13 kwietnia 1945r. Niemcy spalili żywcem w murowanej stodole ponad 1000 osób, w większości Polaków, na dzień przed wyzwoleniem, ale stodoła spalonych Polaków w Gardelegen ani stodoła w Podgajach - nie przebiły się do opinii światowej. Żydzi i Żydzi z Polski wypromowali stodołę w Jedwabnem by przerzucić odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie na ,, innego płatnika ".
Gardelegen - jedna z ostatnich niemieckich zbrodni
Ponad tysiąc zwłok ludzi spalonych żywcem w dogasającej stodole - taki widok 14 kwietnia 1945 roku ujrzeli amerykańscy żołnierze 102 Dywizji Piechoty po wkroczeniu do niemieckiego Gardelegen. Część z nich nie wytrzymało i przystąpili do wymierzenia sprawiedliwości - zabili 22 esesmanów. Żywcem spłonęło 1016 ofiar niemieckiego barbarzyństwa.
Z masakry miało ocaleć 11 więźniów, w tym 7 Polaków. Ich zeznania zostały zebrane i opublikowane przez Melchiora Wańkowicza w 1969, w książce „Od Stołpców po Kair”. Jednym z nich miał być Romuald Bąk, któremu udało się uciec z płonącej stodoły. Co widział?
Pod koniec wojny Niemcy zmuszeni byli do ewakuacji więźniów z różnych obozów koncentracyjnych. Transport z Romualdem Bąkiem na pokładzie utknął na skutek zniszczenia torów. Wraz z wieloma innymi więźniami trafił do koszar w centrum Gardelegen. Ostatecznie trafili do ogromnej murowanej stodoły za miastem.
Czuć było, że słoma pachnie benzyną. W pewnym momencie zamknęły się drzwi od stodoły - w zatarasowaniu mieli pomagać chłopcy z Hitlerjugend. Zaraz po tym wybuchł ogień - dla więźniów było jasne, że Niemcy przystąpili do mordu. Zaczęli strzelać z karabinów maszynowych, po czym do stodoły wrzucili granaty zapalające.
Wśród jęków, krzyków i modlitw, Romuald Bąk próbuje wydostać się z piekła kopiąc dziurę pod drzwiami. Po trudach udaje mu się to i ucieka. W momencie, gdy po przyjściu aliantów Bąk powraca na miejsce masakry, dowiaduje się kolejnej przerażającej rzeczy - Amerykanie schwytali pochodzących z Polski volksdeutschów pomagających w zbrodni.
Za zbrodnię skazany został SS-Untersturmführer Erhart Brauny. Pomoc przy zbrodni żołnierze SS otrzymali od niemieckich spadochroniarzy, nastolatków z Hitlerjugend i uzbrojonych cywilów. Trzeba podkreślić, że w poszukiwaniu zbiegłych pomagali również zwykli Niemcy - starcy, kobiety i dzieci.
Do pochówku zamordowanych, Amerykanie przyprowadzili poważanych obywateli miasta, których zmuszono do całowania trupów pogrzebanych w prześcieradłach. Na cmentarzu spoczęło 1016 ofiar. Jedynie cztery osoby zidentyfikowano z nazwiska, a 301 z numeru obozowego. W większości śmierć w tej zbrodni ponieśli Polacy.
"Wmawiano wam, że niemieckie zbrodnie wojenne to wymysł alianckiej propagandy. Teraz sami widzicie. Niektórzy będą mówić, że to dzieło nazistów, inni wskazywać będą na Gestapo. Nieprawda. Odpowiedzialność ponoszą wszyscy Niemcy... Wasza tak zwana rasa panów pokazała, że panować może tylko w zbrodniach, okrucieństwach i sadyzmie. Sami pozbawiliście się szacunku cywilizowanego świata" - płk armii USA George Lynch do niemieckich mieszkańców Gardelegen.
Zdjęcie: Larry R. Darcy (National Archives Washington)
Post IPN
#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion #Werhmacht #SS #derDeutschenKultur #Gardelegen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust