26 października 1951r. na podstawie umowy pomiędzy rządem polskim i sowieckim dokonano wymiany terytoriów w Lubelskiem i Bieszczadach.
⬇️
http://dziennikustaw.gov.pl/du/1951/s/31/242/1
Umowę tą podpisali w Moskwie polski wicepremier gen. Aleksander Zawadzki i Minister Spraw Zagranicznych ZSRR Andriej Wyszyński na mocy porozumienia z 15 lutego 1951 roku, które wymusili na polskich komunistach Sowieci. Polska oddała Związkowi Sowieckiemu 480 km2 swojego terytorium w powiatach hrubieszowskim i tomaszowskim, w zamian otrzymała 480 km2 w obwodzie drohobyckim w Bieszczadach, a ludność miała zostać przesiedlona. Na próżno szukać dogłębnych i obszernych naukowych opracowań na temat akcji przesiedleńczej związanej z tą "umową". Są tylko krótkie, nieliczne artykuły, głównie wspomnieniowe czy publicystyczne.
Wynika z nich, że "wymiana terytoriów" okazała się w istocie kolejnym rozdziałem w tragicznej księdze wysiedleń Polaków. Nie pytani o zgodę, na mocy postanowień sowieckich decydentów, tracili cały majątek nieruchomy, nie zyskując żadnych praw do rekompensaty. Przesiedlenie odbyło się w ramach "Akcji H-T", której nazwa pochodziła od pierwszych liter wysiedlanych powiatów: Hrubieszów - Tomaszów. W sumie przesiedlono ponad 14 tysięcy osób, z tego ponad 7 tysięcy na Ziemie Zachodnie (dokładne liczby, wynikające z protokołu polskiej komisji rządowej z 1956 roku podaję niżej). Jak się miało okazać, rodziny, które zdecydowały się na osiedlenie na ziemiach zachodnich i północnych miały zupełnie inne warunki gospodarowania na poniemieckich terenach, przeważnie znacznie lepsze od rodzin przesiedlonych do Bieszczad. Ta część rodzin, która zdecydowała się jednak pozostać w swoich dawnych domach, musiała pogodzić się z ponownym przyjęciem obywatelstwa sowieckiego.
Ta przesiedleńcza akcja jest największą w historii Polski po 1950 roku. Tak się składa, że dochodzący do 70-tki mieszkańcy trzech gmin powiatu bieszczadzkiego w większości jako miejsce urodzenia podają nazwy miejscowości, których nie ma w obecnych granicach Polski. Są to głównie: Bełz, Sokal, Krystynopol, Uhnów, czy Waręż - obecnie na Ukrainie, Corocznie z początkiem listopada to tam jeżdżą ci ludzie, gdzie na opuszczonych cmentarzach pozostały szczątki doczesne ich przodków i ruiny świątyń. Jeżdżą tam, żeby zapalić świeczki i pokazać swoim dzieciom i wnukom miejsca bliskie ich sercu.
⬇️
http://nowahistoria.interia.pl/kartka-z-...Id,1672030
W 2003 roku o tych przesiedleniach napisał książkę (dwa wydania) były PRL-owski działacz PSL Mieczysław Buziewicz - wtedy już był dyrektorem BGŻ w Lesku. Później, w 2011 roku historyk Andrzej Antoni Wawryniuk opublikował wyniki swoich badań opartych na dokumentach przechowywanych w Archiwum Państwowym w Rzeszowie Oddział w Sanoku, Archiwum Zakładowym Starostwa Powiatowego w Tomaszowie Lubelskim, a także na relacjach świadków. Tu macie autoreferat jego rozprawy habilitacyjnej.
⬇️
https://www.ur.edu.pl/file/87832/7._AUTO...20(1).pdf.
Przesiedlona w Bieszczady ludność nie kryła swojego niezadowolenia i po śmierci Stalina zaczęła upominać się o wypełnienie zobowiązań prezydium rządu z 1951 roku.
W ostatnich dniach października 1956 roku zażądała od Gomułki przyjazdu do Ustrzyk Dolnych przedstawiciela rządu. W listopadzie rząd Cyrankiewicza powołał Komisję do spraw zbadania sytuacji związanej z przesiedleniem. Komisja składała się z sześciu osób, jej pracami kierował Aleksander Krzysztofowicz z Urzędu Rady Ministrów. W sprawozdaniu stwierdziła, że ogółem przesiedlono 14 151 osób, z tego na Ziemie Odzyskane 7 460 osób (1917 rodzin), do pow. ustrzyckiego 3 934 ( 1 097 rodzin), a indywidualnie osiedliło się na terenie woj. lubelskiego 2 750 osób.
W części opisującej charakterystykę gospodarczą terenu komisja rządowa określiła sytuację bieszczadzkich przesiedleńców jako "katastrofalną", głównie z powodu nastawienia na gospodarkę zbożową podczas gdy górzyste ukształtowanie terenu temu nie sprzyjało. W opisie Komisji bardzo słabo również wyglądało wydobycie ropy naftowej (szyby wyeksploatowane przez Sowietów) oraz wykorzystanie lasów. Stan dróg i budynków zarówno na wsiach jak i w Ustrzykach Dolnych oceniono również jako katastrofalny. Mieszkańcy nie mieli dostępu do pitnej wody, większość studni była zbyt płytka z wodą podskórną. W ostatnim punkcie charakterystyki powiatu napisano: „Ogólnie stwierdzić należy kompletny brak aktywizacji gospodarczej i kulturalnej powiatu. Zła sytuacja ekonomiczna ludności rzutuje bezpośrednio na jej nastroje polityczne”. W ocenie politycznej komisja podkreśliła antysowieckie nastawienie ludności powiatu, czego przejawem było zniszczenie pomnika Stalina stojącego na ustrzyckim rynku. Stwierdzono, że ludność ma świadomość niewykonania przez Państwo zobowiązań określonych w uchwale prezydium rządu z 1951 roku. Niewykonanie tych zobowiązań spowodowało utratę autorytetu niektórych osobistości rządowych (głównie Cyrankiewicza).
Blisko 80-letni mieszkaniec Michniowca na pytanie czy teraz - w 2017 roku, po 66 latach, już czuje się u siebie, odpowiedział: „Nie, jeszcze dzisiaj nie czuję się u siebie. Jakbym dał radę, to jeszcze bym tam z chęcią wrócił. Tam było inne życie, inne powietrze”.
⬇️
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust