sobota, 2 lipca 2022

❗️3 lipca 1943 r. we wsi Zielony Dąb (Góra Wereszczyńskich) pow. Zdołbunów, Ukraińcy zamordowali 62 Polaków.

 


❗️3 lipca 1943 r. we wsi Zielony Dąb (Góra Wereszczyńskich) pow. Zdołbunów, Ukraińcy zamordowali 62 Polaków.


W 1997 r. doktor Jan Wereszczyński z Sandomierza zgodził się pojechać do rodzinnej wioski na Wołyniu, by zbadać ciężko chorą dawną ukraińską sąsiadkę. Wtedy dowiedział się od niej, gdzie dokładnie znajduje się masowy grób, w którym w lipcu 1943 r. pomagał pochować swoich rodziców i rodzeństwo, ofiary ludobójstwa OUN-UPA.


Ta spisana kilka lat temu opowieść zaczyna się tak, jak zaczyna się historia każdej rodziny. Jej bohaterowie ciężko pracując i wychowując dzieci, do pewnego lipcowego dnia żyli w zgodzie ze wszystkimi sąsiadami w wiosce Zielony Dąb w powiecie Zdołbunów w województwie wołyńskim. Wacław i Weronika Wereszczyńscy mieli córkę Marysię oraz siedmiu synów - Kazimierza, Bolesława, Jana, Ambrożego, Stefana, Piotra i Aleksandra. Gospodarowali na 13,5 hektarach z 5-arowym sadem i półhektarowym przydomowym ogródkiem, które przy ówczesnej technice rolniczej wymagały ciężkiej pracy rodziców i starszego rodzeństwa. Ambroży Wereszczyński, młodszy brat mieszkającego w Sandomierzu znanego lekarza internisty, wspominał, że jego rodzina żyła według surowych zasad moralnych, w wierze chrześcijańskiej, a dzieci były wychowane w poczuciu patriotyzmu i szacunku dla rodziców i otoczenia.


✔️Relacja Jana Wereszczyńskiego:


"W dniu 3 lipca 1943 r. około godz. 12 w południe uzbrojona w karabiny i noże banda ukraińskich nacjonalistów, podająca się za partyzantów radzieckich, okrążyła ze wszystkich stron wieś Zielony Dąb ([też:] Góra Wereszczyńskich) i pod przymusem doprowadziła wszystkich schwytanych Polaków na teren naszego podwórka. Na podwórzu gospodarstwa Wacława Wereszczyńskiego (naszego ojca) [we] wsi Zielony Dąb, gmina Zdołbunów, woj. Równe, w stodole dokonano wymordowania wszystkich zgromadzonych, za wyjątkiem mego brata Ambrożego, który sprytem wyślizgnął się z tego przeklętego kręgu. Ofiary napadu siłą wciągano do stodoły, zadając im okrutne męczarnie, zadając nożami w klatkę piersiową rany kłute, uśmiercając w ten sposób dorosłych. W pierwszej kolejności mężczyzn, na czele ojca Wacława Wereszczyńskiego, co jeszcze widział Ambroży, a następnie kobiety. W końcowej fazie dzieci wpędzono [do środka] i żywcem spalono w zamkniętej stodole. Pomordowanych w stodole osobiście chowałem wraz ze stryjem Stanisławem Wereszczyńskim i ciocią Antoniną Jasińską oraz stryjem Marcelem Wereszczyńskim, obecnie już nieżyjącymi. Zwłoki, opalone ogniem, dorosłych osób – ręcznie przenosili do dołu wyżej wymienieni mężczyźni, a ja z wyżej wymienioną ciocią – zwłoki bardzo zwęglonych dzieci. Zwłoki najmłodszych dzieci były tak doszczętnie spalone, że leżały tylko bardziej wysycone solami wapnia fragmenty szkieletów, które przy dotyku rozsypywały się na popiół. Zbieraliśmy je do wiadra (zachowane fragmenty tych szkieletów) i przenosiliśmy je do wspólnego grobu. Przyczyną masywnego spalenia była gruba warstwa słomy przy drewnianej ścianie, którą usiłowali pokonać przy próbie ucieczki".

Post Agnieszka Marciniuk 

#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства

#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust