niedziela, 28 sierpnia 2022

❗️29 sierpnia 1943 r. w kol. Ludmiłpol pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy z UPA i chłopi ukraińscy z Gnojna za pomocą siekier, bagnetów i innych narzędzi wymordowali 104 Polaków.

 


❗️29 sierpnia 1943 r. w kol. Ludmiłpol pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy z UPA i chłopi ukraińscy z Gnojna za pomocą siekier, bagnetów i innych narzędzi wymordowali 104 Polaków.

...........................................

☑️ Wspomnienia Kazimierza i Antoniny Sidorowicz z d. Turowska ze wsi Dominopol:


"Franciszek Walczak mieszkał w Ludmiłpolu, on i jego rodzina byli Polakami. Ich dom był drewniany, ale bardzo ładny i stał na początku wsi od strony Kohylna. Przed domem stała duża, piękna figura Matki Bożej Niepokalanej. W czasie napadu na ich wioskę, z samego rana zauważył, że duża grupa Ukraińców na furmankach zbliża się do wioski od strony Kohylna. Szybko wyskoczył z domu, ukrył się w schronie pod stodołą i obserwował przez szparę co się będzie dalej działo. Już po chwili trzech Ukraińców wjechało na jego podwórko, właśnie w tym czasie z domu na podwórko wyszła jego żona Gustafa lat ok. 22 z malutkim dzieckiem na ręku. Wyraźnie nie wiedziała jeszcze co jej grozi. Gdy trzej Ukraińcy, każdy uzbrojony w siekierę, zobaczyli ją przed domem, szybko pojmali ją i wtedy jeden z nich powiedział do niej tak: "O jak ty się ładnie ubrałaś. Twoja suknia będzie dla mojej żony." Drugi dodał zaraz: "Twoje buty będą dla mojej żony." Wtedy trzeci z nich powiedział stanowczo: "Prędzej bij!" Ukrainiec uderzył najpierw siekierą dziecko, które Gustka trzymała w rękach. Niemowlę wypadło jej z rąk i upadło ogłuszone na ziemię, jednak ożyło i zaczęło raczkować. Jeden z oprawców powiedział zaraz: "Dobij dziecko, bo ożyło!." Ukrainiec uderzył jeszcze raz siekierą i tym razem skutecznie. Zaraz potem zarąbali Gustafę, żonę Franciszka, który to wszystko widział i słyszał ze schronu. Franek mówił nam, że rozpoznał znajomych chłopów Ukraińców z Kohylna, jego zdaniem to oni mordowali polskich mieszkańców Ludmiłpola. Gdy zakończył się napad i wszystko ucichło, pod wieczór na podwórko przyszedł jego rodzony brat z żoną, którzy zdołali uciec z ich domu i ukryć się w okolicznych zbożach. Gdy znaleźli ciała zamordowanej Gustki i dziecka rozmawiali ze sobą o tej tragedii. Ich głosy usłyszał wtedy półprzytomny z rozpaczy Franek i wyszedł ze schronu. Po chwili uciekli wszyscy razem do Włodzimierza, gdzie tymczasowo zamieszkali razem. (...) Ukraińcy zabrali ze sobą kilku mężczyzn z Ludmiłpola, których później zamordowano w okolicy Zarudla, tej samej nocy, gdy przyszli po Michała i tej samej nocy, kiedy wymordowano mieszkańców Dominopola. Wszystko wskazuje więc na to, że akcja ta została wcześniej dobrze przygotowana i centralnie sterowana".


☑️Wspomina Bolesław Sawa:


"Ukraińcy przyszli nocą. Ja z bratem Wackiem spaliśmy na tzw. „wyżkach” nad oborą. Spaliśmy na koniczynie. Brat położył się na brzegu, a mnie kazał położyć się od strony dachu. W domu spała mama i siostra Hela. Ze snu obudziły mnie głosy. Usłyszałem jak Ukraińcy, którzy weszli do nas po drabinie, nakazują bratu schodzić na dół, oraz pytają o mnie. Mnie nie widzieli, ponieważ w czasie snu stoczyłem się pod strzechę dachu. Gdy usłyszałem głosy, leżałem cicho i nie ruszałem się. Brat nic im nie odpowiedział, chciał tylko wziąć czapkę, wtedy jeden z Ukraińców powiedział mu, że nie będzie mu już potrzebna. Jeden z nich powiedział też do pozostałych, że ja już nie żyję. Nie wiem dlaczego to zrobił. Wiem tylko, że wiedział, że ja zostałem przy życiu. Dowiedziałem się o tym przypadkiem po niedługim czasie, gdy byłem na targu we Włodzimierzu Wołyńskim. Byłem wtedy z Władysławem Zielińskim. W tym czasie kiedy kręciłem się po targu, do Zielińskiego podszedł znajomy Ukrainiec z Ludmilpola o nazwisku Stolaruk i zaczęli rozmawiać. W czasie tej rozmowy powiedział on do Zielińskiego, że ja przeżyłem rzeź. Władysław Zieliński odpowiedział mu, że wie o tym i że ja jestem tutaj na targu i że zaraz przyjdę, wtedy on szybko odszedł. Ilu było Ukraińców, nie wiem. Gdy tylko zeszli z wyżek na dół do obory, posłyszałem charczenie podobne do zarzynanego zwierzęcia. Podejrzewam, że to właśnie tak charczał mój brat Wacek, którego oni zabili zaraz w oborze. Zaraz też usłyszałem krzyk na podwórku. Ostrożnie zrobiłem małą dziurkę w strzesze i patrzyłem, co tam się dzieje. Zobaczyłem mamę i siostrę, których Ukraińcy wyprowadzili z domu. One pewnie też już wiedziały, co ich czeka z rąk tych „nocnych gości”, dlatego krzyczały, a może w ten sposób chciały ostrzec nas, nie wiem. Zobaczyłem, że Ukraińcy wrzucają je do studni, która była na podwórku. Nie wiem, czy przed wrzuceniem zostały one zabite, czy też wrzucili je tam żywe. Po tym mordzie, ja nie schodziłem z tych wyżek, bałem się, czy tam gdzieś jeszcze nie ma Ukraińców. Przesiedziałem w tej koniczynie na tych wyżkach do rana. Rano, gdy wszędzie było cicho, zeskoczyłem na oborę, bo drabiny już nie było. Obok miejsca, gdzie stała drabina, zobaczyłem na słomie krew. Brata już tam nie było, ale ja jestem przekonany, że to była Jego krew. Nie wiem, co zrobili z bratem. Podejrzewam, że mogli go także wrzucić do studni. W oborze nie było już też, ani koni, ani krów. Wyszedłem chyłkiem z obory i schowałem się za stodołą w zbożu, które było już skoszone i złożone w półkopki. W półkopku zboża przesiedziałem gdzieś do południa. Obserwowałem, co dzieje się wkoło. Widziałem, że Ukraińcy zajmowali się swoimi sprawami. Ostrożnie wyszedłem z tego półkopka i chyłkiem, polami przy miedzach, zacząłem uciekać z tego miejsca. Gdy widziałem Ukraińców pasących krowy, albo jadącego kogoś na rowerze, wtedy czołgałem się, żeby nikt mnie nie zobaczył. W niektórych miejscach rosła reczka, tam można było iść chyłkiem. Kierowałem się na komin cegielni. Wiedziałem, że gdzieś tam jest polska placówka. Szczęśliwie tam doszedłem przed wieczorem. Trafiłem na oddział, w którym był Franciszek Majcherski i Władysław Zieliński, mieszkańcy naszej miejscowości. Zapytali mnie, co ja tu robię, wtedy im opowiedziałem o napadzie i wymordowaniu rodziny. Dali mi jeść i kazali zostać. Powiedzieli też, że w najbliższy wieczór tam pojedziemy. Tak też się stało. Jeszcze tego samego wieczora pojechaliśmy furmanką na kolonię Ludmiłpol. Wjechaliśmy polami na nasze podwórko od strony Oseredka i zatrzymaliśmy się w pobliżu stodoły. Wszyscy zeszliśmy z furmanki i zaczęliśmy iść w stronę domu. Zobaczyłem wtedy zasłonięte okna w moim rodzinnym domu, a przed domem człowieka, jak się okazało ukraińskiego wartownika. Zatrzymał nas i zapytał o hasło, wtedy jeden z Polaków podał hasło „Klucz”. Ukrainiec jeszcze o coś pytał, ale Polak rozmawiający z nim cały czas po ukraińsku, powiedział do niego: „Ty nas nie strzymuj, tylko pokaż drogę jak dojechać do...., (tu padła nazwa ukraińskiej wioski, której niestety nie pamiętam), bo my jedziem na zybranie na tych proklatych Lachiw, a już późno, my tam już powinni być”. Ukrainiec poszedł z nim na drogę. Odeszli kawałek, wtedy ten Ukrainiec został zastrzelony. Polak szybko wrócił i wszyscy skoczyli pod okna i drzwi. Drzwi podparli kołkiem i wtedy ktoś do mnie powiedział, że będą rzucać do środka granaty, bo tam jest zebranie Ukraińców. Rzeczywiście słychać było, jak rozmawiali ze sobą. Wrzucili te granaty, krew wypłynęła przez próg na zewnątrz domu. Potem wszyscy wsiedli na furmankę i pojechali kawałek drogą w stronę Gnojna. Nikogo wtedy nie widziałem na drodze, było cicho. Nie wiem skąd Polacy wiedzieli o tym ukraińskim zebraniu i skąd znali hasło. Nikogo o to nie pytałem. Nie wiem, czy ta akcja to było pomszczenie śmierci mieszkańców naszej kolonii, czy też zapobieżenie wymordowania Polaków z innej miejscowości, a może jedno i drugie. Po tych wydarzeniach, nigdy więcej nie byłem w mojej rodzinnej miejscowości. Słyszałem też później od ludzi, że w tę noc wymordowano na naszej kolonii 140 osób. Wśród nich byli też rodzice Władysława Zielińskiego oraz jego najstarsza córka Władzia, która przyszła w odwiedziny do dziadków i została, u nich na noc".

Post Agnieszka Marciniuk 

#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства

#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust