sobota, 11 czerwca 2022

Antoni Suchecki urodzony 12 czerwca 1896 roku w Zakopanem, otrzymał numer 595, był rzeźbiarzem, 14 czerwca 1940 roku został przywieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Fragment grypsu wysłanego do rodziny 20 listopada 1941 r. ...

 

Fragment grypsu wysłanego przez Antoniego Sucheckiego do rodziny 20 listopada 1941 r.


Antoni Suchecki urodzony 12 czerwca 1896 roku w Zakopanem, otrzymał numer 595, był rzeźbiarzem, 14 czerwca 1940 roku został przywieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz .


"Kochana moja Żono i dzieci


Gdy te kartki dojdą do wszystkich rąk i przeczytacie je, będziecie mieli obraz częściowych mych przejść w tych kilkunastu miesiącach. Gdy przyszedł po mnie na górę w " Szarotce " chłopiec, a było to wiecie 7 maja i powiedział mi, kto na mnie czeka w kancelarii, pierwsza moja myśl była zrobić skok w dal, ale natychmiast przyszła mi refleksja, i co z tego, zamiast mnie zamkną żonę, bo oni to tak praktykowali, ja pójdę i będę mógł do domu powrócić, żona po ostatniej chorobie może nie przetrzyma więzienia, a teraz co poczną dzieci same bez opieki i do tego na pewno prześladowane, gdy sobie to uprzytomniłem, wszystko w jednym momencie, postanowiłem nic nie przedsiębrać i zdać się na łaskę losu czyli przeznaczenia. Wiedziałem, że mają mnie na liście do aresztowania i wiedziałem, że nic przeciwko mnie nie mają do zarzucenia, przynajmniej na razie i tak było spisaniu "curriculum vitae", po prostu zamknięto mnie i nie więcej jak półtorej godziny później otrzymałem tytoń na celę, który Tosia posłała, z dobrych znajomych zastałem między innymi Bednarskiego. Po tygodniu, jak była większa obława, przyprowadzono na moją celę dyr. Mroza, ale tylko jedną noc przespaliśmy razem. Z drugim osobnikiem zapakowano do auta, wywieziono rano około 6. Byłem głęboko przekonany, że to już koniec i z zupełnym spokojem wyglądałem, kiedy skręcimy do jakiegoś lasku lub na cmentarz, jak się to w owych czasach działo. Gdy jednak minęliśmy Biały Dunajec i Szaflary, wiedziałem, że jest to inna perspektywa i rzeczywiście w Nowym Targu naładowano na auta do pełna, między innymi spotkałem Koszyka, i jazda, jak się później przekonaliśmy, do Tarnowa, świat płakał nad nami, gdyśmy przejeżdżali Łącko, nie widać było świata, taka była kurniawa. Okropna była bida w Tarnowie, jak z resztą i dzisiaj, około 5 dkg chleba rano i kawa gorzka, czarna lura, na południe litr wody gotowanej i zasypanej trochą grysu, na wieczór goła kawa, to co i rano, zdawało się, że trzeba kopyta wyciągnąć, ale były dozwolone paczki i ratowali mnie towarzysze niedoli, w trzecim tygodniu otrzymałem i ja paczkę od Ciebie z bielizną i chlebem, bułką z serem. W czwartym tygodniu wyjechałem z transportem do Oświęcimia, był to dzień mych imienin. Podróży tej nie opiszę, tak samo jak przyjazdu do Oświęcimia, na to trzeba by osobny tom."

#Polishholokaust #GermanDeathCamps #StratyWojenne #NiemieckieZbrodnie #DeutscheVerbrechen #GermanCrimes #WW2 #WorldWarTwo #ReparationsForPoland #MadeInGermany #ToMyjesteśmyPamięcią #EuropeanUnion

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#PolishHolokaust