wtorek, 6 września 2022

7 września 1939r. Skapitulowało Westerplatte. Przez 7 dni 200 żołnierzy WP pod dowództwem mjr. Sucharskiego i kpt. Dąbrowskiego bohatersko broniło placówki przed atakami z morza, lądu i powietrza.

 


7 września 1939 roku po siedmiodniowej zażartej walce z przeważającymi siłami niemieckimi skapitulowała Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte. Heroizm jej obrońców stał się symbolem oporu przed niemieckim atakiem jeszcze we wrześniu 1939 r.

O przebiegu walk na Westerplatte codziennie informowało Polskie Radio, motywując w ten sposób resztę walczącego kraju do równie ofiarnej i nieugiętej postawy.

Placówka składała się z 5 betonowych, wzmocnionych wartowni i przystosowanych do obrony, wzmocnionych, najnowocześniejszych wówczas w Polsce koszar. W sierpniu, w obliczu mnożących się prowokacji niemieckich i wobec groźby wybuchu wojny, na terenie Westerplatte wybudowano drewniano-ziemne umocnienia polowe stanowiące zewnętrzny pas obrony. Wykonano też zaporę przeciwczołgową, rzędy zasieków oraz wycięto niektóre drzewa i krzewy dla zapewnienia lepszej widoczności i pola ostrzału. By ukryć prace przed wzrokiem niemieckich obserwatorów, prowadzono je w nocy.  

We wrześniu 1939 roku składnicy strzegło 182 żołnierzy, w tym 5 oficerów i lekarz (inne źródła podają 205–210 żołnierzy, w tym ponad 70 podoficerów, z drugiej strony Bogusław Kubisz określa siły polskie na Westerplatte w dniu 31 sierpnia 1939 roku na 205–225 ludzi, w tym sześciu oficerów i 30 pracowników kontraktowych, w większości byłych wojskowych, którzy zostali zmobilizowani i wzięli potem udział w obronie). Załoga placówki uzbrojona była w broń ciężką – 4 moździerze 81 mm, 2 działka przeciwpancerne 37 mm i działo piechoty 75 mm. W wyposażeniu obrońców znajdowało się także 18 ckm, 17 rkm i 8 lkm. Żołnierze dysponowali ok. 160 karabinami, ok. 40 pistoletami i około tysiącem granatów. Zapasy żywności mogły wystarczyć na miesiąc. Według planów Westerplatte miało bronić się przez sześć godzin, a w rzeczywistości broniło się aż 7 dni.


Okrętami Kriegsmarine biorącymi udział w ostrzeliwaniu Westerplatte był pancernik „Schleswig-Holstein” (dowódca kmdr Gustav Kleikamp) oraz torpedowce T-196 i trałowiec Von der Gronen (dawny M-107).


Wojska lądowe Niemców biorące udział w bitwie o Westerplatte składały się z 3. Kompanii Morskiej „Stoßtrupp” (niem. 3. Marine-Stoßtrupp-Kompanie), pod dowództwem por. Wilhelma Henningsena, mającej 229 żołnierzy, zaokrętowanych na pancerniku „Schleswig-Holstein” (była to elitarna kompania piechoty morskiej, później zmieniono jej nazwę na 531. Batalion Artylerii Morskiej, niem. Marine-Artillerie-Abteilung 531), plutonu pionierów z Dessau-Roßlau, samodzielnego batalionu moździerzy (niem. Haubitzen-Abteilung), jednostki obrony wybrzeża należącej do policji gdańskiej (niem. Küstenschutz der Danziger Polizei), jednego pułku Ordnungspolizei oraz lokalnych oddziałów milicji SS (SS-„Heimwehr Danzig”, składającej się z 1500 żołnierzy, dowodzonej przez generalleutnanta Friedricha Eberhardta), w tym oddział SS Wachsturmbann „Eimann” (już jako część formującej się 3. Dywizji Pancernej SS „Totenkopf”). W szturmie na Westerplatte brały udział także inne mniejsze niemieckie oddziały. Całkowite dowództwo nad atakiem na Westerplatte spoczywało w rękach kmdr. Gustava Kleikampa, znajdującego się na pancerniku „Schleswig-Holstein”.


Niemieckie wojska lądowe były też wyposażone w dużą liczbę ciężkich samochodów pancernych ADGZ, 65 dział artyleryjskich (20 mm działa przeciwlotnicze FlaK 30, 37 mm armaty przeciwpancerne PaK 36, 105 mm lekkie haubice polowe Feldhaubitze18 oraz 211 mm ciężkie haubice holowane Mörser 18), ponad 100 karabinów maszynowych oraz nieznaną liczbę średnich moździerzy i miotaczy ognia Flammenwerfer 35.


Niemieckie wojska lądowo-morskie w szturmie na Westerplatte wspierały także dwa dywizjony Luftwaffe, a były to StG 2 „Immelmann” i 4.(St)/TrGr 186, które to posiadały od 40 do 60 bombowców nurkujących Ju 87 Stuka oraz 7 innych samolotów (Heinkel He 51 i Junkers Ju 52). 


 1 września w piątek, o godz. 4:45 nad ranem niemiecki pancernik „Schleswig-Holstein” otworzył ogień z dziobowej wieży artyleryjskiej kal. 280 mm, skierowany na polską placówkę. Gdy ogromne, ważące 330 kg, pociski eksplodowały, w powietrze wyleciała brama kolejowa oraz fragmenty muru. Chwilę potem polski posterunek został zaatakowany przez kompanię SS-„Heimwehr Danzig” oraz oddział szturmowy piechoty morskiej (3. Kompania Morska „Stoßtrupp”), zaokrętowany wcześniej na niemieckiej jednostce.


Podczas pierwszego ataku na Westerplatte, Niemcy skoncentrowali swoje natarcie na placówkę „Prom”, jednak gdy Polacy wytoczyli działo kal. 75 mm na stanowisko koło elektrowni i zniszczyli dzięki niemu kilka gniazd niemieckich karabinów maszynowych oraz odparli atak na placówkę „Prom” i zniszczyli placówkę gdańskiej policji przy murze, Niemcy dali za wygraną i wycofali się po 90 minutach walk. O godz. 4:50 mjr Henryk Sucharski, komendant Wojskowej Składnicy Tranzytowej w Westerplatte w Wolnym Mieście Gdańsku raportował Dowództwu Floty:

"Pancernik „Schleswig-Holstein” rozpoczął o godz. 4:45 ostrzeliwanie Westerplatte z wszystkich dział. Bombardowanie trwa".


Po fiasku pierwszego natarcia Niemcy przygotowywali się do drugiego. Nawała ogniowa „Schleswiga-Holsteina” była jednak tym razem dłuższa. Skierowana ona była w kierunku placówki „Prom”, która zadała największe straty Niemcom podczas pierwszego natarcia. Podczas drugiego ataku przetrzebioną kompanię szturmową Kriegsmarine wsparł pluton z formacji SS-„Heimwehr Danzig” uderzający od strony plaży. Podczas gdy Niemcy zbliżali się do „Promu”, por. Leon Pająk rozkazał otworzyć ogień moździerzom rozlokowanym koło koszar. Ich celny ogień rozproszył i odrzucił napastników. W tym samym czasie „Schleswig-Holstein” znowu otworzył ogień, jeden z odłamków jego pocisków ciężko zranił por. Pająka, który zdał dowództwo chor. Janowi Gryczmanowi. Inne pociski „Schleswiga-Holsteina” ciężko uszkodziły polską siedemdziesiątkę piątkę, przewracając ją i rozbijając przyrządy celownicze. Od tego momentu niemieckie karabiny maszynowe zza kanału portowego mogły bez problemów ostrzeliwać Westerplatte.


Ponownie ruszyła niemiecka piechota. Chor. Gryczmanowi nie udało się jednak jej powstrzymać i rozkazał swoim ludziom wycofać się do wartowni nr 1. Niemcy także zbliżyli się do tej reduty, ale wycofali się pod celnym ogniem polskich kaemów. Oprócz „jedynki” strzelały do nich także wartownie nr 2 i 5. W tym samym czasie załoga placówki „Fort” odpierała ataki esesmanów. Ok. godz. 12:30 drugi szturm ostatecznie załamał się.


Po porażkach natarć przeprowadzonych 1 września zaskoczeni twardym oporem Polaków Niemcy na razie zaniechali ataków na Westerplatte, co jednak nie oznaczało, że zostawili obrońców w spokoju. Do końca dnia nękał ich cały czas ogień „Schleswiga-Holsteina”, baterii artylerii i moździerzy oraz działek i karabinów maszynowych, a patrole niemieckie starały się odnaleźć słabe punkty polskiej obrony, co zmuszało załogi wartowni i placówek do bezustannego bycia czujnym i przygotowanym na kolejne ataki.

Straty niemieckie tego dnia to 20 zabitych oraz 140 rannych żołnierzy. Po stronie polskiej było czterech zabitych i 10 rannych, w tym trzech ciężko.


Hitlerowi i miejscowemu gauleiterowi Forsterowi zależało na jak najszybszym zdobyciu Westerplatte, aby nie psuć uroczystości z okazji włączenia Gdańska do Rzeszy. Z tego powodu niemieckie dowództwo zamierzało złamać morale Polaków.


Od 2 września Niemcy ograniczyli się do prowadzenia ataków rozpoznawczych, mających na celu wybadanie obrony polskiej. Jeszcze tego samego dnia przed godz. 18:00 nadleciały bombowce nurkujące Ju 87 Stuka (w sumie w nalocie wzięło udział blisko 60 samolotów tego typu). Po przybyciu nad teren Westerplatte rozpoczęły bombardowanie. Trafiona została wartownia nr 5, pod którą śmierć poniosło co najmniej sześciu obrońców. Ciężko uszkodzone zostały także koszary, gdzie bomby zniszczyły kuchnię i radiostację, zniszczone zostały wszystkie moździerze i przerwana łączność telefoniczna. Nalot trwał łącznie 40 minut!


W kolejnych dniach walk o Westerplatte coraz bardziej wyczerpani Polacy trwali na stanowiskach (z braku ludzi nie było możliwości zluzowania obsad wartowni i placówek), odpierając niemieckie natarcia oraz znosząc ostrzał artyleryjski. Morale załogi na krótko poprawiła wiadomość o tym, iż Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę III Rzeszy. Jednak pomoc, zarówno ze strony państw Europy Zachodniej, jak i Armii „Pomorze”, nie nadchodziła i słabła nadzieja, że w ogóle nadejdzie.


Tymczasem Niemcy przygotowywali się do generalnego szturmu. 

4 września do ostrzeliwania Westerplatte przystąpiły dwa torpedowce Kriegsmarine (T-196 oraz T-963), ściągnęli także kompanię pionierów wyposażoną m.in. w miotacze ognia, a także ciężkie moździerze kal. 211 mm.


6 września Niemcy dwukrotnie podjęli próbę podpalenia lasu porastającego Westerplatte za pomocą cystern, wypełnionych ropą, wtoczonych na teren składnicy po linii kolejowej. Pierwsza próba zakończyła się porażką i została powstrzymana ogniem broni maszynowej i działka przeciwpancernego 37 mm, które zniszczyły cysternę, a za drugim razem pożar nie rozprzestrzenił się. W tym samych dniach (2–6 września) Westerplatte było wielokrotnie ostrzeliwane z ciężkich dział i bombardowane przez eskadry niemieckich Ju 87 Stuka.


Rankiem 7 września niemiecka artyleria rozpoczęła potężną kanonadę. Tego samego dnia na teren walki przybyły niemieckie uzupełnienia – szkolny batalion saperów i oddział policji. Po godzinnym ostrzale do ataku ruszyli saperzy, którzy za pomocą miotaczy ognia podpalili las, a za nimi piechota. Pociski moździerzowe poważnie uszkodziły wartownię nr 2, ale polskie karabiny maszynowe jeszcze raz powstrzymały atakujących.


Był to jednak ostatni wysiłek obronny załogi Westerplatte.

 


Ok. godz. 10:15 mjr Henryk Sucharski, który już w poprzednich dniach domagał się kapitulacji, wydał rozkaz poddania się, argumentując to stratami (zginęło co najmniej 20 żołnierzy), beznadziejnym położeniem, wyczerpaniem żołnierzy, fatalnym stanem rannych i przewagą liczebną wroga (Niemcy dysponowali wówczas niemal dwudziestokrotną przewagą liczebną nad siłami obrońców!!!) oraz wobec wypełnienia rozkazu obrony placówki przez jeden dzień. 


Część obrońców chciała walczyć dalej, ale rozkaz został potwierdzony. Załoga zebrała się przy koszarach, a mjr Sucharski z dwoma żołnierzami udał się do Niemców. Dowódca wojsk niemieckich gen. Friedrich Eberhardt w uznaniu męstwa Polaków pozwolił majorowi przebrać się w mundur galowy oraz zachować szablę.


Obrona Westerplatte miała także, o czym rzadko się wspomina w historiografii, również wymiar żołnierskiego dramatu. Mjr Sucharski bowiem, po odparciu pierwszych ataków i propagandowym zademonstrowaniu polskich praw do Gdańska, z powodu braku jakichkolwiek nadziei na odsiecz, chciał zakończyć nierówny bój. Mjr Sucharski całkowicie popadł w załamanie nerwowe, kiedy Luftwaffe przeprowadziła nalot na Westerplatte w dniu 2 września w celu złamania morale naszych żołnierzy. Niewiele brakowało, aby Niemcy osiągnęli wtedy swój cel. Ten trwający 40 minut nalot poważnie nadszarpnął psychikę obrońców. Niektórzy żołnierze porzucili wtedy stanowiska i uciekli, chroniąc się w koszarach. Roztrzęsiony mjr Sucharski nakazał wywiesić białą flagę na znak kapitulacji. Kryzys zażegnał jego energiczny zastępca kpt. Franciszek Dąbrowski – zwolennik kontynuowania obrony do wyczerpania wszelkich możliwości oporu. Rozkazał zdjąć flagę i odizolować mjra Sucharskiego do czasu, aż dojdzie do siebie. Dąbrowski przejął dowództwo nad obroną, choć aby uniknąć niepotrzebnego fermentu w szeregach, utrzymywano to w tajemnicy. 

Obrońcy Westerplatte, którzy wytrwali na straceńczej placówce do 7 września, odpierając 13 szturmów, swą postawą i determinacją zyskali nie tylko sławę, ale i demonstracyjnie okazywany szacunek przeciwnika, co w całej kampanii było czymś wyjątkowym. Niemcy nazywali nawet Westerplatte „małym Verdun”, co miało obrazować furię natarcia ich żołnierzy na placówkę. 


Na fot. 1.: Kpt. Franciszek Dąbrowski - faktyczny dowódca obrony od 2 września oraz las na Westerplatte po zakończeniu walk.

Post Historia Wczoraj i dziś. 


N/z od lewej siedzą por. Stefan Grodecki, kpt. Mieczysław Słaby, kpt. Franciszek Dąbrowski, ppor. Zdzisław Kręgielski.




Na zdjęciu dca. wojsk niemieckich gen. Eberhardt salutuje przed mjr Henrykiem Sucharskim.



Koloryzacja zdjęć Mirek Szponar.

#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion #Westerplatte 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust