❗22/23 marca 1944 r. we wsi Tiutków pow. Trembowla podczas nocnego napadu Ukraińcy obrabowali i spalili 108 gospodarstw polskich oraz zamordowali co najmniej 22 Polaków. 22-letniego rannego Jana Kryszczyna związali drutem kolczastym i spalili żywcem; 18-letnią Józefę Gacek zakłuli nożami. Rzeź przerwały nadciągające wojska sowieckie.
-------------------
✔️Relacja Stanisławy Czarneckiej:
"W nocy z 22 na 23 marca 1944 roku Niemcy zaczęli uciekać, a wtenczas banderowcy napadli na naszą wioskę. Do pierwszej w nocy spalili osiemdziesiąt sześć numerów. Każdy dom oblewali benzyną i podpalali. A już ten, co był blisko drugiego, to się sam zapalił. I w ciągu tej nocy dwadzieścia dwie osoby zostały zabite. Była taka dziewczyna, co sobie spokojnie w domu siedziała, nikomu nic nie robiła, może trochę niepełnosprawna. Osiemnastu lat jeszcze nie miała. To ją też zabili. Kilka sztyletów dostała.
Bardzo to były ciężkie przeżycia. Mój sąsiad, dwadzieścia trzy lata miał, jedynak. Złapali go, przywiązali drutem kolczastym od jabłonki do jabłonki, a pod spodem była sterta ze słomą i tą słomę podpalili. I on spalił się, widziałam, bo to sąsiad, więc jak się nie popatrzeć? Matka jego nie pamiętała, co robiła nawet. Pokazywała nam jak poznała, że to jej syn. Miał zapalniczkę, która została, bo wszystko się spaliło. Ciało się spaliło, czarne jak węgiel, tylko zęby białe. Bardzo przykre przeżycia były. Tak nazbierało się dwadzieścia dwie osoby. Też taka jedna młoda mężatka z synkiem. Mieli dom nowo wybudowany z cegły, piękny.
/.../ Sosulska koleżanka moja uciekała z jednej wioski na drugą, tam miała teściów, bo ta druga wioska się jeszcze nie paliła. I tak, jak niosła chłopczyka dwuletniego, strzelili, to go zabili na miejscu. A Jasia Sosulskiego, młodszego o rok brata, niosła babcia w zawinięciu. Kula obok główki przeleciała i babci ucięła palec, ale dziecku się nic nie stało. Matka z zabitym dzieckiem została ranna. To było obok księdza ogrodu, jakiś banderowiec, taki z litością, rzucił ją na słomę. A potem inny przyszedł i ją wziął do pierwszych domów i tam jej opatrunek zrobili. To miała szczęście. A dziecko zabite zostawili w tej słomie. Nie zabrali dziecka z nią, bo już nie żyło, to już nie trzeba było.
To była ta noc z 22 na 23 marca. I zaraz rano Ruscy przyszli. To już banderowcy nie dokończyli palić dalszych numerów, bo mówili, że dokończą. Pouciekali. /.../ A jeszcze, jedna taka młoda kobietka, wysoka, jak moja siostra była. Powiesili ją na drogowskazie przy jej bramie prawie. Jeszcze żyła, to ją sztyletami. A chłopak przyszedł na urlop z wojska. Matka mówi, chociaż jeszcze troszkę poczekaj w domu, jak to matka, lituje się nad synem. Wzięła kostkę masła zrobiła, zaniosła do tych żołnierzy, przedłużyła mu urlop. A ci banderowcy przyszli w nocy i go przy niej powiesili na żurawiu od studni. To jeszcze matka dała masła, żeby syna powiesić. Bardzo było ciężkie życie. Szliśmy spać, to się wszystko chowało. Ubrania nawet do stajni pod żłób do krowy się zanosiło, owinięte w coś. Bo przychodzili w nocy i rabowali. Też i w dzień przychodzili, np. tę kobietę, że ją mówię, to w dzień, biały dzień. Ona była przy pracy, przy wialni, gdzie młóciła zboże. I oni od tej wialni ją wzięli i ją powiesili, a do rana już nic w domu nie było, wszystko było zabrane. Okropne rzeczy się działy. Raz taki Rogowski, na poczcie pracował, młody chłopak, przepadł w biały dzień".
Post Agnieszka Marciniuk
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust