poniedziałek, 3 września 2018

Katowice w okresie II wojny światowej. Walki w mieście i represje we wrześniu 1939. Obrona wieży spadochronowej, okupacja Niemiecka i spalenie Synagogi Wielkiej.




Synagoga Wielka w Katowicach. Początek XX wieku /Reprodukcja z archiwum FORUM /Agencja FORUM
Synagoga Wielka w Katowicach. Początek XX wieku
/Reprodukcja z archiwum FORUM /Agencja FORUM

Katowice w okresie II wojny światowej
Walki w mieście i represje we wrześniu 1939. W trakcie wojny obronnej 1939 r. z Katowic w nocy z 2 na 3 września wycofały się większe jednostki Wojska Polskiego. Do starć na terenie miasta z nacierającą od strony Mikołowa w dwóch kolumnach niemiecką 239. dywizją piechoty (pod dowództwem gen. major Ferdinanda Neulinga) doszło w dniu 4 września. Obrony miasta podjęły się nieliczne oddziały sformowane z harcerzy, kilku pozostałych w mieście pododdziałów Wojska Polskiego, byłych powstańców śląskich i ochotników.
Jedna z niemieckich kolumn po sforsowaniu wysadzonego przez polskich saperów na ul. Piotrowickiej mostu nad Kłodnicą znalazła się na wiadukcie nad torami w Ligocie, gdzie została ostrzelana z okolicznych domów. Po złamaniu oporu stwierdzono, że zginęło 4 polskich obrońców, a około 20 zostało rannych. W tym czasie oddział zwiadowczy 239. dywizji znajdujący się w okolicy więzienia przy ul. Mikołowskiej, był ostrzeliwany z Domu Powstańca i budynku przy ul. J. Słowackiego 41/43, aż do czasu nadejścia niemieckich posiłków od strony Batorego. Główna kolumna niemiecka została następnie ostrzelana w rejonie kościoła św. Piotra i Pawła przy ul. Mikołowskiej przez oddział Franciszka Feigego. Nieco wcześniej ulicą Gliwicką od strony Załęża w rejon Placu Wolności dociera polska 11. kompania IV batalionu 73. pułku piechoty pod dowództwem kapitana Mariana Tułaka. W rejonie placu wywiązała się strzelanina z dysponującym moździerzem i karabinem maszynowym oddziałem Freikorpsu, w trakcie, której oddział kpt. Tułaka przedarł się do kopalni "Katowice" będącej pod kontrolą por. Franciszka Kruczka. Obrońcy pod dowództwem kaprala Hińczuka obsadzili także Liceum im. Skłodowskiej-Curie, z którego ostrzeliwali wojska niemieckie wkraczające ul. Jana Matejki. Po dotarciu Niemców w rejon Rynku, ich oddziały zostały także ostrzelane przez karabin maszynowy prowadzący ogień z kościoła ewangelickiego przy ul. Warszawskiej. W okolicy restauracji "Patria" lub Rynku prawdopodobnie (informacja niepotwierdzona) przez dziewczynę ukrywającą pistolet w bukiecie kwiatów miał zostać zastrzelony niemiecki oficer. W późniejszych godzinach oddziały niemieckie ponownie ostrzelano z dachów i okien budynków znajdujących się przy katowickim rynku i Teatru Śląskiego. Źródła niemieckie wspominają także walki w rejonie starego dworca kolejowego w Katowicach oraz Hali Miejskiej. Po zajęciu całego miasta sztab 239. dywizji piechoty stacjonujący w Hotelu Śląskim (wtedy Europejskim) przy ul. Mariackiej, już po zapadnięciu zmroku został ostrzelany z budynków znajdujących się po przeciwnej stronie ulicy. Po złamaniu przez Niemców oporu, doszło na terenie miasta do wielu natychmiastowych egzekucji jego obrońców. Łącznie na terenie Katowic prawdopodobnie ok. 150 osób poległo w walkach lub zostało rozstrzelanych po ich zakończeniu. Natomiast łączna liczba rozstrzelanych przez Niemców od 4 do 30 września wyniosła w Katowicach około 860 osób (Biuletyn IPN nr 12-1 2003/2004 str. 59).

Obrona wieży spadochronowej (4.09.1939) Fakty i kontrowersje. W pierwszych dniach II wojny światowej wieża stanowiła punkt obserwacyjno-meldunkowy 73 Pułku Piechoty. 3 września, po przełamaniu polskiej obrony pod Wyrami i Gostynią, jednostki Armii Kraków zagrożone otoczeniem przez Niemców rozpoczęły odwrót ze Śląska. Do Katowic 4 września wkroczyła 239 Dywizja Piechoty Wehrmachtu oraz 56 i 68 Pułk Grenzschutzu wchodzący w skład 3 Dowództwa Odcinka Grenzschutzu. Jednak to, co działo się wokół wieży w dniach 3-4 września do dziś pozostaje niejasne. Od lat 50. w Polsce rozpowszechniano wersję, związaną z literackim opisem Kazimierza Gołby, który w książce pt. „Wieża spadochronowa” opisał, że ta stała się redutą, z której śląscy harcerze stawili opór wkraczającym do miasta żołnierzom Wehrmachtu i bojówkarzom Freikorpsu Ebbinghaus. Według Gołby obrona wieży trwała kilkanaście godzin, a harcerze zadali Niemcom bolesne straty, zestrzeliwując m.in. niemiecki samolot. Opór wieży złamał dopiero ostrzał ciężkiej artylerii. Ciała zabitych i rannych obrońców miano zrzucać z pomostu wieży. Ten heroiczny opis miał powstać w oparciu o relacje mieszkańców Katowic, jakie po wojnie zbierał Gołba za pośrednictwem "Gościa Niedzielnego". Celem autora było zadanie kłamu powszechnemu po wojnie twierdzeniu, że Ślązacy poddali się w 1939 r. bez walki, a podczas wojny kolaborowali z nazistami, czego przejawem miała być służba (w rzeczywistości przymusowa) w Wehrmachcie. Wersję Gołby podtrzymywali inni śląscy literaci: m.in. Wilhelm Szewczyk i Bolesław Lubosz. Orędowniczką tej wersji była też Krystyna Heska-Kwaśniewicz, harcmistrzyni i literaturoznawca z Uniwersytetu Śląskiego. Hufiec ZHP Katowice, w uznaniu bohaterstwa harcerzy 1939 roku, nosi imię Bohaterów Wieży Spadochronowej. W oparciu o powieść Szewczyka powstał nawet scenariusz filmu fabularnego z 1976 roku „Ptaki ptakom” w reżyserii Pawła Komorowskiego, będący artystyczną próbą rekonstrukcji wydarzeń. Pierwsze wątpliwości w sprawie obrony wieży zaczęły pojawiać się na początku lat 80. Profesor Andrzej Szefer natrafił w niemieckim Federalnym Archiwum Wojskowym we Freiburgu na dziennik bojowy 3 Odcinka Grenzschutzu, którego dowódca gen. Georg Brandt kierował akcją zajmowania Katowic i opisał, że przebiegała ona bez większych incydentów. Ocenzurowane fragmenty dziennika Szefer opublikował na łamach "Zarania Śląskiego". Jednak, gdy jeden z jego współpracowników z Instytutu Śląskiego zaczął w telewizyjnym programie powoływać się na powyższe niemieckie dokumenty - został publicznie skarcony, a niemiecki opis z miejsca uznano za niewiarygodny. Naukowca krytykował m. in. właśnie W. Szewczyk. Do sprawy nie powracano przez następnych 20 lat. Dopiero w 2003 r. wersja długotrwałej obrony przedstawiona przez Gołbę została ostatecznie podważona. Latem tego roku nowe dokumenty zostały odnalezione przez Ryszarda Kaczmarka, historyka z Uniwersytetu Śląskiego, również we freiburskim Federalnym Archiwum Wojskowym. Odkrycia Kaczmarka opisała katowicka "Gazeta Wyborcza". Historyk dotarł do nieznanego wcześniej raportu gen. Neulinga, który opisywał, że walki pod wieżą trwały o wiele krócej, niż opisywano wcześniej. Według niemieckiego generała sztab 239 Dywizji został ostrzelany z karabinu maszynowego umieszczonego na wieży spadochronowej 4 września rano, gdy trwały ostatnie narady przed wkroczeniem do Katowic. Ogień obrońców wieży był niecelny. Wieża umilkła po tym, jak została ostrzelana z niemieckiego działa przeciwpancernego. Walki trwały też w Katowicach, ale opór został szybko przełamany i około godziny 11-tej Neuling wjechał swoim mercedesem do centrum Katowic, gdzie został gorąco powitany przez licznych niemieckich mieszkańców miasta. Publikacja raportu w "Gazecie Wyborczej" wywołała oburzenie śląskich środowisk patriotycznych, a przeciwko publikacji i jej autorowi Bartoszowi T. Wielińskiemu skierowano list otwarty do redaktora naczelnego, Adama Michnika, w którym autorom artykułu zarzucano dyletanctwo, nierzetelność, złą wolę i podważanie polskiego charakteru Katowic. Wieliński na zlecenie redakcji sam udał się do archiwum we Freiburgu. Odnalazł tam nowe, nieznane dokumenty, w tym relacje z zajmowania Katowic sporządzone przez niemieckich żołnierzy oraz kilkanaście wykonanych 4 września nieznanych fotografii. Na tej podstawie powstał cykl artykułów rekonstruujący to, co się działo w Katowicach i na Śląsku we wrześniu 1939 r. Latem 2004 r. do Freiburga udała się grupa historyków z katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej. Ich ustalenia pokrywały się z tezami "Gazety Wyborczej". Jeden z historyków IPN, który badał zawartość freiburskiego archiwum, dr Grzegorz Bębnik potwierdził to w swojej książce "Katowice we wrześniu '39". Wykorzystał w niej także dane zebrane podczas śledztwa IPN w tej sprawie oraz dokumenty, do których dotarł Szefer. Niejasne jest to, kto bronił wieży. Do dziś nie odnaleziono dowodów, żeby byli to harcerze. Pojawiły się informacje, że być może byli to katowiccy gimnazjaliści. Nie ustalono też liczby ani nazwisk obrońców wieży. Najprawdopodobniej ich ciała wraz ze szczątkami innych obrońców Katowic spoczywają na cmentarzu w Katowicach-Panewnikach.

Okupacja niemiecka. 4 września 1939 Niemcy otoczyli i podpalili katowicką synagogę. Liczne represje spadły na dawnych polskich powstańców śląskich, a także na polskie duchowieństwo. Na samym początku okupacji hitlerowcy zburzyli katowicką synagogę, natomiast do kwietnia 1941 z Katowic wysiedlono wszystkich Żydów, których przed wojną mieszkało tu wówczas ponad 8300. Górny Śląsk, w przeciwieństwie do większości polskich terenów, został włączony bezpośrednio do III Rzeszy, a nie do Generalnego Gubernatorstwa, Katowice zaś stały się siedzibą władz rejencji (od 1 listopada 1939), a potem prowincji górnośląskiej. W tym okresie Katowice stały się również siedzibą okręgowych władz partii nazistowskiej. Nadprezydentem rejencji i jednocześnie gauleiterem NSDAP został mianowany Fritz Bracht. Utworzono też w Katowicach filię Haupttreuhandstelle Ost (Główny Urząd Powierniczy "Wschód"). W budynku Urzędów Niezespolonych na placu Sejmu Śląskiego mieściło się Gestapo, którym kierował Johann Thümmler. W okresie okupacji niemieckiej starano się zniszczyć wszystkie ślady polskości (w tym i śląskości) Katowic w mieście: zmieniono nazwy ulic, rozebrano nowoczesny gmach Muzeum Śląskiego, usuwano pomniki i płyty pamiątkowe, np. pomnik Stanisława Moniuszki oraz pomniki ku czci powstańców śląskich. Skuto też z gmachu Urzędów Niezespolonych orła autorstwa autorstwa Stanisława Szukalskiego. Polacy byli poddawani licznym szykanom. Między innymi zakazano używania na ulicy języka polskiego, (za który uważano też gwarę śląską), zakazano odprawiać nabożeństw w języku polskim, zabroniono w szkołach uczyć i nawet rozmawiać w języku polskim. Wielu polskich mieszkańców miasta, pomimo ich polskiego pochodzenia, było przymusowo wcielanych w szeregi niemieckiego Wehrmachtu i wysyłanych na front. W czasie okupacji wypędzono kilka tysięcy polskich mieszkańców miasta. W trakcie okupacji Niemcy utworzyli dla części z wysiedlanych Polaków obóz przejściowy w Ligocie. Dynamicznie rozbudowywane do 1939 r. miasto przeżywało teraz zastój, ze względu na odłożenie przez Niemców inwestycji "na czasy powojenne". 
W Katowicach w trakcie okupacji działały tajne struktury Armii Krajowej w postaci Inspektoratu Katowice ("Huta"). W celu zwalczania ruchu oporu, w Katowicach utworzono niemieckie sądy specjalne (Sondergerichte), a od 1942 r. sąd doraźny (Standgericht) na czele z Johannem Thümmlerem. W więzieniu przy ulicy Mikołowskiej Niemcy zbudowali gilotynę, przy pomocy, której dokonano egzekucji około 700 członków polskiego ruchu oporu na Śląsku (między innymi ks. Jana Machy, Józefa Pukowca i Karola Kornasa). W celu zastraszenia ludności organizowano również egzekucje publiczne. Wielu podejrzanych o konspirację lub łamanie okupacyjnego prawa po aresztowaniu wysłano do obozów koncentracyjnych. Wśród zamordowanych tam katowiczan znaleźli się, m.in. ks. Emil Szramek, Henryk Sławik, ks. Józef Kania, ks. Karol Żmij, T. Prejzner, Józef Biniszkiewicz. Tablica pamiątkowa z nazwiskami katowiczan zamordowanych w Auschwitz została odsłonięta 27 stycznia 2011 r. na budynku byłej siedziby Gestapo przy ul. Powstańców.
Opracował: Arkadiusz Ochmański
Turystyka Kulturowa Numer 5/2012 (maj 2012)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust