❗W nocy z 19 na 20 marca 1943 r. w majątku Tetylkowce pow. Krzemieniec Ukraińcy zastrzelili 5 Polaków: kowala - Franciszka Malczewskiego lat około 60 oraz 4 osoby z rodziny administratora majątku Liceum Krzemienieckiego, Jana Czepielowskiego.
✔️U Ewy Siemaszko znajdujemy krótki zapis:
"Zamordowano tam bestialsko oboje jego rodziców, młodszego brata Tadeusza, zgwałcono jego żonę, a potem postrzelono, a na końcu postrzelono kilkakrotnie jego samego. Żona została potem odratowana i przeżyła do zakończenia wojny, a on niestety po kilku dniach zmarł w szpitalu w Krzemieńcu".
✔️1943, 16 czerwca - List Olgi Czepielowskiej do RGO we Lwowie dotyczący napadów na Polaków:
"Dnia 19.III.1943 r. o godz. 21.30 przyszło do mieszkania 6 bandytów w ubraniach chłopskich z karabinami i naganami. Rozpoznał mąż dwóch milicjantów ukraińskich, którzy uciekli (dn. 17.III) z Krzemieńca. Reszta według wszelkich danych rekrutowała się z chłopów ze wsi okolicznych. Związali mojego męża Leona razem z bratem jego Tadeuszem i wszystkim (tzn. rządca Kucewicz Jan, rodzice Regina i Leon Czepielowscy) kazali leżeć na podłodze. Po dość pobieżnym przeglądnięciu mieszkania, zabrali trochę osobistych rzeczy, mężowi zabrali z palca sygnet i obrączkę i portfel z dokumentami. Mniej więcej po godzinie podjechały dwie fury folwarczne (zrabowane) i wtedy kazano wychodzić dwóm związanym i Kucewiczowi. Kucewicz wyszedł spokojnie, kopany i wymyślany wsiadł na wóz. Mąż z Tadzikiem wsiąść nie chcieli, na co bandyta strzelił do niego 4 razy, lecz broń nie wypaliła. Wtedy cała grupa, gdyż wyszli rodzice i ja, cofnęła się do ganku, posypało się szereg strzałów śmiertelnych dla rodziców, mąż i Tadzik byli tylko ranni. Ja uciekłam do pokoju zawiązać sobie szyję, gdy wszystko się uspokoiło, poszłam rozwiązać rannych, wtedy zjawił się bandyta, powiedziawszy: “sukinsyny jeszczo żywut”, wymierzył z nagana do mnie, na szczęście był niewypał. Znikłam w ciemnym pokoju, słysząc szereg strzałów oddanych do grupy leżących. Gdy po paru minutach przyszłam do mordowanych, rodzice nie żyli, Tadzik miał głowę zmasakrowaną, mąż trzy strzały w brzuch. Tadzik zmarł po przyjeździe do szpitala (o godz. 0.30), mąż zmarł w nocy dnia 21/22.III. Kucewicz Jan eskortowany przez jakiegoś bandytę z karabinem, korzystając z nieuwagi tegoż uciekł na cmentarz i stamtąd do Krzemieńca. Bandyci starali się mówić po rosyjsku, lecz od razu można było poznać, że to są miejscowi chłopi”.
Post Agnieszka Marciniuk
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust