❗️Nocą z 1 na 2 kwietnia 1944 r. we wsi Dołha Wojniłowska-Ziemianka pow. Kałusz, Ukraińcy zamordowali co najmniej 99 Polaków - w tym 61 dzieci. Na plebani spalili żywcem ponad 40 Polaków razem z ks. Błażejem Czubą, którego torturowali, przecięli piłą ciesielską, a następnie wrzucili w płomienie. Katarzyna Lebioda zginęła tuż po połogu z małą córeczką: oprawcy obcięli jej piersi i ręce, wyrwali wnętrzności i powiesili na płocie...
Zabytkowy kościół z modrzewiowego drzewa bandyci zniszczyli. Obrabowali wnętrze kościoła, ukradli kielichy i Najświętszy Sakrament, a komunikanty rozsypali po podłodze. Ukradli też szaty liturgiczne, z których później rodziny terrorystów OUN-UPA szyły sobie bieliznę. Kościół doszczętnie splądrowali i spalili.
✔️Wydarzenia relacjonują: Bolesław Kulbiola, Józef Kulbiola i Maria Magierecka:
"Już od drugiej połowy 1943 r. mieszkańcy naszej wsi czuli się zagrożeni ze strony Ukraińców – banderowców. W obawie o życie nikt nie nocował w domu. Ukrywano się na noc w różnych kryjówkach, w zaroślach i w lesie. Wracano do swoich domostw dopiero podczas dnia. Zdarzało się, że niektórzy mieszkańcy zostawali okradzione domostwa i zagrody. Wszyscy jednak cieszyli się, że przeżyli noc i zachowali swe życie. Taki ciągły strach i ukrywanie się trwało do początku kwietnia 1944 r. Aż stało się to czego każdy się spodziewał, ale w głębi duszy liczył na boski cud, że może do tego nie dojdzie.
W nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 r., a była to palmowa niedziela 1944 r., liczna banda UPA otoczyła kościół i plebanie oraz większość polskich zagród. Podpalili je, oblewając naftą lub benzyną, a kto próbował uciekać do tego strzelano z karabinów. Tak zginęły w płomieniach ognia lub zastrzelone podczas próby ucieczki: cała rodzina Borcy – 6 osób; Kilar Maria z sześciorgiem małych dzieci, Kopeć Marcin z żoną i szóstką małych dzieci, Kata Franciszek z całą rodziną, Lebioda z całą rodziną, Magierecki Bolesław z żoną Anną, Wiącek z całą rodziną – 8 osób oraz Katarzyna Lebioda, sparaliżowana po porodzie, z małą córeczką. Jej i małej córeczki śmierć była szczególnie okrutna. Leżała w łóżku, nie miała żadnych szans na ucieczkę. Oprawcy obcięli jej piersi i ręce, wyrwali wnętrzności i powiesili na płocie. Po napadzie nie było komu pochować pomordowanych. Ci, którzy ocaleli bali się zbliżać do swoich domostw. Zwłoki pomordowanych pozostały w miejscach śmierci, rozciągnięte przez dzikie ptactwo i psy. Wszystkie polskie domy zostały spalone, a ślady po nich zrównane z ziemią. Dziś, po 50 latach od tych tragicznych wydarzeń, w tych miejscach stoją nowe domy pobudowane przez Ukraińców. Po pomordowanych nie ma żadnego śladu, żadnego grobu czy krzyża w miejscu pogrzebania. Nawet stary cmentarz został starty z powierzchni ziemi. Coś wewnątrz nas krzyczy i podpowiada: Przecież świat nie wie o tym co się stało w nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 r. we wsi Dołha Wojniłowska? Boże! Czy sprawiedliwość Twoja dosięgnie tych morderców?"
✔️Relacja Adama Urbaniaka:
"Ojciec mój, Józef Urbaniak, urodzony 20.04.1905 r w Rawie Ruskiej, syn Anny i Adama Urbaniaków, po zawarciu związku małżeńskiego w dniu 8.07.1936 r z moją matką Anielą zamieszkał w miejscowości Ziemianka (Dołha Wojniłowska) pow. Kałusz. Z wypowiedzi mojej nieżyjącej już matki wynika, że na początku kwietnia (1 - 4?) 1944r w wieczornych godzinach, widząc z oddali palący się kościół w Ziemiance, którego proboszczem był ks. Błażej Czuba, ojciec mój udał się tam chcąc zobaczyć co tam się dzieje. Do domu już nie powrócił. Z wypowiedzi świadków tego wydarzenia wynikało, że kościół ten wraz ze zgromadzonymi tam Polakami i proboszczem został podpalony przez bandę UPA i tam też najprawdopodobniej został pochwycony i zamordowany mój ojciec. Ja w tym czasie miałem 4 lata i w pamięci mej pozostały tylko mgliste wspomnienia".
✔️Franciszek Burdzy: Rozmowa z panem Antonim Lebiodą; w: Zeszyty łukowieckie, nr 11 - 12, Październik 2005 - Grudzień 2006:
"Gdy miał 13 lat, matka z rodzeństwem uciekła z Ziemianki na Łukowiec do swojej siostry ok. 18 km. Siostra mamy była żoną Andrzeja Kosiora. Ojciec pozostał aby pilnować gospodarki. Gdy Ukraińcy zaatakowali Ziemiankę stracił życie razem z wieloma mieszkańcami wsi, którzy schronili się w kościele i na plebanii. Banderowcy spalili kościół i plebanię z ludźmi w środku. /.../ Po spaleniu kościoła i plebani jedyną uratowaną osobą był Kata Franciszek. Mój ojciec Stanisław w czasie pożaru plebanii i kościoła próbował ratować ludzi, Kacie Frankowi, Magiereckiemu Bolkowi i jeszcze trzeciemu chłopakowi pomógł wydostać się na dach płonącego kościoła. Dwóch chłopców Ukraińcy na tym dachu zabili strzelając do nich, a Katę postrzelili licząc że śmiertelnie. Kościół się palił i wydawało się że nikt nie wyjdzie z tego pogromu żywy. Kata pod osłoną nocy po rynnie, poraniony zsunął się i jakimś cudem dotarł na Łukowiec. On jeden uratował się z pogromu".
Post Agnieszka Marciniuk
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust