❗12 czerwca 1942 r., Niemcy wykonali publiczną egzekucję przez powieszenie na 10 robotnikach huty "Bankowa" w Dąbrowie Górniczej, podejrzanych o sabotaż przy produkcji blach wykorzystywanych do produkcji łodzi podwodnych.
Na egzekucję spędzono ludzi z całego miasta. Ciała powieszonych wisiały do wieczora, następnie przewieziono je do krematorium w Oświęcimiu. Najmłodszy z powieszonych miał 18 lat. Po wojnie na miejscu kaźni postawiono pomnik.
✔️Tamte wydarzenia pamięta Andrzej Soja:
"Niemcy wyciągali tych robotników z auta, popychali. Ustawili wszystkich, a potem na ich szyjach zawisły pętle. To było straszne, a potem już tylko słychać było płacz. To widok, którego nie da się zapomnieć. Wtedy zakładana była partyzantka miejska, były pierwsze sukcesy. Dlatego Niemcy przygotowywali takie pokazówki. Nie można było się zbierać, gromadzić, nawet w święta. To były straszne czasy".
✔️Świadkiem tych dramatycznych scen była również Alina Sufranowicz, z domu Augustyn:
"W czerwcu 1942 roku mieliśmy normalne lekcje w szkole podstawowej, gdy pani nauczycielka powiedziała, że mamy całą szkołą iść na pokazową egzekucję. Miałam wtedy 11 lat i nie bardzo wiedziałam, co to jest. Okazało się, że zaprowadzili nas w miejsce, gdzie było już dużo ludzi, bo hitlerowcy zgromadzili tam mieszkańców z całej Dąbrowy. Zobaczyłam, że na dwóch drzewach między konarami umieszczono dwie metalowe szyny, na których umocowane były sznury z pętlami. Pięć z jednej strony i pięć obok. Pod tymi dwoma szynami z szubienicami stały dwie ławy. Wokół było wielu hitlerowców w mundurach i z bronią. Wszyscy bardzo się baliśmy. Podjechało auto ciężarowe z plandeką, z którego wyprowadzono 10 ludzi. Byli to hutnicy z pobliskiej Huty Bankowej. Mieli związane z tyłu ręce i chyba zawiązane opaskami oczy. Zrobił się duży szum, hałas, ale hitlerowcy kazali się wszystkim uspokoić. Nastał strach i cisza. Prawdopodobnie ktoś przez megafon mówił, że jak będzie się buntować i strajkować, to wszystkich to będzie czekało. Nie wszystko rozumiałam z racji młodego wieku i ogromnego strachu. Dziesięciu skazańców ustawiono po pięciu na dwóch ławach i założono pętle na szyje. Tę czynność wykonywało dwóch ubranych po cywilnemu ludzi. Mieli w całości zasłonięte głowy. Później dowiedziałam się, że to tak zwani kaci. Trwało to bardzo szybko. Znowu ktoś przez megafon mówił coś po polsku, tak jakby pytał, czy skazani chcą coś powiedzieć. Po chwili milczenia skazani krzyknęli, jakby umówieni – „Niewinnie giniemy”. Wtedy ławki przewróciły się, kopnięte przez ludzi z zasłoniętymi głowami. Pani nauczycielka szybko zabrała nas z placu, chcąc oszczędzić makabrycznego widoku".
Post Agnieszka Marciniuk.
#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust