❗️18 maja 1943 r. na Perczyn - i okoliczne miejscowości - napadły ukraińskie bandy UPA mordując w okrutny sposób bezbronną ludność i paląc ich zabudowania.
✔️Aniela Jagoda Bondalska mająca wówczas 14 lat była świadkiem brutalnych wydarzeń. Wspomina:
"Kolonia liczyła 21 domów - 20 polskich i 1 rodziny czeskiej. Od marca mieszkańcy nie nocowali w domach obawiając się napadu. Podczas napadu większość Polaków uciekła do lasu. Spalili żywcem ojca z 4-letnim synem wrzucając słomę do kryjówki i podpalając ją. Staruszkę przybili do śliwki i wyciągnęli z niej wnętrzności każąc przyglądać się Ukraince, żonie jej syna. Ofiary miały wykłute oczy, wycięte języki, kobiety obcięte piersi".
✔️Inni świadkowie relacjonują:
"Pierwszy napad bandy UPA na kolonię Perczyn nastąpił 20 marca 1943 r. około godz.18.00. Podczas tego napadu została postrzelona Maria Pazio, 3 dni później zmarła w szpitalu w Dubnie. /…/ Ponowny napad i ostateczne spalenie Perczyna przez bandę UPA nastąpiło 18 maja 1943 r. po godz. 20.00. Zamordowani zostali: Bożena (Bona) Jasińska, lat 70 (przybili ją do śliwki i wyciągnęli wnętrzności na zewnątrz), Józef Jasiński z 4-letnim synem Krzysztofem (spaleni żywcem w piwnicy, do której upowcy nawrzucali słomy i podpalili), Józefa Mrówczyńska, lat 17 (spalona żywcem) i jej ciotka (przyjechała z Równego z wizytą), Karolina Buchar (wdowa, zamordowana w sposób okrutny) oraz Antonina Tupalska. Józef Tupalski (mąż Antoniny) skontaktował się z mieszkającym niedaleko sąsiadem narodowości czeskiej, który widział z ukrycia, jak z domu wyszła śp. Antonina, trzymała się za zakrwawione piersi i wczołgała się pod maszynę rolniczą, która stała na podwórzu i tam w potwornych mękach skonała (wyżłobiła z bólu dół pod maszyną). Sąsiad ten późnym wieczorem, po spaleniu i splądrowaniu przez bandytów gospodarstwa Tupalskich, pochował na terenie ich posesji (w ziemiance na warzywa i jabłka) ciało śp. Antoniny Tupalskiej. Wśród ofiar znajdowała się również rodzina żydowska (starsza kobieta z córką i jej 10-letnim synem), ukrywająca się u któregoś z gospodarzy z Perczyna. Podczas pożaru wybiegli z kryjówki i starali się uciec do lasu. Dogonił ich i zastrzelił jeden z Ukraińców. W 1943 roku (przed napadem) banderowcy zabrali z domu braci Antoniego Buchara, lat 27 oraz Mariana Buchara, lat 25 i słuch o nich zaginął. Według Ukrainki ze wsi Buderaż zostali oni rozstrzelani przez banderowców".
✔️Opis wnuka z relacji syna Wiktora, świadka śmierci matki, śp. Antoniny Tupalskiej:
"Dnia 18 maja 1943 roku przebrani za żołnierzy polskich, Ukraińcy weszli do domu Antoniny Tupalskiej ze słowami Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i zapytali, gdzie jest gospodarz. Babcia odpowiedziała, że pojechał do starszej córki i go nie ma. Babcia zaczęła ich częstować mlekiem. Całość słyszał Wiktor Tupalski, który był w komórce (komórkę od izby dzielił wąski korytarz) i karmił gęsi. Gęsi spłoszyły się i jeden z Ukraińców wskoczył do komórki, zaczął krzyczeć po ukraińsku. Wtedy Wiktor wyskoczył przez okno i zaczął uciekać. Dom był już otoczony przez Ukraińców. Zaczęli za nim strzelać z kilku stron, przestrzelili mu ucho, ale cudem ocalał.
Dotarł do rodziny w strasznym szoku, cały czas płakał. Józef Tupalski (mąż Antoniny) skontaktował się z mieszkającym niedaleko sąsiadem narodowości czeskiej, który widział z ukrycia, jak z domu wyszła śp. Antonina i trzymała się za zakrwawione piersi i wczołgała się pod maszynę rolniczą, która stała na podwórzu i tam w potwornych mękach skonała (wyżłobiła z bólu dół pod maszyną). Sąsiad ten późnym wieczorem, po napadzie, spaleniu i splądrowaniu przez bandytów gospodarstwa Tupalskich, pochował na terenie ich posesji (w ziemiance na warzywa i jabłka) ciało śp. Antoniny Tupalskiej.
Nie mogąc wrócić do spalonego domostwa przez pewien czas Józef Tupalski z dziećmi, tj. Zofią, Marią i Wiktorem mieszkali u najstarszej córki Katarzyny Donakiewicz, a potem wszyscy zostali wywiezieni na roboty do Niemiec – to był dalszy ciąg koszmarnego życia - z bożą pomocą przeżyli i znaleźli się w Bielsku-Białej".
✔️Mirosław Kowzan:
"Z przykrością informuję, że w Milczy na obecnej Ukrainie zmarła Genowefa, córka Marii i Józefa Jasińskich. Podczas napadu przez bandy UPA na Perczyn w dniu 18 maja 1943 r. Maria, która była z pochodzenia Ukrainką prosiła na kolanach banderowca o darowanie im życia. Ukrainiec odepchnął kopniakiem Marynię, a ta czołgając się i całując jego oficerki dalej błagała o litość mówiąc, że jest Ukrainką. Banderowiec kazał jej modlić się po ukraińsku, co niezwłocznie uczyniła. Po namyśle Ukrainiec daruje Maryni i jej trzyletniej córeczce życie, ale musiały oglądać śmierć męża Józefa i syna Krzysztofa, którzy zostali żywcem spaleni w ich domu. Maria była w tym czasie w ciąży. W ogromnej traumie udało im się zbiec do Buderaża, gdzie się schroniły u brata Marii. Dokładnie w sześć miesięcy od tego zdarzenia Maria powiła swoją drugą córeczkę Genowefę. Przez długi okres cała trójka ukrywała się przed ludźmi. Maria nauczyła swoje córki Bronisławę i Genowefę doskonale mówić po Polsku. Nikt z naszej rodziny nic nie wiedział o losach Marii i jej córki Bronisławy. Wszyscy uważali ich za zamordowanych. Dopiero po wielu latach, gdy w 2012 roku postawiłem w miejscu złożonych szczątek pomordowanych przez banderowców ludzi z Perczyna krzyż i 18 maja 2013 r. pod tym krzyżem odbywała się wspólna polsko-ukraińska modlitwa za pomordowanych, podeszły do nas dwie starsze kobiety przedstawiając się, że to Bronia i Eugenia córki Józefa Jasińskiego brata mojego dziadka. O losach całej mojej rodziny można przeczytać w książce „Krzyż na Perczynie”, którą napisałem przy wydatnej pomocy Ewy Siemaszko".
✔️ Fragment rozmowy pana Stanisława Srokowskiego z panem Mirosławem Kowzanem:
" - Co Pana skłoniło do przywrócenia pamięci kresowych historii?
- Wielkie i szokujące przeżycie. W 1966 r. podczas rodzinnego wyjazdu do Związku Sowieckiego zatrzymaliśmy się w Werbie, na Ukrainie. I tam moja mama przypadkowo rozpoznała Ukraińca, który na jej oczach podczas napadu przez bandy UPA-OUN na Perczyn, 18 maja 1943 r., okrutnie mordował jej babcię. Ja do tej pory nic nie wiedziałem o okropnościach, jakie zgotowali nam banderowcy. Widząc rozpacz, wielki ból i spazmatyczny płacz mojej mamy, postanowiłem, że nie odpuszczę zbrodniarzom i będę w miarę swoich możliwości odkrywał i ukazywał zbrodnie, jakie popełnili. Za namową Pani Ewy Siemaszko spisałem wszystkie uzyskane na ten temat wiadomości upamiętniające te wydarzenia. Pisząc i wydając „Krzyż na Perczynie”, sądziłem, że będzie to moja pierwsza i ostatnia książka. Po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że skoro opisałem dzieje rodu mojej mamy, Jadwigi, to warto też pokusić się o spisanie historii rodu mojego taty. Przecież koleje losów rodziny mojego taty też były burzliwe i ciekawe. Książka moja „Śladami rodzinnych korzeni” ukazuje ukochaną Wileńszczyznę mojego ojca. Oprócz rodowodu rodziny Kowzanów, można przeczytać, jak postrzegałem tamte strony (zagrabione przez Związek Sowiecki, a obecnie znajdujące się na Białorusi) na przestrzeni lat w moich wspomnieniach z wielu wyjazdów. Można dowiedzieć się o losach ludzi tam mieszkających. W końcowym rozdziale można odbyć wspólną podróż śladami Czesława Niemena i Adama Mickiewicza".
Post Agnieszka Marciniuk
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства #NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust