czwartek, 27 października 2022

28 października 1939r. zaledwie dwa dni po przejęciu od Wermachtu obozu Fortu Vll przez Selbstschutz, Niemcy dokonali pierwszej masowej egzekucji więźniów. Miejscem kaźni więźniów Fortu VII stał się las Barbarka położony w odległości około 7 kilometrów od Torunia. 

 


28 października 1939r. zaledwie dwa dni po przejęciu od Wermachtu obozu Fortu Vll przez Selbstschutz, Niemcy dokonali pierwszej masowej egzekucji więźniów.

Miejscem kaźni więźniów Fortu VII stał się las Barbarka położony w odległości około 7 kilometrów od Torunia. 

Z zeznań więźnia Kazimierza Frąckowskiego wynika, że na śmierć wywieziono wówczas kilka grup więźniów liczących łącznie 130 osób. W gronie ofiar znalazło się m.in. sześciu księży z powiatu toruńskiego (ks. Czesław Lisoń, ks. Roman Gdaniec, ks. Stanisław Główczewski, ks. Jan Pronobis, ks. Antoni Januszewski, ks. Mieczysław Mencel), adwokaci Paweł Ossowski i Stanisław Strzyżowski, nauczyciele Leon Filcek i Franciszek Żmich, wójt Ćwikliński z Gostkowa, wójt Jan Monarski z Chełmży, Jan Brzeski (właściciel zakładu koszykarskiego i ławnik Zarządu Miejskiego w Chełmży), a także dwie kobiety.



Kolejne zbiorowe egzekucje miały miejsce w listopadzie i grudniu. Świadkowie zeznawali, że w tym okresie przeprowadzano je raz na tydzień, czasami również dwa razy w tygodniu. Zazwyczaj każdorazowo rozstrzeliwano co najmniej kilkadziesiąt osób. Świadek Franciszek Komar twierdził, że w listopadzie egzekucje przeprowadzano w każdą środę, tj.: 8 listopada (42 ofiary), 15 listopada (ok. 65 ofiar), 22 listopada (ok. 75 ofiar) i 29 listopada (ok. 150 ofiar). Znany jest również fakt rozstrzelania sześciu więźniów w dniu 6 grudnia, tj. w pierwszą środę tego miesiąca.



Mordów dokonywano zazwyczaj według jednakowego schematu. Przed egzekucją skazańcy byli gromadzeni w celi nr 22 („cela śmierci”), gdzie pozbawiano ich odzieży wierzchniej i kosztowności. Niekiedy strzyżono im również głowy...



Niektórzy świadkowie podawali, że w dalszej kolejności skazańców prowadzono do tzw. ciemnicy, gdzie musieli oczekiwać na transport do miejsca kaźni. W tym czasie nie wydawano im już pożywienia. Ofiary, ubrane w samą bieliznę lub co najwyżej lekko odziane, wywożono na miejsce straceń krytymi samochodami ciężarowymi należącymi do toruńskiej firmy "Jaugsch". Pojazdy te służyły uprzednio do przewożenia mięsa bekonowego, stąd w obozie narodziło się powiedzenie „bekon zajechał”, oznaczające, że w najbliższym czasie nastąpi egzekucja.

Skazańców rozstrzeliwano w lesie nad uprzednio wykopanymi grobami. Jan Sziling podaje, że początkowo egzekucji dokonywało specjalne komando SS z Bydgoszczy, podczas gdy Selbstschutz odpowiadał za eskortę transportów i zabezpieczenie miejsca kaźni. Począwszy od listopada w skład plutonów egzekucyjnych wchodzili już niemal wyłącznie członkowie miejscowego Selbstschutzu. Egzekucjami niejednokrotnie kierował komendant Strauss.



Zaniepokojone losami bliskich rodziny Niemcy okłamywali twierdząc, że rozstrzelani zostali wysłani na roboty lub do innego obozu.

Mimo podejmowanych przez Niemców środków ostrożności zbrodnie dokonywane w Barbarce szybko przestały stanowić jakąkolwiek tajemnicę. Losu swoich towarzyszy byli świadomi więźniowie Fortu VII, którzy obserwowali odchodzące z obozu transporty, pracowali przy sortowaniu odzieży należącej ofiar lub byli zmuszani do pracy przy kopaniu masowych grobów (ci ostatni bywali niekiedy świadkami egzekucji). Zdarzało się, że wiadomości o egzekucjach trafiały do więźniów na skutek niedyskrecji strażników lub członków plutonu egzekucyjnego. Transporty skazańców mieli również okazję zaobserwować krewni więźniów czuwający pod murami fortu. Niektóre ofiary zdołały wyrzucić z samochodów karteluszki ze swoimi nazwiskami i słowami pożegnania...


10 stycznia 1940r. Niemiecki Selbstschutz dokonał ostatniej masowej egzekucji w lesie Barbarka. 

Ze względu na przeprowadzoną przez Niemców akcję zacierania śladów zbrodni, liczba ofiar może być podawana jedynie szacunkowo. Większość polskich źródeł podaje, że jesienią 1939 roku rozstrzelano w Barbarce około 600 osób. Niektórzy historycy i badacze są jednak skłonni szacować liczbę ofiar na ponad 1000 lub nawet 1200... 


Żaden z oprawców nie poniósł kary. W 1969 roku, podczas procesu w ówczesnych Niemczech Zachodnich, sąd uniewinnił Karla Friedricha Straussa, przedwojennego toruńskiego stolarza, w 1939 roku komendanta Fortu VII, uznając, że „wykonywał tylko rozkazy”. Komisarz kryminalny Leyer, szef toruńskiej ekspozytury Einsatzkommando, odpowiedzialny za egzekucje, zeznawał tylko jako świadek.


Cześć Ich Pamięci!


Na fot.: Zwłoki ofiar ekshumowane w Barbarce w październiku 1946 roku.

Pomnik upamiętniający, miejsce spalenia zwłok ofiar zbrodni w lesie Barbarka.

Moment jednej z egzekucji w lesie Barbarka. 


#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion #Werhmacht #SS #derDeutschenKultur #Barbarka #ZbrodniaPiaśnicka #Selbstschutz 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust