Pierwsza połowa 1943 roku pochłonęła wiele ludzkich istnień. Ale kulminacja rzezi miała dopiero nadejść... Prawdziwe piekło przypadło na okres lata. Wtedy cały Wołyń stanął nie tylko w płomieniach ale i spłynął krwią niewinnych dzieci, kobiet i starców. Niespotykane do tej pory wynaturzenie niedawnych ukraińskich sąsiadów osiągnęło apogeum.
❗17 czerwca 1943 r. we wsi Kopytków pow. Zdołbunów Ukraińcy zamordowali 5 Polaków, w tym 4 kobiety.
✔️Relacjonuje Kazimierz Panów, fragment "Zdołbunowskie wspomnienia. Spowiedź bez konfesjonału":
"Okoliczni banderowcy zorientowali się, że Polacy w tym rejonie uciekli im spod noża, spowodowali prowokację we wsi Kopytków. W tej wiosce m.in. mieszkały trzy rodziny moich kuzynów ze strony matki: Kowalacy, Glińscy oraz Kralowie. W kilka dni po wyjeździe ich i innych Polaków do Zdołbunowa, banderowcy wywiesili odezwy do Polaków nawołujące do powrotu. Mówiono w nich, że tego rodzaju ekscesy były wielkim nieporozumieniem, że Polacy mogą wracać do swoich domostw, że nie grozi im ze strony Ukraińców żadne niebezpieczeństwo. Niektórzy dali się na tę akcję prowokacyjną nabrać, w tym również ciotka Glińska, jej dorosła córka z mężem i dwoje dzieci nieco młodszych ode mnie. Na szczęście głowa domu, wujek Kowalak i ich najstarsza córka Wikta pozostali u nas. Drugiej czy trzeciej nocy stało się nieszczęście. Wymordowano wszystkich powyżej lat 12, dlatego też moi najmłodsi kuzyni ocaleli. Z ich relacji znamy przebieg tej strasznej nocy. Późną nocą obudził domowników łoskot wyłamywanych drzwi. Banderowcy wdarłszy się do środka poprzykrywali czy też kazali się przykryć pierzynami. Dorosłych, tj. ciotkę i jej zamężną córkę, położyli na podłodze, po czym do leżących zaczęto strzelać. Należy nadmienić, że młoda mężatka była w ostatnim miesiącu ciąży. Po oddaniu strzałów zaczęto dobijać leżących bagnetami mówiąc przy tym „mech i ja umoczę bagnet w polskiej krwi”. Męża ciotecznej siostry usiłowano zamordować w nieco inny sposób. Morderca odwróciwszy go do siebie tyłem strzelił w kierunku głowy z najbliższej odległości. Na szczęście nie trafił dobrze, pocisk przeszedł rozrywając policzek powodując duże krwawienie, dawało to pozory strzału śmiertelnego. Wychodząc z domu mordercy podpalili domostwo. Cioteczny szwagier, o którym mowa, pomimo krwawienia nie stracił przytomności i wyczołgał się za strefę ognia. To samo zrobiły dzieci. Nie pamiętam, w jaki sposób dowiedzieliśmy się o tym, co się stało. W każdym razie przy pomocy wojsk węgierskich, chyba w tym samym czasie sprowadziliśmy do Zdołbunowa szczątki popalonych ofiar i zorganizowaliśmy im katolicki pogrzeb.
[…] W kilka dni po omawianym pogrzebie kuzyn z tej samej wsi Kopytków – Kazik Gliński, nie bacząc na grożące niebezpieczeństwo, wybrał się na wieś ze swoją koleżanką, bo coś im trzeba było przynieść ze wsi. Poszli i nie wrócili, wszelki ślad po nich zaginął. Do dzisiaj nie wiadomo w jakich okolicznościach zostali zamordowani".
Post Agnieszka Marciniuk.
#ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
#NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
#PolishHolokaust