%3Ahistoria-rajd-mierci&catid=5%3Ahistoria&Itemid=7 ;14.04.2012).
http://www.zamosconline.pl/text.php?id=12079&rodz=zapo&tt=poturzyn-uczcil-pomordowanych-mieszkancow-

sobota, 30 marca 2019

31 marca 1944 - Oddział Ukraińców z UPA zamordował powyżej 76 polskich mieszkańców wsi Ostrów.


Przed wojną Ostrów liczył około 2000 mieszkańców, z czego prawie 80% Polaków. Podczas okupacji niemieckiej, po eskalacji mordów ukraińskich nacjonalistów na przełomie 1943/1944 w Ostrowie powstała polska samoobrona. Organizatorami samoobrony byli ks. Stanisław Wolanin, dyrektor szkoły Władysław Kossowski oraz Wacław Hartman. Wyznaczono 10 domów – punktów obserwacyjnych, w których nocne warty pełnili wyznaczeni mężczyźni. Ludność spała w ubraniach, by w razie napadu móc bez zwłoki ratować się ucieczką. Jako miejsce schronienia ludności i obrony ustalono murowane budynki szkoły i kościoła. Niektóre rodziny wyjechały w obawie o życie na zachód. Jednocześnie do Ostrowa przeprowadzali się Polacy z miejscowości uznawanych za bardziej zagrożone.

UPA, planując atak na Ostrów, ostrzegła ukraińskich mieszkańców wsi, by mogli ją wcześniej opuścić
Według świadectw zgromadzonych przez Stowarzyszenie Upamiętniania Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów pierwsza i największa z serii mordów w Ostrowie miała miejsce 31 marca 1944 r. Tuż po północy wysunięte warty polskiej samoobrony zauważyły podejrzane ruchy na obrzeżach wsi, a także usłyszały hurkot wozów. Nie wszczęto jednak alarmu. Dopiero około godziny 4 nad ranem z trzech stron rozpoczął się atak banderowców . Polscy wartownicy opuścili posterunki, alarmując ludność. Część Polaków zdołała schronić się w szkole i kościele. Niektórzy kryli się w piwnicach i różnych kryjówkach. Grupa osób schroniła się w budynku stacji kolejowej, licząc na ochronę załogi niemieckiej. Niemcy jednak poddali się Ukraińcom, którzy ich oszczędzili, natomiast Polaków rozstrzelano.
Ostrzał amunicją zapalającą wzniecił pożary dachów krytych strzechą. Nie napotykając oporu napastnicy przeszukiwali i palili pozostałe polskie zabudowania. Wykrytych Polaków mordowano. Domy ukraińskie pozostawiano nietknięte. Część ofiar spaliła się żywcem bądź udusiła w płonących domach.

Atak na kościół i szkołę został przypuszczony dopiero około godziny 8. Polacy, zabarykadowawszy się, odpierali ataki UPA przy pomocy posiadanej broni palnej i granatów. Obawiając się, że gdy obrońcom skończy się amunicja, dojdzie do rzezi zgromadzonych w kościele, ks. Wolanin udzielał zbiorowego rozgrzeszenia i rozdawał hostię. Spanikowani ludzie szukali ukrycia w różnych miejscach wewnątrz kościoła.

Około godz. 9 na odgłos strzelaniny do Ostrowa z Krystynopola przybył oddział niemiecki, wobec czego banderowcy wycofali się w kierunku wsi Parchacz. Innym powodem odwrotu Ukraińców było śmiertelne zranienie w walce „Hałajdy” (zmarł 1 kwietnia). Niemcy ostrzelali z moździerza wycofujące się przez Głuchów oddziały UPA, zabijając dwóch i raniąc siedmiu upowców oraz wzniecając pożar we wsi. Zdaniem Mariusza Zajączkowskiego powołującego się na dokument UPA, polska samoobrona wzięła Niemców za oddział UPA i ostrzelała go, w wyniku czego Niemcy przykryli ogniem moździerzowym także kościół. Następnie Niemcy mieli rozbroić i aresztować polskich mężczyzn – członków samoobrony. Zajączkowski nie wyklucza, że występująca w źródłach najwyższa liczba zabitych Polaków – około 300 – mogła wynikać z rozstrzelania przez Niemców aresztowanych uzbrojonych Polaków. Faktu rozstrzeliwania Polaków w Ostrowie nie potwierdzają wspomnienia świadków opublikowane przez Siekierkę, Komańskiego i Bulzackiego. Według nich Niemcy odstąpili od represji pod wpływem negocjacji ks. Wolanina.
Z zapisków zachował się opis ;
  „Roman Steciuk nie znalazł swojej żony z dwójką dzieci. Okazało się, że udało się jej uciec z okrążonego Ostrowa, ale pod Głuchowem wpadła w ręce innych banderowców, którzy zakłuli bagnetami jej dzieci. Ją samą błagającą o litość i życie dzieci, oprawcy zatłukli kolbami karabinów. Roman sądził, że żona ukryła się w Żabczu, gdzie mieli krewnych. Poszedł jej tam szukać. Niestety, spotkała go tam śmierć. Zatrzymany przez banderowców został uduszony drutem” (Adolf Kondracki; w: Siekierka..., s. 1061; lwowskie).
Dla ocalonych z rzezi Niemcy podstawili platformy kolejowe, które wywiozły ich do Jarosławia, Przeworska i do dalszych stacji.

Według świadków w trakcie tego napadu zamordowano 76 osób; według sprawozdania RGO około 100; spalono 300 gospodarstw. G. Motyka, który datuje napad na 28 marca, uważa, że sprawcą zbrodni był kureń „Hałajda”. Autor ten określa liczbę ofiar na od kilkunastu do 300. Według Andrzeja L. Sowy wieś zaatakowały 3 sotnie UPA, w tym sotnia „Tyhry” (co zostało odnotowane w kronice tego oddziału).

Miesiąc po tej zbrodni, w dniach 27-29 kwietnia 1944 r. banderowcy zamordowali 17 Polaków, głównie w podeszłym wieku, którzy nie opuścili Ostrowa. Zabito ich w pobliżu rzeki Sołokija, a zwłoki zakopano w miejscu zwanym „Zamczysko”. Mniejsze napady, w których mordowano po kilka osób, trwały aż do marca 1946 r. Zginęło w nich w sumie 20 osób. Razem z dwoma największymi mordami w 1944 r. daje to łączną liczbę 113 ofiar narodowości polskiej zamordowanych w Ostrowie przez ukraińskich nacjonalistów.

Po zakończeniu II wojny światowej Ostrów pozostawał w granicach Polski do 1951 r. Mieszkańcy zniszczonej wsi powrócili do niej, próbując ją odbudować. Jednak w 1951 r. na mocy postanowień umowy o korekcie granicy polsko-sowieckiej Ostrów znalazł się na terytorium ZSRR, a Polacy zostali przesiedleni w obecne granice Polski.
Zdj. Tablica upamiętniająca, wymieniająca wieś Ostrów.