Nocą 12 lipca 1943 r. kończy się spokój w Puhaczówce.
Od urodzenia byłem przy rodzicach - wspomina pan Mieczysław. Ojciec gospodarzył na 12 hektarach żyznej ziemi, dziedziczonej po pradziadku, który był czeskim osadnikiem. W sąsiedztwie mieszkało zgodnie trzydzieści rodzin ukraińskich i polskich. - Z naszej Puhaczówki rzadko zaglądaliśmy do odległego o 30 km miasta Łucka - opowiada. Granice świata małego Mietka wyznaczały niedalekie Skurcze z kościołem parafialnym, gdzie odprawiały się uroczyste majowe odpusty na św. Stanisława oraz Torczyn będący siedzibą gminy. Do szkoły Mietek poszedł do pobliskiego Żukowca. Po ukończeniu pięciu klas szkoły powszechnej, kończy się dzieciństwo dwunastoletniego chłopca. Mietek wkracza w dorosłe życie będące ciężką pracą na roli. Niebawem, w wieku 16 lat wstępuje do Związku Strzeleckiego „Strzelec”. Była to paramilitarna organizacja zrzeszająca przede wszystkim młodzież wiejską, dbająca o wychowanie obywatelskie i przysposobienie wojskowe. Mietek stara się uzyskać II stopień przysposobienia, który uprawnia do skrócenia służby wojskowej o trzy miesiące.
- W Święto Konstytucji 3 Maja byliśmy na defiladzie w Łucku - wspomina pan Mieczysław - Każda „czwórka marszowa” dostała w nagrodę dwa złote. Za te pieniądze mieliśmy dobry poczęstunek. To były dobre pieniądze, bochenek chleba kosztował 20 gr. Nie zdążył Mietek ukończyć „strzeleckiego” szkolenia. 17 września 1939 r. wkracza na Ziemię Wołyńską Armia Czerwona.
Puhaczówkę omijają prześladowania i deportacje, które objęły ponad 30% mieszkańców województwa wołyńskiego. Za przynależność do „Strzelca” szykany skończyły się, na szczęście, kilkoma groźbami pistoletem. Latem 1941 r. Wołyń atakuje niemiecki Wehrmacht. Po okupacji sowieckiej zaczyna się okupacja niemiecka. Narasta, podjudzana przez Niemców, wrogość Ukraińców do Polaków. Niebawem Ziemia Wołyńska zaczyna spływać potokami bratniej krwi w łunie wiejskich pożarów. Płoną kościoły w Skurczach i Torczynie. Nocą 12 lipca 1943 r. kończy się także spokój w Puhaczówce.
- Mnie to uratowała życie krowa - mówi pan Mieczysław. - W bieliźnie uciekłem do żyta. Goniły mnie wystrzały. Poszedłem do sąsiadów Ukraińców, nie wszyscy oni byli źli. Dostałem od nich ubranie. Jeden dał portki, drugi koszulę i jeszcze czapeczkę na głowę.
Przed podpaleniem zabudowań, Ukraińcy wypuścili na pola cały dobytek ze wszystkich we wsi, obór i chlewów. Udając pastucha, z zbłąkaną obcą krową wyrusza do Łucka. Po drodze spotyka ukraińskie patrole. Na potwierdzenie, że jest Ukraińcem nie wystarczy ukraińska mowa, sprawdzają, czy umie się przeżegnać w prawosławnym obrządku. W Łucku spotyka rodziców i całe rodzeństwo z najmłodszą sześcioletnia siostrą wyniesioną na rękach mamy w czasie nocnej obławy. Ukraińskie rzezie po sowieckich deportacjach pustoszą doszczętnie skrwawiony Wołyń. Łuna nad Puhaczówką oświetla szesnaście świeżych polskich grobów. Tułaczka po przedmieściach Łucka kończy się dla Mietka nieoczekiwanie już w październiku. Niedawny przebierany Ukrainiec zostaje zabrany przez Niemców na roboty do Rzeszy ze względu na … niemiecko brzmiące nazwisko. Transport przymusowych robotników zatrzymuje się w Bochni. Mietek korzysta z okazji do ucieczki z kolejowej toalety. Uciekinier zostaje szybko skontaktowany z partyzanckim oddziałem „Batalionów Chłopskich” AK.
- Mój wschodni akcent był powodem badania, czy naprawdę jestem Polakiem a nie udającym Polaka Ukraińcem - wspomina pan Mieczysław. Po zdaniu „egzaminu” z pacierza i katechizmu katolickiego otrzymuje pseudonim „Wołyniak”. Bierze udział w wypadach na stacjonujących w majątkach Niemców w celu zdobycia broni. Jego oddział o kryptonimie „Szum” operuje na terenie gminy Raciechowice w powiecie myślenickim. Silne oddziały Armii Krajowej tworzą tu 1 sierpnia 1944 roku skrawek wolnej Polski nazwany „Rzeczpospolitą Raciechowicką”. Tu też we wrześniu ma miejsce jedna z największych bitew partyzanckich z niemieckim Wehrmachtem.
Z początkiem 1945 roku nadciąga wschodni front. 17 stycznia do Raciechowic wkraczają oddziały Armii Czerwonej. Partyzanci wychodzą z lasu, zwolnieni z przysięgi wracają do rodzinnych domów.
- Ja nie miałem gdzie się podziać. Dowódca znalazł mi kwaterę i pracę w państwowym majątku rolnym w Raciechowicach .
Fragmenty wspomnień: Mieczysława Fligiera, wyszukał i wstawił: B. Szarwiło, za:
⬇️
http://kurekmazurski.pl/chlopak-spod-lucka-2008021342138/
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Zdj. Nie odpowiadający komuś plakat, porwany, wywieszony na rocznicę,, Krwawej Niedzieli " (zdj 1 z 2021r., zdj 2 z 2022r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust