środa, 3 maja 2023

❗W nocy z 3 na 4 maja 1943 r. we wsi Kąty (Kuty) pow. Krzemieniec na terenie kościoła św. Izydora Oracza, walkę ze zgrupowaniem upowców "Kruka" i melnykowców "Chrina" stoczyła grupa polskiej samoobrony.

 


❗W nocy z 3 na 4 maja 1943 r. we wsi Kąty (Kuty) pow. Krzemieniec na terenie kościoła św. Izydora Oracza, walkę ze zgrupowaniem upowców "Kruka" i melnykowców "Chrina" stoczyła grupa polskiej samoobrony. 


W. i E. Siemaszko podają, że podczas tego ataku nikt z obrońców nie zginął, natomiast we wsi Ukraińcy zamordowali 53 Polaków o ustalonych nazwiskach oraz nieustaloną liczbę innych.

---------------------------------

✔️Fragment opracowania Feliksa Jasińskiego "Kronika Losy Polaków Parafii Kąty Powiatu Krzemienieckiego, Województwa Wołyńskiego W latach 1939-1945":


"O godzinie 23.20 we wtorek 4-go maja 1943 roku usłyszeliśmy strzały karabinowe naszych straży i zobaczyliśmy błyski kolorowych rakiet napastników. Kosynierzy cofnęli się do budynków. Widzieli napastników atakujących wieś. Wybuchły pożary, kule przelatywały i uderzały w obronne budynki. Strzały się wzmogły, kule gwizdały i biły w dach kościoła i „Kasy”. Odpowiedziano im strzałami z wieży kościoła i z balkonu „Kasy”. Kule coraz częściej padały na nasze budynki obronne i dziurawiły blaszane pokrycie dachów. Widzieliśmy dużo kul zapalających, ale one nie zapalały naszych dachów, gdyż belki i więźba dachowa w tych budynkach były oblepione gliną i często zwilżane. Bitwa trwała. Najgroźniej brzmiał nasz karabin dziesięciostrzałowy, osadzony na balkonie „Kasy” i zabezpieczony workami z piaskiem. W czasie bitwy, łączności pomiędzy budynkami nie było. Tak się szczęśliwie złożyło, że bandyci nie atakowali nas od strony południowej. Tam było najmniej otworów okiennych i największe niebezpieczeństwo trafień. Atak posuwał się bliżej od strony zachodniej i północnej. Napastnicy kryli za ścianami budynków i strzelali. Rabowali co się dało w opuszczonych domach i stopniowo podpalali je. Ogień posuwał się z dwóch stron do środka wsi. Ze strychów w w budynkach widziało się morze ognia. Paliło się około 500 zabudowań z ogólnej ilości około 620. Paliły się Kątki (ulice), Łag, Zarzeczka, Środek, Iserniańska. Jedynie Kątek Stachury i część budynków na futorach ocalały. Ocalało też kilkanaście domów z zasięgu obrony. Bojąc się naszego krzyżowego ognia, broniącego boki innych budynków, bandyci nie mogli dojść zbyt blisko i rzucać granatami. Bitwa trwała do godziny 3,30. Po tym czasie zorientowaliśmy się, że oni nas nie zdobędą. Raptem wszystko ucichło. Cofający się bandyci w stronę Suraża i Sadek palili domy na futorach. Ponad dwa tysiące ludzi odetchnęło. Zrobił się jasny dzień, napastników nie było. Ludzie wyszli z ukrycia i rozbiegli się patrzeć na pogorzeliska. Swąd dopalających się koni, krów, świń był bardzo silny. Konie i krowy z popalonymi bokami latały jak szalone, popieczone ryczały, rżały i kwiczały, wzywając ludzkiej pomocy, ale ratunku nie było. Zaczęli nadchodzić ludzie, którzy przesiedzieli tę noc na łąkach i bagnach w krzakach. Niektórzy nawet leżeli w wodzie przez całą noc, bojąc się by ich nie dostrzeżono w blasku ognia. W obrębie obrony nikt nie zginął, a z tych którzy chowali się poza obrębem zginęło 18 osób. W mieszkaniu A. Kucharskiego zamordowano 4 osoby, w tym niemowlę. Zginęły staruszki Tomaszewskie, trzech młodych mężczyzn z Pikulskiego, którzy chowali się w budynkach ukraińskich. Byli to bracia Zielińscy zabici bagnetami. Resztę zamordowano nożami i bagnetami. Sparaliżowanego staruszka Holca wyciągnięto z domu i zabito".


✔️Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945:


"To nie była dla nich radosna majówka. Wieczorem 3 maja 1943 r. banda UPA napadła na wołyńską wieś Kuty. Mimo zorganizowanej samoobrony z rąk ukraińskich siepaczy śmierć poniosło 67 Polaków.


Wieś Kuty położona w powiecie krzemienieckim w dawnym województwie wołyńskim w okresie międzywojennym liczyła około tysiąca mieszkańców, w większości narodowości polskiej. Liczba ta zwiększyła się do ok. 2 tys. w czasie II wojny światowej, gdyż do osady licznie przybywali uciekający przed ukraińskimi bandami mieszkańcy innych miejscowości.


W związku ze zbliżającym się niebezpieczeństwem, mieszkańcy Kut pod kierownictwem księdza Szymona Jankowskiego i organisty Edwarda Wawrzykowskiego pod koniec 1942 r. zorganizowali samoobronę. Zgromadzono w sumie kilkadziesiąt sztuk broni palnej: karabinów, fuzji, rewolwerów oraz granatów.


Za główne elementy obrony miały służyć cztery murowane budynki znajdujące się w samym centrum wsi: kościół, plebania, budynek Kasy Stefczyka oraz jeden z prywatnych domów. Zorganizowanie obrony w powyższy sposób umożliwiało wzajemne osłanianie się strzelców zajmujących każdy z budynków.


Od lutego 1943 r., kiedy to zagrożenie ze strony upowców stawało się coraz bliższe, na czas nocy mieszkańcy Kut grupowali się w centrum wsi. Na początku maja do wsi dotarła informacja o planowanym ataku. W ramach przygotowań do odparcia napaści, prócz samoobrony zmobilizowano dodatkowo około 250 mężczyzn. Tych, dla których nie starczyło broni palnej, zaopatrzono w broń białą, głównie kosy.


3 maja 1943 r., w późnych godzinach wieczornych, grupy nacjonalistów ukraińskich wdarły się do wsi od północy. Po dokonaniu rabunku napastnicy podpalali domy na skraju wsi, jednocześnie ostrzeliwując jej centrum pociskami zapalającymi.


Dobrze zorganizowani i uzbrojeni obrońcy powstrzymywali atakujących, trzymając ich z dala od zabudowań w centrum wsi, w których zgromadziła się większość jej mieszkańców. Późną nocą bandyci wycofali się. Mieszkańcy wsi odparli atak, jednak z powodu zniszczeń i braku amunicji Polacy zostali zmuszeni do jej opuszczenia.


Co najmniej 57 mieszkańców Kut zostało zamordowanych, zginęli przede wszystkim ci, którzy nie zareagowali na wezwania do ukrycia się, bądź nie zdążyli dotrzeć do centrum wsi.


4 maja do wsi przybyli Niemcy, którzy zdecydowali o ewakuacji Polaków, jeszcze tego samego dnia ludność polska opuściła Kuty. Początkowo grupa udała się do Szumska, gdzie Polakom odebrano ocalały żywy inwentarz. Następnego dnia uchodźcy, już bez niemieckiej eskorty, skierowali się do Krzemieńca.


Pięciu mieszkańców wsi, którzy wrócili do domów, upowcy zamordowali na pogorzeliskach. W sumie zginęło 67 Polaków.


Murowane budynki w centrum Kut, w tym kościół, stanowiące główny punkt oporu, zostały rozebrane bądź zniszczone. We wsi ostały się tylko gospodarstwa ukraińskie…"

Post Agnieszka Marciniuk 

#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства

#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust