11 listopada 1896 roku urodził się Leopold Lis-Kula (zm. 7 marca 1919 r.) - legionista, ulubiony żołnierz Józefa Piłsudskiego, po śmierci awansowany do stopnia podpułkownika. Był najmłodszym oficerem noszącym ten stopień. W okresie II Rzeczypospolitej śpiewano o nim piosenki - m.in. słynny "Rapsod o Lisie-Kuli", pisano wiersze. Stał się symbolem młodzieży, która wyruszyła do walki o niepodległą Ojczyznę i tą niepodległość wywalczyła.
Był czwartym dzieckiem Tomasza i Elżbiety Kulów, ojciec był urzędnikiem kolejowym, dziadek brał udział w Powstaniu Styczniowym.
Od 5 roku życia przez rok uczęszczał do szkoły w rodzinnej Kosinie. Kiedy dzieci podrosły, Kulowie przenieśli się z Kosiny do Rzeszowa, gdzie łatwiej było uzyskać wykształcenie. Zamieszkali w domu przy ul. Przybyszowskiej. W miarę upływu lat Kulom urodziło się jeszcze czworo dzieci.
Wychowaniem chłopca zajmowała się głównie matka, wszczepiając mu ideały patriotyczne i etyczne. Elżbieta Kulowa wspominała:
„Zawsze chwalebny w obyczajach i zdobywaniu wiedzy, miał zamiłowanie do historii tak wielkie, że nawet do jedzenia często nie można było oderwać go od książek!”.
Kula, wraz z trójką najstarszego rodzeństwa, uczęszczał do szkoły ludowej na tzw. Ruskiej Wsi i II Gimnazjum Państwowego ck, które teraz jako II LO przy ul. ks. Jałowego w Rzeszowie nosi jego imię. Był niezłym uczniem z matematyki, języka niemieckiego, geografii, historii i gimnastyki, ale zdecydowanie słabszym z języka polskiego, łaciny i nauk przyrodniczych. Jak świadczą zapisane wspomnienia jego kolegów, często wymykał się na wagary. To właśnie podczas jednej z takich wypraw założyli w Olszynkach nad Wisłokiem tajne stowarzyszenie z myślą przygotowania się do walki o Polskę. Było to wiosną 1911 roku.
W Małopolsce (Galicji) nasilały się nastroje niepodległościowe i Leopold (mając 15 lat) zorganizował z kilkoma kolegami tajną organizację wojskową. Po jej rozpadzie wstąpił do skautingu. Kiedy w listopadzie 1911 roku do Rzeszowa przyjechał z misją inspekcyjno-instruktażową twórca ruchu skautowego Andrzej Małkowski, mógł z satysfakcją odnotować, że młodzi rzeszowianie dobrze znają ideę i opanowali już podstawy skautingu.
Aleksander Kamiński (podczas okupacji niemieckiej żołnierz harcerskich Szarych Szeregów i biograf Andrzeja Małkowskiego) tak opisuje spotkanie rzeszowskich gimnazjalistów z „ojcem harcerstwa” w Małopolsce (Galicji):
„Wszyscy byli wsłuchani w gawędę pana Andrzeja, a najbardziej Józek Kret i Leopold Kula. – Druhu Andrzeju, my czytamy „Skauta” i siedmiu z nas już założyło patrol „Lisów” – poinformował Poldek. – Jak się nazywasz? – zapytał Małkowski. – Kula, ale chłopaki wołają na mnie Lis. Mówią, że jestem bystry i chytry jak lis! – uzupełnił Poldek z lekką przechwałką”.
Pod wpływem spotkania z Andrzejem Małkowskim w Olszynkach nad Wisłokiem i jego gawęd o potrzebie pracy nad sobą w służbie dla niepodległej Polski coś nowego pojawiło się w charakterach rzeszowskich skautów. Aleksander Kamiński przytacza rozmowę Leopolda z drużynowym skautów w Rzeszowie Julianem Woińskim:
„Druhu Julku – zaczął półgłosem Leopold – to wszystko, o czym mówił druh Andrzej, jest wielkie, porywające. Wszyscy w naszym zastępie „Lisów” kształcimy siebie zgodnie z tym, co nam mówił. Ale ja chciałbym czegoś więcej. Skauting daje nam fundamenty, daje nam zrozumienie, jacy powinniśmy być w wolnej Polsce, ale dlaczego nie uczy walki o Nią?”
Te słowa charakteryzują rozterki nie tylko Leopolda. Młodzi chłopcy, wśród nich rzeszowscy gimnazjaliści, dłużej nie chcieli czekać. Zastęp „Lisów” stworzył nawet rodzaj regulaminu, w którym czytamy: „Charakter skauta to fundament, lecz o niepodległość walczy się z bronią. Wojna musi zastać przygotowanym każdego z „Lisów”, skaut to zagończyk na przedpolu bitewnym!”
Wiosną roku 1912, w obliczu konfliktu rosyjsko-austriackiego o Bałkany, ożywiły się w Małopolsce nadzieje niepodległościowe. Niespełna 16-letni gimnazjalista Leopold Kula wraz z zastępem „Lisów” szybko, w konspiracji poznaje tajniki walki podziemnej, ćwiczy szermierkę i musztrę. Spotykają się w lasach w okolicach Głogowa Młp. i Tyczyna. Stefan Przyboś, młodszy kolega Leopolda z gimnazjum w Rzeszowie, wspomina:
„Było z nami kilku młodych nauczycieli, którzy niegdyś służyli w wojsku austriackim. Uczyli nas sztuki wojowania na wycieczkach szkolnych. Podczas tych ćwiczeń najbardziej wyróżniał się Leopold Kula, uczeń klasy piątej gimnazjum, który świetnie poruszał się w terenie, umiejąc w porę dowodzonym oddziałem oskrzydlić nieprzyjaciela”.
W 1912 roku Leopold jako jeden z pierwszych wstępuje do organizującego się w Rzeszowie Związku Strzeleckiego, w którym przyjął pseudonim „Lis”. Ta organizacja była mu bliższa, gdyż w odróżnieniu od harcerskiej, pozostającej pod wpływami endecji, wywodzi się z idei socjalistycznych, z którymi zapoznał się, działając w kółkach "Promienistych".
Zakorzenione w skautingu dojrzałe poczucie patriotyzmu, zapał do walki i umiejętności wyniesione z harcowania wśród pól i lasów Głogowa i Tyczyna widocznie były duże, skoro szybko zyskał w nowej organizacji sympatię i uznanie. Zwrócił na niego uwagę Józef Piłsudski, który jako komendant konspiracyjnego Związku Strzeleckiego wizytował tajne manewry w okolicach Jasła. Spodobał mu się młody strzelec z Rzeszowa, który dowodząc grupą rówieśników wspaniale przeprowadził manewr oskrzydlający. Piłsudski wyróżnił go pochwałą przed frontem strzelców (Marszałek nazywał go „swoim kochanym chłopcem”). Te właśnie ćwiczenia i pochwała Komendanta sprawiły, że w czasie wakacji szkolnych wysłano Lisa-Kulę na tajny kurs oficerski do Zakopanego, który ukończył z wyróżnieniem i dostał stopień oficera strzeleckiego.
W roku 1913 komendant Związku Strzeleckiego w Rzeszowie Rudolf Wilk zaproponował po odejściu Józefa Nadziei jego kandydaturę na swojego zastępcę komendanta okręgu Związku Strzeleckiego w Rzeszowie. W mieście mało kto przypuszczał, że spokojny i nad wiek poważny, zaledwie 16-letni uczeń gimnazjum pełnił w Związku Strzeleckim tak wysoką i odpowiedzialną funkcję.
Kolega Leopolda – Stefan Przyboś wspomina, że wiedziało o tym wówczas – siłą rzeczy – niewiele osób, a jeśli coś wyróżniało młodego zastępcę komendanta Związku Strzeleckiego, to mały karabinek, z którym paradował niewinnie na zakończenie roku szkolnego w czerwcu 1913 roku – ku zdziwieniu i przerażeniu nauczycieli i dyrekcji II Państwowego Gimnazjum ck w Rzeszowie. Praktyczny egzamin umiejętności nabytych podczas skautowych i strzeleckich ćwiczeń w okolicach Jasła, Głogowa i Tyczyna Leopold i jego koledzy z II Gimnazjum w Rzeszowie złożyli latem 1914 roku.
5 sierpnia 1914 roku na czele kompanii strzeleckiej przybył z Rzeszowa do Krakowa. Tu wyznaczony został na dowódcę 4 kompanii w grupie dowodzonej przez Mieczysława Trojanowskiego „Rysia”. 18-letni Leopold wyróżnił się już w pierwszych walkach pod Kielcami, gdzie dowodził 2. kompanią V batalionu Legionów. 9 października 1914 roku zostaje podporucznikiem. Na akcie nominacyjnym są podpisy Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego. Dowodził swoją kompanią w zwycięskich walkach m.in. pod Krzywopłotami i Łowczówkiem.
W I Brygadzie Legionów rośnie jego sława odważnego i przewidującego dowódcy, dbającego o swoich podkomendnych. Wiosną 1915 roku Leopold walczy ze swym oddziałem na linii Włostów i Ożarów, a gdy I Brygada przekracza Wisłę, brał udział w walkach na Lubelszczyźnie. Uczestniczył w bojach pod Jastkowem, Kamionką, Kostiuchnówką, Kamienną i Kuklą. Między bitwami zdołał się nauczyć biegle francuskiego i przestudiował dzieła Kanta, Nietzschego i Spinozy. W okopach uczył analfabetów i – co szczególnie zdumiewające – prowadził klub sportowy!
W trakcie działań wojennych, podczas urlopu w styczniu 1915 roku, zdał w gimnazjum w Wadowicach egzamin dojrzałości.
W roku 1917, w czasie kryzysu przysięgowego odmówił złożenia przysięgi wierności cesarzowi niemieckiemu, został internowany.
Po oficjalnym rozwiązaniu Legionów, jako obywatel austriacki, znalazł się na froncie włoskim w stopniu feldfebla (sierżanta), gdyż nie uznano mu wcześniejszych awansów. Po powrocie do Polski w roku 1918 zajął się tworzeniem polskich sił zbrojnych za frontem wschodnim.
W wieku 22 lat został pierwszym Komendantem Placu POW w Kijowie. Prowadził tam walki dywersyjne. W Legionach Polskich rosła jego legenda. Był ulubieńcem Józefa Piłsudskiego, uzdolnionym dowódcą, niezwykle odważnym żołnierzem. Powierzano mu najtrudniejsze odcinki walki m.in. na Ukrainie. 17 grudnia 1918 r. awansowany do stopnia ... majora!
Na przełomie 1918–1919 brał udział w odsieczy Lwowa przeciwko wojskom ukraińskim. Na froncie ukraińskim odbył szereg zwycięskich potyczek.
Nocą z 6 na 7 marca 1919 roku przeprowadził na czele polskich żołnierzy atak na zajęte przez Ukraińców miasteczko Torczyn. Po jego zdobyciu został ciężko ranny i po kilku godzinach zmarł z upływu krwi.
Był jednym z najbardziej utalentowanych polskich oficerów. Pośmiertnie awansowany do stopnia podpułkownika, a następnie zweryfikowany jako pułkownik piechoty (ze starszeństwem z dniem 1 kwietnia 1920). 13 marca rozpoczęły się w Warszawie uroczystości pogrzebowe, po którym przewieziono trumnę do Rzeszowa.
Tu 16 marca jego pogrzeb stał się wielką manifestacją patriotyczną. Pułkownik Leopold Lis-Kula został pochowany na cmentarzu na Pobitnie. W czasie uroczystości pogrzebowych złożono wieniec z napisem „Memu dzielnemu chłopcu – Józef Piłsudski”.
Wieczna Chwała Polskiemu Bohaterowi!
Post Historia Wczoraj i dziś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust