piątek, 31 marca 2023

❗️1 kwietnia 1944 r. w zamojskim Poturzynie, ukraiński oddział SS oraz sotnia UPA Iwana Sycz-Sajenko "Jahody", zamordowali 162 Polaków. W większości ci ludzie pochodzili z okolicznych wiosek, a w Poturzynie szukali schronienia.

 


❗️1 kwietnia 1944 r. w zamojskim Poturzynie, ukraiński oddział SS oraz sotnia UPA Iwana Sycz-Sajenko "Jahody", zamordowali 162 Polaków. W większości ci ludzie pochodzili z okolicznych wiosek, a w Poturzynie szukali schronienia.


W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 1944 r. banda UPA sotni Iwana Sycza-Sajenko ps."Jahoda", wspierana przez jednostkę SS "Galizien" wtargnęła do wsi mordując 162 Polaków. Wśród zabitych byli też uciekinierzy z gmin dołhobyczowskiej i kryłowskiej. To był okrutny mord, opowiadali świadkowie, którym udało się przeżyć. Od rana tego dnia ludobójcy z UPA rozpoczęli zbrodniczą akcję. Strzelano z pistoletów i karabinów, zabijano widłami i siekierami. Część ludzi spędzono do jednego z domów, wymordowano, a dom spalono. Innych zgładzono na miejscowym folwarku. Częściowo spalone ciała ludzkie rzucono na pożarcie świniom. W większości byli to ludzie starsi w przedziale od 60 do 80 lat, ale i więcej. Zamordowano także pięcioro Ukraińców za odmowę współpracy z UPA. Po masakrze napastnicy spalili wszystkie gospodarstwa, po uprzednim ich ograbieniu ze wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość materialną. Na końcu oprawcy wystrzelali bydło i psy.

-------------------------------------------

✔️Naoczny świadek Maria Radwańska relacjonowała:


"Upowcy sprawdzali dokumenty i kazali mówić ukraiński pacierz. Gdy trafili na polską rodzinę, wszystkich zabijali na miejscu. Nie oszczędzali ani starców, ani dzieci, ani chorych. Tylko niewielu naszym, wśród nich właśnie mnie, 16-letniej dziewczynie, udało się uciec i ukryć. Ludzie na kolanach prosili o litość. Na darmo. Strzelano do nich, kłuto widłami, zabijano siekierami. W tym dniu oprawcy z UPA zabili też moją matkę i dwie kuzynki. Gdy dokonali już mordu, podpalili polskie domy, dwór i aptekę.


(...) Po zajęciu tych ziem przez wojska sowieckie i polskie, ten tragiczny dzień starano się wymazać z pamięci mieszkańców. Działo się tak dlatego, że kilku dawnych rizunów z UPA podjęło pracę w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej oraz w innych urzędach. Dopiero w 1989 roku postawiono w Poturzynie krzyż upamiętniający tamten straszny dzień. Od tego czasu obok krzyża co roku 1 kwietnia odprawiana jest msza święta w intencji pomordowanych. Przyjeżdżają na nią z całej Polski rodziny ofiar".


✔️Tamten okres dobrze pamięta Regina Boguszewska, która przed Ukraińcami uciekła do podtomaszowskiej Chorążanki. Opisała te koszmarne wydarzenia następująco:


"W sobotę przed Niedzielą Palmową we wsi rozległ się ogromny krzyk. Słychać było strzały, w kilku miejscach pokazały się języki ognia. Wybiegliśmy na pobliskie wzgórze. Zdawało się, że palą się Chodywańce. Silni i młodzi ludzie ratowali się ucieczką. Najbezpieczniej było uciekać w stronę Jarczowa. Ci, którzy skierowali się do lasu, w stronę kolonii Chodywańce, wpadli w ręce Ukraińców. Między schwytanymi był ksiądz z naszej parafii Jakub Jachuła. Padło wówczas 36 osób schwytanych przez Ukraińców. Ustawiono ich nad wcześniej wykopanym przez miejscowych Ukraińców dołem i zastrzelono. Straszną śmierć zgotowali Ukraińcy naszemu księdzu. Najpierw wlekli go do lasu, po drodze znęcając się nad nim. Później wesoło się bawiąc, przystąpili do wymierzania męczeńskiej śmierci księdzu. Po kawałku obcinali mu uszy i ręce. Na koniec, zemdlonego przerżnęli piłą, obserwując, jak wychodzą z księdza jelita. W tych ciężkich cierpieniach konał. Później jego zwłoki odkopała rodzina i zabrała. Gdzie był zagrzebany, wskazała pewna ruska kobieta, którą Ukraińcy zabrali do swego obozu jako kucharkę. Z jej też opowiadania dowiedziałam się, jak Ukraińcy żałowali, że nie mogli sobie zrobić podobnego widowiska z nauczycielki. Ta im umknęła. Po wojnie ja i kilka osób z Chodywaniec byliśmy wzywani do parafii w Tomaszowie Lubelskim. Tam opowiadaliśmy o męczeńskiej śmierci księdza. Długo czekaliśmy, że może ksiądz będzie kanonizowany. Do końca został wśród swoich owieczek i to on spośród nich poniósł najbardziej okrutną i męczeńską śmierć".


✔️Mjr Henryk Podwysoki ps. "Sas”"- szef sztabu AK odcinka wschodniego, tak opisuje napad UPA-USN na Poturzyn: 


"Otrzymałem zadanie udzielenia wszelkiej pomocy wsi Poturzyn, w której upowcy wyrzynają ludność polską. Do Poturzyna dotarły nasze tyraliery bez strzału. Wśród zgorzelisk części spalonej wsi i dworu uwijały się nieliczne już watahy upowców. Strzały Ukraińców, skierowane w naszą stronę były sygnałem do biegu naprzód. Każdy z nas na widok tego, co zobaczyliśmy, chciał osobiście rozprawić się z barbarzyńskim nieprzyjacielem. Ujrzeliśmy w ohydny, zbrodniczy sposób pomordowane osoby cywilne, kobiety i dzieci. Nawet bydło i psy były wystrzelane. Wielu sprawców mordu udało nam się dopaść. Salwowali się ucieczką. Pościg utrudniał zapadający wieczór oraz leżący jeszcze na polach głęboki śnieg.


Po przepędzeniu ze wsi watah ukraińskich i rozprawieniu się ze złapanymi z bronią w ręku, ujrzeliśmy kilka ocalałych rodzin polskich, które wyszły z bunkrów podziemnych. Z niektórych zamaskowanych bunkrów musieliśmy przy pomocy miejscowych mieszkańców wyciągnąć wystraszonych rodaków. Nie dawali oni wiary, że to swoi znajdują się wśród płonących budynków.

Zwłoki 21 osób pochowano na cmentarzu w Nowosiółkach, jedną w Wiśniowie, resztę zamordowanych zagrzebano w obrębie wioski".

Post Agnieszka Marciniuk 

#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства

#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust