❗22 czerwca 1945 r. we wsi Łubianki Wyższe pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali Zofię Boczar-Lenkiewicz. Cudem uratowała się jej maleńka, półtoraroczna córka, która dzisiaj zostawia świadectwo pamięci...
✔️Szymon Kozica: Ocaleli, żeby przekazać nam tę historię - artykuł opublikowany w Gazecie Lubuskiej:
"Sobota, 8 października. Uroczystość na skwerze przed kościołem w Zielonej Górze Łężycy, upamiętniająca ofiary ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach. Goście odsłaniają kolejne tablice. „W hołdzie żołnierzom 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, obrońcom ludności kresowej”. „Pamięci mieszkańców wsi Szybalin...”. „Pamięci Michaliny Stojanowskiej z d. Podborączyńskiej (l. 45)...”. „Pamięci 131 mieszkańców wsi Głęboczek...”.
Do kolejnej granitowej tablicy podchodzi kobieta w asyście rodziny. Drżącymi palcami prawej dłoni ściąga biało-czerwoną szarfę. Chwilę później przed tablicą płonie znicz. Kobieta idzie w stronę mikrofonu. Widać, że targają nią nieprawdopodobne emocje. Zaczyna mówić, ale do oczu napływają łzy, a głos więźnie w gardle... Kilkadziesiąt osób zgromadzonych na skwerze rzęsistymi brawami próbuje dodać jej otuchy. Kobieta jeszcze raz zbiera się w sobie, ale po kilku słowach znów szlocha. Przeprasza i odchodzi w kierunku ławki.
„Pamięci Zofii Boczar-Lenkiewicz (l. 38) zamordowanej przez ukraińskich nacjonalistów 22 czerwca 1945 r. we wsi Lubianki Wyższe, pow. Zbaraż, woj. tarnopolskie” - taki napis widnieje na tablicy. A kobieta, która ją odsłaniała, to Maria Mazur, córka Zofii Boczar-Lenkiewicz. Dziś mieszka w Kadłubi pod Żarami.
- Nie wiem, czy dam radę mówić. No, ale pomału... - pani Maria zaprasza mnie na ławeczkę. - Dzisiaj są moje urodziny. Mojej mamy w ogóle nie znałam. Miałam półtora roku, jak mama została zamordowana. Grobu mamy nie ma. Nie wiemy, gdzie jest.
Pani Maria oczy ma czerwone od łez i co chwilę zawiesza głos. Stara się opanować emocje i znaleźć w sobie siłę, która pozwoli jej dokończyć tę historię.
- Znam to wszystko tylko z opowieści moich cioć, których mężowie na wojnie wtedy byli, a one zostały same. Ponoć mówili Ukraińcy do nich, że mama gdzieś tam w lesie wisi na drzewie. „Idźcie sobie ją weźcie”. No, ale któż tam poszedł? Ciocie nie wiedziały, czy to jest prawda, czy to po prostu Ukraińcy chcą, żeby one poszły i jeszcze je zamordują - relacjonuje pani Maria.
(...)
- Grobu mamy nie ma - powtarza pani Maria. - Dlaczego? Dlaczego zamordowali? Że była Polką? Mówiła po polsku? Tak mówili... Tak właśnie mówili...
(...)
Pani Maria wskazuje na granitową płytę, którą kilkadziesiąt minut temu odsłaniała: - Po prostu jak doszłam do tej tablicy... Pogrzeb mamy... Pogrzeb mamy...
I żeśmy się jeszcze uratowali...
- A moja druga mama to była młodsza siostra mojej mamy. Jej Ukraińcy mówili, że już ją Niemcy wywiozą na mydło, że już nie będzie śpiewała po polsku. Ale się tak jakoś, dzięki Bogu, nie stało. Pojechała do Austrii i tam te cztery lata przeżyła. I jak wróciła, a tatuś wrócił z wojny, to się pobrali... I było bardzo dobrze... Mam jeszcze starszą siostrę ode mnie i mam dwie młodsze siostry... - pani Marii znów łamie się głos. - O Jezu, przepraszam...
(...)
- Jak przyjechaliśmy tu, na zachód, ja byłam dwuletnim dzieckiem. Jak ciocia opowiadała, jechaliśmy wagonami, tylko że one były odkryte. Jechaliśmy trzy tygodnie. Lało, było tak mokro, byliśmy już tak wykończeni... I żeśmy się jeszcze uratowali - kiwa głową pani Maria. - No, jakoś tak musiało być. Chyba, żeby to wszystko jakoś przekazać dalej - dzieciom, wnukom. No, musimy jakoś sobie poradzić z tym wszystkim. Dziękuję...".
Post Agnieszka Marciniuk.
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust